Choć w Polsce faktycznie rodzi się coraz więcej dzieci, to w najbliższych dekadach liczba mieszkańców naszego kraju poważnie się skurczy – wynika z najnowszego raportu Głównego Urzędu Statystycznego.
Efekty wprowadzonego przez PiS programu 500+ widać w oficjalnych danych i to trzeba uczciwe przyznać. W ubiegłym roku urodziło się o 20 tys. dzieci więcej niż w roku 2016. W ten sposób wskaźnik przyrostu naturalnego wzrósł z - 0,2 proc. do - 0,002 proc. Większa niż w 2016 r. była niestety również liczba zgonów. W efekcie na koniec 2017 r. przybyło w Polsce około... 600 obywateli.
Wzrost liczby mieszkańców Polski odnotowano w danych GUSpo raz pierwszy od 5 lat. Głównym sprawcą byli jednak nie nowo narodzeni obywatele, ale... migranci. "[Wzrost - red.] nastąpił przede wszystkim w wyniku zmian rejestrowanych migracji zagranicznych na pobyt stały. Co prawda, w 2017 r. istotnie wzrosła liczba urodzeń, ale jednocześnie równie istotnie wzrosła liczba zgonów" – poinformował GUS w swoim raporcie.
I to byłoby na tyle dobrych wiadomości. Ten sam raport przynosi bowiem katastroficzną wizję zmniejszenia liczby ludności Polski o 2,8 mln osób w ciągu tylko najbliższych 25 lat. To tak, jak gdyby w 25 lat zniknęły z mapy Polski Warszawa, Łódź i niemal cały Poznań.
"Największy wpływ na ten stan rzeczy będzie miała, tj. zacznie wymierać wyż demograficzny z drugiej połowy lat 50. XX wieku - czyli obecni około 60-latkowie" – ostrzegł GUS.
Żeby nie było tak ponuro, urzędnicy opisali w dokumencie sposób na przeciwdziałania temu trendowi. Jest on jednak mało realny. Polega bowiem na przekonaniu młodych ludzi, by nie odkładali decyzji o posiadaniu dzieci "na później" i nie zatrzymywali się tylko na jednym potomku. "
Na każde 100 kobiet w wieku 15-49 lat - powinno przypadać średnio co najmniej 210-215 urodzonych dzieci, obecnie przypada ok. 145" – wskazano w dokumencie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl