Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Złoto z Amber Gold sprzedane. Ale to jeszcze nie koniec

0
Podziel się:

Ponad trzy lata po ujawnieniu afery Amber Gold syndyk masy upadłościowej sprzedał ostatnie sześć sztabek, które znaleziono w sejfie Marcina P.

Złoto z Amber Gold sprzedane. Ale to jeszcze nie koniec
(Michal WARGIN/East News)

Na nabywcę wciąż czekają 2,5 kilograma srebra i pół kilograma platyny.

Śledczy przekazali syndykowi 1 mln zł w gotówce i 57 kg złota wycenionego na ponad 9,3 mln zł, które znaleziono w sejfie Marcina P. i zabezpieczono w ramach śledztwa.

"Z Gdańska trafiły do depozytu w jednym z banków na terenie Pomorza. Uformowane z cennego kruszcu sztabki tylko kształtem przypominają tabliczki czekolady. Wkrótce zostanie ogłoszony przetarg na 2,5 kilograma miniaturowych sztabek srebra. Cena wywoławcza dwa tysiące złotych za uncję. Prawie dwa razy tyle kosztować mają podobne płytki z platyny. Jest ich jednak tylko pół kilograma" - poinformował gdański oddział TVP.

Mało prawdopodobne, by pieniądze z licytacji trafiły do oszukanych klientów Amber Gold. Syndyk, który likwiduje spółkę, odzyskał 1/17 z 851 mln zł, które piramida zebrała od 19 tys. klientów. Sęk w tym, że w kolejce do tych pieniędzy pierwszeństwo ma skarb państwa - przede wszystkim skarbówka i ZUS.

Niewiele też zmieni fakt, że prokuraturze udało się ustanowić hipoteki na czterech nieruchomościach o wartości kilku milionów zł (dwie kamienice w centrum Gdańska wciąż czekają na zlicytowanie) i zabezpieczyć 250 tys. zł. Według prokuratury nie ma dowodów na to, że spółka transferowała pieniądze za granicę.

Spółka Amber Gold działała od 2009 roku. Inwestowała w złoto, a klientów kusiła wysokim oprocentowaniem. 13 sierpnia 2012 roku, czyli dwa lata po zastrzeżeniach KNF, Marcin P. - twórca firmy - ogłosił likwidację spółki, a tysiącom klientów nie wypłacił ani pieniędzy, ani obiecywanych odsetek.W czerwcu zakończyło się śledztwo, prowadzone przez łódzką prokuraturę. Małżeństwu Marcinowi i Katarzynie P. postawionych zostało łącznie 14 zarzutów, z czego cztery dotyczą Marcina P., a pozostałe - jego żony. Obojgu grozi do 15 lat więzienia.

Według prokuratury Marcin P. i jego żona oszukali w latach 2009-12 w sumie niemal 19 tys. klientów spółki, doprowadzając ich do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w wysokości prawie 851 mln zł. Mają też zarzuty m.in. prania brudnych pieniędzy.

W śledztwie prowadzonym wspólnie z ABW przesłuchano prawie 20 tys. świadków, głównie pokrzywdzonych, ale także pracowników centrali Amber Gold i oddziałów tego parabanku oraz przedstawicieli m.in. Komisji Nadzoru Finansowego, NBP, banków oraz pośredników. Akta sprawy liczą ponad 16 tys. tomów, a jednym z głównych dowodów jest licząca ponad 230 stron opinia finansowo-księgowa spółki Amber Gold, sporządzona dla prokuratury przez Ernst & Young Audyt Polska.

Ta kompleksowa analiza finansowo-ekonomiczna posłużyła śledczym przede wszystkim do ustalenia faktycznych źródeł finansowania działalności firmy, sposobu i poziomu osiąganych przez nią zysków i struktury wydatków. Z analizy wynika, że nie było zewnętrznych źródeł finansowania spółki, a wpłaty na jej rachunki były dokonywane w głównej mierze przez klientów zakładających lokaty. Zdaniem śledczych nie ma dowodów, że spółka była finansowa z nielegalnych źródeł, np. przez grupy przestępcze.

W sumie Amber Gold pozyskała z lokat od klientów prawie 851 mln zł, z czego tylko niewiele ponad 10 mln zł zainwestowała w metale szlachetne - głównie w złoto. Zdaniem prokuratury klienci od początku byli wprowadzani w błąd co do sposobu przeznaczenia zainwestowanych przez nich pieniędzy, bowiem zapewniano ich o nabywaniu metali szlachetnych w ilości odpowiadającej wpłaconym sumom. O tym, że było to oszustwo - w ocenie prokuratury - świadczyć może także fakt, że te niewielkie ilości złota kupowano tylko od grudnia 2009 r. do 5 lipca 2011 r., a lokaty były zawierane już od października 2009 r. aż do sierpnia 2012 r.

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)