Prezydent skierował do Trybunału Konstytucyjnego wniosek o zbadanie zgodności z Konstytucją ustawy z dnia 15 grudnia 2017 r. o zmianie ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych oraz niektórych innych ustaw - poinformowała Kancelaria Prezydenta.
Chodzi o zniesienie limitu składek ZUS, które płacą osoby zarabiające na etacie ponad 10 tys. zł brutto miesięcznie. Zgodnie z przyjętą przez parlament ustawą, nowe przepisy mają wejść w życie 1 stycznia 2019 roku.
"Analiza przebiegu prac legislacyjnych w zakresie trybu zaopiniowania projektu ustawy przez Radę Dialogu Społecznego, związki zawodowe oraz organizacje pracodawców wzbudziła zastrzeżenia Prezydenta co do dochowania standardów procesu legislacyjnego" - czytamy w komunikacie KPRP.
"Zdaniem Prezydenta, rodzaj i waga wprowadzanych ustawą zmian, dotyczących zarówno pracowników, jak i pracodawców, powoduje, że praca nad tego rodzaju aktem prawnym prowadzona powinna być z pełnym poszanowaniem obowiązującej przy jego tworzeniu procedury, w tym z uwzględnieniem zasad dialogu i współpracy z partnerami społecznymi" - napisano.
Andrzej Duda podpisał wniosek o skierowaniu ustawy do TK już we czwartek 4 stycznia, ale informację na ten temat upubliczniono dopiero w piątek późnym popołudniem, po złożeniu wniosku w Trybunale Konstytucyjnym.
Nowelizacja ustawy o systemie ubezpieczeń społecznych i kilku innych ustaw została opracowana przez Ministerstwo Rodziny. Elżbieta Rafalska chciała, by przepisy zostały wprowadzone już od 1 stycznia 2018 roku.
Zmiana, która radykalnie podnosi koszty pracy najlepiej zarabiających pracowników etatowych, spotkała się zmasowaną krytyką ekspertów i środowisk biznesowych. W efekcie postanowiono wprowadzić te zmiany rok później.
Zniesienie limitu składek ZUS od najwyższych pensji, który od czasu reformy z 1999 roku służył jako rodzaj bezpiecznika chroniącego system emerytalny przed wypłacaniem ekstremalnie wysokich świadczeń, miało dać dodatkowe 5,5 mld zł w kasie państwa rocznie.
Resort Elżbiety Rafalskiej zakładał, że zmiana dotyczyć będzie 350 tysięcy osób pracujących na etacie. Oznaczało to, że z pracy każdej z tych osób rząd chciał wycisnąć statystycznie ok. 15,5 tys. zł rocznie - zarówno po stronie pracownika, jak i pracodawcy.
Jak wyliczyli eksperci, praca najwyżej opłacanych pracowników etatowych byłaby opodatkowana na poziomie 70 proc. Zmiany dotknęłyby wszystkich, których wynagrodzenie brutto przekracza 10 658 zł, czyli średnio 7280 zł netto miesięcznie.
Skutki ekonomiczne to jedno, ale problem polega też na tym, że ustawa została przyjęta niezgodnie z zasadami legislacji, ponieważ w czasie głosowania w Senacie nie było wymaganej przez Konstytucję liczby senatorów.