Koniec z dziedziczeniem mieszkań komunalnych. PiS chce wywrócić cały system przyznawania tego typu lokali do góry nogami. Piotr Ikonowicz nie zostawia na projekcie PiS suchej nitki. - Partia, która głosi, że dba o politykę prorodzinną, chce podłożyć pod polskie rodziny tykającą bombę - stwierdza. Stowarzyszenia lokatorskie są oburzone projektem PiS. Rząd odpowiada: to pomoże otrzymać mieszkania tym, którzy rzeczywiście ich potrzebują. Dotyczyć to może 160 tysięcy rodzin.
Projekt trafił do konsultacji społecznych w zeszłym tygodniu. Propozycja zmiany ustawy o ochronie lokatorów, którą przygotowało ministerstwo infrastruktury, zakłada, że prawo najmu mieszkania komunalnego nie będzie już automatycznie dziedziczone. Po śmierci najemcy właściciel mieszkania - czyli samorząd - będzie mógł zbadać sytuację materialną członków rodziny zmarłego, którzy zostali w lokalu po jego śmierci i zawrzeć z nimi nową umowę, albo zaproponować inne mieszkanie.
Umowy najmu lokali komunalnych mają być zawierane na czas określony, maksymalnie na pięć lat, po czym mogą być przedłużone. O prawie do lokalu dla osób uprzywilejowanych, którym obecnie ono przysługuje niezależnie od sytuacji materialnej - czyli np. niepełnosprawnych, czy kobiet w ciąży - ma decydować wyłącznie sąd.
Szacuje się, że w mieszkaniach komunalnych mieszka około trzech milionów Polaków. W kolejce oczekujących jest kolejnych 160 tysięcy rodzin. Rząd chce, żeby gminy mogły swobodniej dysponować swoimi lokalami. Dzięki zmianom w prawie kolejki chętnych na lokum mają się skrócić. Dzisiaj czas oczekiwania na mieszkanie komunalne waha się od kilku miesięcy do nawet kilku lat.
Jak dowiedział się money.pl w ministerstwie infrastruktury projekt ustawy może trafić pod obrady rządu jeszcze w tym roku. - Wejście w życie rozwiązań nastąpiłoby więc w 2017 r., w szczegółach zależąc od decyzji parlamentu - mówi rzeczniczka resortu Elżbieta Kisil. - Projekt odpowiada na potrzebę społeczną dostosowania zasad korzystania z publicznego zasobu mieszkań do potrzeb tych osób, które tego wsparcia rzeczywiście najbardziej potrzebują - dodaje.
Co jest nie tak z mechanizmem
- Wydaje nam się, że jest potrzebna kontrola dochodowa wśród najemców mieszkań komunalnych. Często mamy do czynienia z sytuacją, w której mieszkania mające z założenia służyć mniej zamożnym lokatorom, są zamieszkiwane przez ludzi całkiem zamożnych - mówi w rozmowie z money.pl Barbara Audycka z Fundacji Habitat for Humanity Poland. - Dzieje się tak dlatego, że umowa najmu w zasobie komunalnym jest zawierana praktycznie dożywotnio, z prawem do dziedziczenia i latami nikt nie sprawdza tego, czy sytuacja materialna najemcy się nie zmieniła. A przecież w ciągu całego życia taka możliwość istnieje, nawet kilkukrotnie. Często jest więc tak, że ze wsparcia publicznego korzystają rodziny, które mogłyby poradzić sobie ze znalezieniem mieszkania na wolnym rynku - wskazuje.
Audycka ma jednak zastrzeżenia co do samego mechanizmu zaproponowanego przez ministerstwo. Chodzi o okres, na który mają być zawierane umowy - od jednego roku do 5 lat. - Jeden rok to zdecydowanie za mało, to nie jest okres, kiedy lokator może się poczuć bezpiecznie. Pamiętajmy, że mieszkanie nie jest jak każdy inny towar, wprowadzamy się do niego z całą rodziną, z meblami, z dobytkiem. Umowa na jeden rok oznacza niepewność, tymczasowość. Wątpliwe też, czy w ciągu roku dochody najemcy wzrosną o tyle, żeby stracił prawo do mieszkania komunalnego - wyjaśnia.
Zdaniem Audyckiej przy weryfikacji dochodów trzeba jednak być ostrożnym, ponieważ nawet jeśli dochód najemcy wzrośnie o 50 czy 100 zł, to wcale nie musi oznaczać, że poradzi on sobie na wolnym rynku – a zgodnie z obecną propozycją utraci on automatycznie prawo do lokalu komunalnego. - Dlatego proponujemy ministerstwu mechanizm, jaki działa w Wielkiej Brytanii, według którego w miarę jak rosną dochody najemcy, rośnie też czynsz, aż do poziomu rynkowego. Najemca jednocześnie nie traci prawa do lokalu. To się opłaca obu stronom, ponieważ samorząd zyskuje pieniądze na remonty, a najemcy nie tracą mieszkania - mówi.
Czekają nas rugi lokatorskie?
Znany z ochrony lokatorów przed eksmisjami Piotr Ikonowicz zorganizował w zeszłym tygodniu protest przeciw projektowi przed warszawską siedzibą PiS. - Gdyby te zmiany w prawie lokatorskim przeszły, to mielibyśmy największe w historii rugi lokatorskie - mówił podczas pikiety.
Projekt nazwał "wysmażonym w ministerstwie infrastruktury pasztetem". Jego znaniem proponowane przepisy są przeciwieństwem tego, co głosi rząd, "zadaje kłam całej opowieści o dobrej zmianie". - Partia, która głosi, że chce pomagać polskim rodzinom, że dba o politykę prorodzinną, chce podłożyć pod polskie rodziny tykającą bombę. Żeby ludzie umierali ze strachu, czy im przedłużą umowę, bo zarobili 5 zł więcej? To jest skąpstwo władzy, że nie możesz mieć mieszkania komunalnego, jeśli nie przymierasz głodem! - mówił.
Mercedes przed kamienicą
Zdaniem Bartosza Turka z Lion's Banku zmiany w sposobie przyznawania prawa do lokali komunalnych są niezbędne. - Oczywiście lokatorzy mają swoje prawa, a organizacje lokatorskie walczą o byt osób najbiedniejszych, to nie ulega wątpliwości - mówi money.pl analityk. - Jednocześnie często bywa tak, że mieszkania komunalne zajmują osoby bardzo majętne. Zajeżdżają pod kamienicę luksusowym samochodem, mieszkają w dużym mieszkaniu, są z niego praktycznie nieusuwalni, a płacą grosze w porównaniu z tym, co płaciliby na wolnym rynku. A tak nie powinno być - mówi.
Zwraca uwagę, że jeżeli udałoby się rozwiązać problem zajmowania mieszkań komunalnych przez osoby, które stać na wynajęcie albo kupno własnego lokum, skorzystaliby na tym właśnie ci, którzy najbardziej tych mieszkań potrzebują.