- W polskich warunkach klimatycznych jesień staje się koszmarna, bo większość z nas kończy pracę po zmroku - mówi Marek Sawicki z PSL. Ludowcy domagają się rezygnacji z przestawiania z czasu zimowego, wskazując głównie na względy zdrowotne.
Jak pisze "Rzeczpospolita", Polskie Stronnictwo Ludowe już we wtorek ma złożyć w Sejmie projekt ustawy o wprowadzeniu czasu letniego przez cały rok.
Choć zmiana czasu dwa razy w roku jest stosowana we wszystkich krajach Unii Europejskiej, według Marka Sawickiego z PSL "nie ma to już żadnego uzasadnienia".
Były minister rolnictwa przekonuje, że zmiana czasu u wielu osób powoduje problemy z przestawieniem organizmu. Jak dodaje, przestawianie zegarków wywołuje kłopoty z transportem publicznym w te dwie noce w roku.
Próbę przekonania polskiego rządu do odejścia od czasu zimowego podjęły rok temu Fundacja Republikańska i Stowarzyszenie Koliber. W swoim raporcie wskazywały, że oszczędności energetyczne są niewielkie, za to zmiana czasu negatywnie wpływa m.in. na transport, systemy bankowe i zachowania inwestorów giełdowych, a także na funkcjonowanie firm.
Rząd Beaty Szydło negatywnie odniósł się do tego pomysłu, przekonując, że gdyby Polska jako jedyny kraj UE wyłamałaby się ze zmiany czasu, spowodowałoby to problemy w wymianie gospodarczej. Co więcej, zmianę czasu według rządu wymusza też prawo europejskie.
"Rzeczpospolita" wskazuje jednak, że część prawników uważa, że unijna dyrektywa niczego w tej kwestii nie narzuca, lecz jedynie nakazuje zmieniać czas jednocześnie.
Marek Sawicki jest przygotowany na to, że rząd odrzuci pomysł PSL, ale przekonuje, że "ważne jest, by przynajmniej rozpoczęła się poważna dyskusja". Polityk podkreśla, że temat zmiany czasu podnoszą też politycy w innych krajach UE - na Litwie, w Czechach i na Węgrzech.
Zmiana czasu z letniego na zimowy została wprowadzona w Polsce na stałe w 1977 roku.