Prezes śle kolejne pisma do Inspektoratu Uzbrojenia. Jeśli jednak zostanie zmuszony do zapłacenia milionowej kary, sprzeda sprzęt za granicę.
- Gdyby nie patriotyzm gospodarczy - mój i mojej ekipy w Zakładach Mechanicznych - to znacznie szybciej byśmy szukali rynku zbytu na sprawdzony i skuteczny sprzęt wart 9 mln zł – zaznacza w rozmowie z money.pl prezes Henryk Łabądź. - Wciąż jednak chcemy, aby to nowatorskie uzbrojenie trafiło wpierw do polskiej armii – podkreśla.
Jak wyjaśnia prezes Zakładów, wciąż pisze pisma wyjaśniające do Inspektoratu Uzbrojenia (IU), który w lutym zerwał z tarnowską zbrojeniówką umowę dotyczącą dostawy 200 sztuk granatników ręcznych dla wojska.
- Przedstawiliśmy kolejne argumenty potwierdzające, że zrealizowaliśmy naszą część zadania, która wynikała z zawartej z MON umowy. Nie poczuwamy się do winy, a tym bardziej nie rozumiemy odstąpienia od umowy - argumentuje.
Przypomnijmy, że zdaniem Inspektoratu Uzbrojenia, ZM Tarnów "nie przedłożyły deklaracji zgodności OiB na granatniki oraz nie przeprowadziły badań zdawczo-odbiorczych granatników zgodnie z Warunkami Technicznymi". MON to uznało za powód do odstąpienia od umowy.
- Są różne argumenty, ale najważniejszy to kwestia zakleszczenia pocisków w komorze. Łuska musi być szlifowana, toczona. My to wiemy i głośno też o tym mówimy. Są pewne obostrzenia przy realizacji umów, jak to, że produkt powonień być kompatybilny z amunicją. To jest główna przeszkoda – podkreśla prezes Zbigniew Łabądź. Zapewnia jednak, że granatniki są sprawne i skuteczne przy stosowaniu różnego typu amunicji. Podkreśla, że kilka sztuk jest w użytku Komendy Głównej Policji i dotąd nie było żadnych zastrzeżeń.
IU sprawę stawia jednoznacznie i jak informował w kwietniu money.pl ppłk Robert Wincencik, rzecznik Inspektoratu Uzbrojenia, prowadzone są działania związane z egzekucją kar umownych z tytułu odstąpienia od umowy. Mimo prób kontaktu, IU nie skomentował dalszych działań ZM Tarnów.
**Jeśli MON ich nie chce, kupią je inni**
Jak wysoka może być kara? Zgodnie z umową - równowartość piątej części wartości zamówienia. Z informacji ppłk. Wincencika, zamówienie 200 rewolwerowych granatników RGP-40 opiewało dokładnie na 8 903 918 zł. To oznaczałoby, że ZM Tarnów S.A. musiałoby zapłacić blisko 1,8 mln zł kary umownej.
- Inspektorat Uzbrojenia stoi na swoim stanowisku. Jeśli będziemy zmuszeni decyzjami administracyjnymi do zapłacenia kary umownej, to oczywiście ją uiścimy – zapewnia prezes Łabądź. - Jeśli MON postawi na swoim, sprzedamy te granatniki za granicę - dodaje.
W jakim kierunku? Prezes na razie nie chce powiedzieć, ponieważ, jak twierdzi, wciąż prowadzone są negocjacje.
- Jakąś alternatywną ścieżkę musimy dla siebie przygotować, mowa przecież o 200 sztukach granatników. To liczba interesująca dla wielu kontrahentów, a my nie możemy sobie pozwolić, aby ten sprzęt leżał w magazynach w nieskończoność - zaznaczył w rozmowie z money.pl Henryk Łabądź.
Faktem jest, że ponad 60 proc. wartości sprzedaży Zakładów Mechanicznych Tarnów to kontrakty zagraniczne. A firma ma w swoim portfolio wiele umów międzynarodowych.
- Te granatniki są dobrym produktem. Były testowane w różnych miejscach na świecie. Za granicą doceniają produkowany przez nas sprzęt. Zagraniczny odbiorca nie ma dylematu, kupi dobre granatniki i zamówi do tego właściwą amunicję. Trafiając do armii niemieckiej, z pociskami ze wzmocnionym ładunkiem, będą strzelać – zapewnia prezes ZM Tarnów.
Wciąż jednak podkreśla, że liczy na to, że sprawa zostanie rozwiązana z korzyścią dla Zakładów Mechanicznych, ale także dla MON, a co za tym idzie dla polskiej armii.
**Jak nie granatniki to chętnie czołgi**
Dla tarnowskiej zbrojeniówki kwestia nieporozumień w sprawie granatników w żaden sposób nie rzutuje na kolejne potencjalne zlecenia od MON. Szansą może się okazać modernizacja polskich czołgów.
Jak informowaliśmy w money.pl,kilkadziesiąt starych czołgów T-72 miało być zmodernizowanych i wysłanych do Jordanii. Do sprzedaży jednak nie dojdzie. Sprzęt pozostanie w kraju i posłuży jako część ciężkiej dywizji wzmacniając obecności wojsk na tzw. wschodniej flance.
Jak zaznacza prezes Łabądź, kwestia unowocześnienia czołgów głównie leży w gestii konsorcjum Wojskowych Zakładów Motoryzacyjnych z Poznania, którym zarządza prezes Elżbieta Wawrzynkiewicz. To jednak nie oznacza, że i ZM Tarnów nie mogą uszczknąć części tego ”tortu”.
- ZM Tarnów są oczywiście zainteresowane uzbrojeniem tego czołgu. Na myśli mam głównie karabiny UKM-2000C – wyjaśnia. - Jesteśmy przygotowani i jeśli będzie decyzja o modernizacji T-72 w polskich zakładach, to chętnie weźmiemy w tym udział. Liczę że dyskusja o modernizacji czołgów będzie także zawierała elementy uzbrojenia z naszych Zakładów Mechanicznych.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl