Przenoszenie zatrudnionych pracowników z etatu na inne umowy może okazać się pozorną oszczędnością. Skarbówka prowadzi kontrole i nalicza dodatkowy przychód.
Leasingowanie pracowników czy całych działów, umowy zlecenia albo umowy o dzieło zamiast etatu – tak próbuje się oszczędzać na składkach,pisze "Rzeczpospolita”.
– ZUS masowo sprawdza takie operacje, co z reguły kończy się naliczeniem zaległości w składkach, którą musi zapłacić płatnik, czyli pracodawca albo zleceniodawca – mówi na łamach dziennika Piotr Świniarski, adwokat, właściciel kancelarii podatkowej.
Ale nie tylko ZUS upomina się o pieniądze. Swoje dokłada też skarbówka. Tym razem ściąga daninę od zleceniobiorców. Jak pisze ”Rz” fiskus nalicza im dodatkowy podatek. Dlaczego? Z jego interpretacji wynika bowiem, że osoba, za którą zapłacono zaległy ZUS, uzyskuje przychód. A więc musi od niego zapłacić podatek.
Kłopot w tym, że zarówno prawnicy, jak i sądy stają po stronie pracownika. Jak tłumaczy na łamach dziennika Świniarski, podatnik nie dostaje przecież tych pieniędzy, składki idą do ZUS i jest to wypełnienie ustawowego obowiązku, który ciąży na płatniku, czyli zleceniodawcy bądź pracodawcy.
”O ile jednak obowiązek odprowadzenia zaległości jest często uzasadniony, o tyle nie można się zgodzić z koniecznością naliczania przychodu zatrudnianym. Fiskus jednak upiera się przy swoim, nie bacząc na sądowe orzecznictwo” – czytamy w ”Rz”.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl