Podczas sesji na temat jakości służby zdrowia, w której prelegentem był m.in. minister zdrowia, jedno z pytań dotyczyło finansowania i stosowania w służbie zdrowia zasady "pieniądz idzie za pacjentem".
- Zmiana finansowania będzie i to bardzo istotna. Odejdziemy od zasady powszechnego ubezpieczenia zdrowotnego, które powszechne jest tylko z nazwy - powiedział Radziwiłł. Dodał, że plan jest taki, "by nie płatnik w postaci kas chorych czy obecnie NFZ, tylko państwo i jego budżet były odpowiedzialne za finansowanie ochrony zdrowia w Polsce". - Jest cała dyskusja, jak to zrobić, żeby zabezpieczyć te pieniądze, by nie były przedmiotem negocjacji ministra zdrowia z ministrem finansów, co roku przy ustalaniu budżetu i są ustalenia, które pozwalają to osiągnąć - dodał.
Minister mówił, że jednym rozwiązaniem jest zapisanie w ustawie odsetka PKB, który musi być przeznaczany na ochronę zdrowia. - I takie rozwiązanie jest w Polsce w stosunku do obrony narodowej, można to naśladować. Drugim rozwiązaniem jest utworzenie tzw. państwowego funduszu celowego - to jest rozwiązanie finansowe, które pozwala wytworzyć coś w rodzaju kieszonki, zakładki budżetu, która też jest gwarantowana i nie można z niej wyjmować - powiedział.
Jak podkreślał, jest zwolennikiem, choć "nie do końca dysponentem", tego, żeby na ochronę zdrowia w Polsce przeznaczać więcej pieniędzy. - To jest sprawa zupełnie fundamentalna - zaznaczył.
Radziwiłł mówił, że są zaawansowane plany i dyskusje, wykraczające poza MZ, o zmianie systemu różnych danin publicznych, w tym podatku czy składek do ZUS i zintegrowania tego w "jedną daninę". - Ten system, jaki mamy dzisiaj, nie dość, że jest dysfunkcyjny w dużej mierze, to jest również nie do przyjęcia z punktu widzenia sprawiedliwości społecznej - powiedział.
W swojej prezentacji na temat jakości w służbie zdrowia minister wskazywał m.in. na konieczność zmian w kształceniu lekarzy, m.in. poprzez zwiększenie rezydentur, powrócenie do stażu podyplomowego, doskonalenia zawodowego. Mówił, że w Polsce zbyt szeroka jest lista specjalności i należałoby ją zawęzić oraz stworzyć drugą listę, w której ujęci byliby lekarze zajmujący się wąską tematyką. - Jesteśmy jednymi z rekordzistów jeśli chodzi o liczbę specjalności i będziemy to porządkować, ale w ścisłej relacji ze środowiskiem lekarskim - powiedział. Dodał, że działa w resorcie zespół, który m.in. tą kwestią się zajmuje. Jednym z pomysłów jest zawężenie listy do europejskich specjalności. Zaznaczył, że decyzje nie zapadły i są do dyskusji.
Radziwiłł mówił tym, by decyzje w obszarze służby zdrowia podejmować w oparciu nie o intuicję, tylko realia, a nimi są - mapy potrzeb zdrowotnych, różnego rodzaju obiektywne narzędzia oceny inicjatyw i inwestycji. - Polska jest generalnie nie najbogatsza, ale zdarza się często, że inwestuje daleko od rzeczywistych potrzeb i to generuje ogromne problemy - powiedział. Dodał, że takim narzędziem jest instrument oceny wniosków inwestycyjnych w sektorze zdrowia (IOWISZ). - IOWISZ to będzie z jednej strony szansa, a z drugiej zmora dla niektórych, bo to będzie coś obiektywizującego pomysł. To się zaczyna od inwestycji, a skończy na kontraktowaniu - mówił. Wyjaśnił, że poświadczeniem jakości jest liczba wykonywanych świadczeń w danym miejscu.
Minister mówił też o ograniczeniu wolnego rynku w służbie zdrowia i przywracaniu wartości samodzielnego publicznego zakładu opieki zdrowotnej nie jako rozwiązania tymczasowego, tylko na stałe. Podkreślał, że publiczne pieniądze w ochronie zdrowia nie mogą być przedmiotem do osiągania fortun, a publiczna służba zdrowia wykonywana powinna być albo przez jednostki publiczne albo non profit.
Za niezwykle ważny element jakości uznał opiekę koordynowaną. Wskazywał na prowadzony już pilotaż koordynowanej opieki nad ciężarną, gdzie nie kobieta szuka poszczególnych usług medycznych, tylko dostaje ofertę pełnej opieki. Radziwiłł wskazywał, że taki system mógłby być wprowadzony również w leczeniu choroby wieńcowej czy w ortopedii.
Minister mówił też o systemie odpowiedzialności zarządzania zdarzeniami niepożądanymi. - Chodzi o rozwiązanie oparte na innej, nowej, dotychczas nieobecnej w Polsce kulturze zarządzania niepożądanymi zdarzeniami czy też sytuacjami ryzykownymi, które mogą prowadzić do niepożądanych zdarzeń - bez względu na to czy są one błędem konkretnej osoby, organizacyjnym czy czymś, co w życiu nazywamy pechem i który też się zdarza w medycynie - powiedział. Mówił, że jest to trudne przedsięwzięcie, bo wymaga zmiany myślenia. Wyjaśniał, że dziś każdy się boi takie wydarzenia ujawniać, za wszelką cenę się broni i nie współpracuje, by sytuacja się nie powtórzyła. - Rozwiązanie (...) pozasądowego dochodzenia do odszkodowań dla pacjentów, bez konieczności udowodniania komukolwiek winy, jest drogą na zewnątrz - powiedział. Dodał, że musi temu towarzyszyć system zarządzania jakością.
- W Polsce sytuacja jest taka, jaka jest, i ona z całą pewnością też ma związek po prostu z nakładami i zapewniam państwa, że jedną z głównych trosk ministra zdrowia w Polsce jest to, żeby nie tylko reorganizować, zmieniać, poprawiać itd. (...), ale oprócz tego zabiegać także o odpowiedni poziom finansowania publicznego służby zdrowia. Wobec tego prawdopodobnie wiele z tych zmian, o których mówiłem, po prostu nie będzie możliwe - zakończył Radziwiłł.