Producent drukarek 3D z Olsztyna sięga po pieniądze z NCBR. Właśnie podpisał umowę na dofinansowanie w wysokości 2,8 mln zł. Ale to nie koniec nowości. Z inwestycji w Zortrax po niespełna roku wycofał się Dariusz Miłek - czwarty na liście najbogatszych Polaków. Ale jednocześnie w spółce pojawił się ktoś nowy i to tuż przed giełdowym debiutem.
Zortrax był pierwszą polską firmą, która sięgnęła do kieszeni Amerykanów, zbierając na swój projekt 180 tys. dol. na Kickstarterze. Zbudowali za to drukarkę 3D, przy pomocy której później wydrukowali sztuczną komorę serca. Ich produkty dziś są na wszystkich kontynentach w ponad 70 krajach.
W 2015 r. drukarka M200 została uznana za najlepszą drukarkę desktopową 3D na świecie, pokonując 399 innych ocenianych urządzeń.
Ale teraz znów czas uciekać do przodu. Pomógł wicepremier Jarosław Gowin. Zortrax właśnie dostał od NCBR (Narodowego Centrum Badań i Rozwoju) pieniądze na stworzenie zupełnie nowego modelu, która mogłaby w fabrykach drukować części zamienne, kiedy coś się zepsuje.
Zobacz również: technologia druku 3D pomaga niewidomym dotknąć wspomnień - dosłownie
2,8 mln zł do 2018 r.
- Już jakiś czas temu w spółce gościł pan wicepremier Gowin. W trakcie spotkania rozmawialiśmy o różnych możliwościach wsparcia poprzez granty czy dotacje, jakie polskie instytucje oferują innowacyjnym przedsiębiorstwom takim jak Zortrax. Postanowiliśmy skorzystać i wzięliśmy udział w konkursie organizowanym przez NCBR. I mamy właśnie pierwszy sukces – mówi money.pl Rafał Tomasiak, prezes Zortrax.
NCBR wyłoży na projekt nowej drukarki 3D 2,8 mln zł. Całość będzie spółkę kosztowała 4,3 mln zł. Prototyp urządzenia musi powstać do końca września 2018 r.
- To dofinansowanie na projekt nowej drukarki 3D pracującej w technologii warstwowego osadzania topionych polimerów zapewniających warunki do przetwórstwa wysoko wymagających tworzyw sztucznych – wyjaśnia prezes Tomasiak.
Mówiąc prościej, ma to być drukarka, która będzie mogła tworzyć z materiałów odpornych na bardzo wysokie temperatury czy na ścieranie. To znaczy, że wydruki będą mogły być stosowane jako części zamienne do maszyn pracujących w fabrykach.
Cisza wokół współpracy Bosch. Doświadczenia po #ZortraxGate?
Co ciekawe, zaledwie kilka tygodni temu, pod koniec czerwca, Zortrax hucznie informował o podpisaniu porozumienia z francuskim koncernem Bosch. Czego dotyczy to porozumienie, nikt jednak nie wie.
Boschowi też pewnie przydałyby się części zamienne na linii produkcyjnej, które można samemu wydrukować na miejscu. Prezes Zortrax jednak zaprzecza, wyjaśniając, że nie chodzi o ten sam projekt, na który środki wyłożył NCBR.
Jednocześnie nie chce nic więcej zdradzić. Nie wiadomo, co ma być efektem tej współpracy, ani jak duże pieniądze za tym stoją.
Być może prezes Tomasiak milczy nauczony doświadczeniem po historii z koncernem Dell. Ponad trzy lata temu zrobiło się wiele szumu po tym, jak Zortrax ogłosił, że ma kontrakt na dostawę 5 tys. drukarek dla firmy Dell. Właściwie dopiero po tej informacji o olsztyńskiej spółce zaczęło się naprawdę dużo mówić. I to nie tylko w Polsce, ale i na świecie.
Tylko że nic z tego nie wyszło, szumu zrobiło się jeszcze więcej, a część branży podejrzewała, że żadnej umowy z Dellem nigdy nie było.
Prezes Tomasiak tłumaczył w oświadczeniu, że „kontrakt z azjatyckim oddziałem firmy Dell miał wszelkie szanse na finalizację i realizację w przewidzianym terminie”. To znaczy, że go nie było, ale spółka liczyła, że lada chwila zostanie podpisany.
Umowa jednak nie doszła do skutku. Całe to zamieszanie przez branżę zostało nawet nazwane #ZortraxGate.
Zortrax poważnie oberwał wizerunkowo. Być może dlatego dziś nie wychyla się zanadto z niepewnymi jeszcze dobrymi wiadomościami.
Walka o podium
Dziś drukarki Zortrax są na 7. miejscu wśród najlepszych na świecie w kategorii drukarek desktopowych 3D. Spółka ma jednak większe ambicje.
- Będziemy robili wszystko, żeby być w pierwszej trójce globalnych producentów desktopowych rozwiązań druku 3D. Oczywiście ambicje mówią o pierwszym miejscu, ale obecne założenia to wejście na podium w ciągu kilku lat – mówi money.pl Rafał Tomasiak.
- Na razie według globalnego rankingu 3D HUBS za II kw. 2017 r. drukarka Zortrax M200 zdobyła 2. miejsce w Europie i 3. miejsce w rejonie Azji i Pacyfiku po uwzględnieniu udziałów w rynku – dodaje prezes.
Droga na giełdę
Jednym z elementów, który ma pomóc firmie zrealizować ten cel, jest wejście na giełdę i pozyskanie dodatkowych środków. Od kilku miesięcy słyszymy, że debiut nastąpi jeszcze w 2017 r. Nadal jednak nie ma szczegółów - jakie kwoty Zortrax chce zebrać z rynku i kiedy złoży prospekt emisyjny w KNF.
- Jesteśmy już na etapie bardzo zaawansowanych prac nad prospektem emisyjnym – mówi Rafał Tomasik. I zapewnia, że spółka robi wszystko, aby złożyć go do KNF jak najszybciej.
Co można będzie w nim przeczytać? Jakie perspektywy przed spółką? Inwestorzy pewnie zastanawiają się, jak długo jeszcze można liczyć tak dynamiczne wzrosty, jakie w ostatnich latach pokazywał Zortrax. W latach 2014-2016 w sumie zysk netto wzrósł o 400 proc.
- Cały rynek rośnie teraz bardzo dynamicznie. Według szacunków firmy badawczej Context opublikowanych wiosną 2017 r, w kolejnych pięciu latach liczba sprzedanych drukarek globalnie będzie rosnąć w średniorocznym tempie ok. 42 proc., a wartość przychodów ze sprzedaży drukarek 3D, będzie rosnąć w średniorocznym tempie 33 proc. – mówi Rafał Tomasiak.
- Z danych tej samej firmy, opublikowanych w 2016 r. wynika też, że tempo rozwoju w segmencie drukarek desktopowych, w skali roku, wyniesie nieco ponad 8 proc. Mamy nadzieję wpisać się w te trendy. Wiemy, że możemy osiągnąć jeszcze bardzo dużo, szczególnie, że rynek jest coraz bardziej chłonny – dodaje.
Czwarty najbogatszy Polak wychodzi ze spółki
Droga Zortraxa na giełdę była długa. Debiut już raz był planowany w 2016 r. Został jednak odwołany. Bo koniunktura słaba. Bo z pieniędzmi na inwestycje przyszedł czwarty najbogatszy Polak - Dariusz Miłek. Jego wehikuł inwestycyjny Ultro zainwestował w Zortrax 44 mln zł.
Nie minął rok od wejścia znanego miliardera do akcjonariatu, a dziś już go w nim nie ma.
- Z Ultro było tak, że spotkaliśmy się w dobrym momencie dla obu stron. My potrzebowaliśmy kapitału, Ultro potrzebowało inwestycji. Uważam, że dla obu stron zakończyła się ona dużym sukcesem i spełnieniem oczekiwań – wyjaśnia prezes Tomasiak. Dodaje, że dla Ultro Zortax od początku był inwestycją krótkoterminową.
Ale jednocześnie w Zortraxie pojawił się inny inwestor, z którym Zortrax chce podbijać szczególnie Europę i USA. Kto to jest? Wszystko prawdopodobnie będzie jasne, gdy światło dziennie ujrzy prospekt emisyjny spółki.