Wyniki takiego eksperymentu są zaskakujące. Okazuje się, że najwięcej mogliby zyskać biedni... Cypryjczycy i Szwedzi. Znacznie gorzej wyszliby na tym najgorzej sytuowani mieszkańcy Indii i Nigerii. Polski nie ujęto w rankingu, ale przygotowaliśmy własne wyliczenia. Ile dostaliby najbiedniejsi Polacy, gdyby spadkobiercy Jana Kulczyka rozdali odziedziczony majątek?
Pod uwagę wzięto 42 kraje z różnych części świata. Aby eksperyment był bardziej miarodajny, do wspólnego koszyka wrzucono państwa z różnych kultur z diametralnie odmiennymi typami gospodarek i sytuacją demograficzną. Swoisty indeks Robin Hooda postanowili stworzyć analitycy agencji Bloomberg.
W każdym z krajów na podstawie danych statystycznych określono liczbę obywateli żyjących w ubóstwie. Wytypowano również dobroczyńcę, którego majątek jest w danym kraju największy. Do tego celu posłużył z kolei Bloomberg Billionaire Index. Przy okazji okazało się również, że spośród tych 42 krajów tylko w Chile, Holandii, Francji i Australii, to kobiety mogą pełnić tę zaszczytną rolę.
Ostatecznie Indeks pokazuje, ile dolarów jednorazowo mógłby otrzymać każdy z żyjących w ubóstwie, jeśli majątek najbogatszego obywatela zostałby zlikwidowany i rozdany sprawiedliwie wśród potrzebujących.
Po przeprowadzeniu takiego działania okazało się na przykład, że sam Bill Gates mógłby wypłacić każdemu z 15 procent potrzebujących Amerykanów 1736 dolarów. O wiele większym wyzwaniem dla najbogatszego mieszkańca Indii jest olbrzymia populacja tego kraju i poziom tamtejszego ubóstwa. Mukesh Ambani wprawdzie dzięki swoim talentom biznesowym zgromadził 19,2 mld dolarów, ale przez to, że 30 procent jego rodaków żyje w nędzy rozdanie jego majątku oznaczałoby wypłatę tylko 59 dolarów na osobę.
Taka redystrybucja oznaczałaby dla najbiedniejszych zaledwie 118 podstawowych i skromnych posiłków z ryżu, dwóch rodzajów warzyw i trzech placków chapati. Tym samym Indie zajęły ostatnie miejsce w tym zestawieniu.
Najwięcej zyskaliby biedni mieszkający na Cyprze i w Szwecji. Cypryjczycy dostaliby najwięcej głównie za sprawą tego, że jest ich tylko nieco więcej niż milion, a i biednych nie jest zbyt wielu. Likwidacja majątku najbogatszego z nich Johna Fredriskena oznaczałaby jednorazową wypłatę blisko 46 tysięcy dolarów dla każdego z ubogich obywateli wyspy.
Szwedzi drugą pozycję w indeksie Robin Hooda zawdzięczają po trosze wysokim zasiłkom społecznym, które niewielu skazują na życie w nędzy, ale też i pokaźnemu majątkowi twórcy IKEI Ingvara Kamprada, który szacuje się na 45 miliardów dolarów. Połączenie tych czynników oznaczałoby wypłatę dla każdego z uboższych Szwedów 33 tysięcy dolarów. Taki wynik dał im drugie miejsce.
Z krajów europejskich najwięcej zyskaliby ubodzy w Szwajcarii (24 tys. dol.), Irlandii (19 tys. dol.) oraz nasi południowi sąsiedzi. Każdy z biednych Czechów po podziale majątku najbogatszego Petra Kellnera dostałby 12 tysięcy dolarów. Polski nie uwzględniono przy tworzeniu indeksu, ale możemy wyliczyć go na podstawie dostępnych danych.
"Forbes" przy tworzeniu listy najbogatszych Polaków oszacował majątek Jana Kulczyka na 15,1 mld zł. GUS szacuje z kolei, że aż 2,8 mln Polaków żyje w skrajnym ubóstwie (dane z 2014 r.). Gdyby zatem Sebastian i Dominika, spadkobiercy Jana Kulczyka, zdecydowali się podzielić odziedziczoną fortunę, najbiedniejsi Polacy dostaliby jednorazowo po 1454 dolarów (5392 złotych). Tak wyliczona suma daje nam w zestawieniu Bloomberga 25. miejsce tuż przed Tajlandią, Wielką Brytanią, Japonią i Chinami.
Okazuje się więc, że pojawienie się w najbiedniejszych krajach Robin Hooda, który zdecydowałby się ograbić króla, by rozdać pieniądze najbiedniejszym, niewiele by zmieniło.
W będących na dole tabeli Indiach jednorazowa wypłata dla najbiedniejszych wynosiłaby 59 dolarów, w Nigerii - 182, w Chinach - 234, RPA - 418, Filipinach - 475 dolarów.