Rząd planuje oskładkowanie umów śmieciowych. Powód? Miliardy złotych jakie dziś traci przez nie ZUS. Zła wiadomość jest taka, że nawet kilka milionów Polaków może dostać sporą obniżkę wynagrodzenia - w skrajnym wypadku nawet kilkaset złotych miesięcznie. Dobra, że w zamian zaczną im przysługiwać przywileje emerytalne czy ubezpieczeniowe. A etatowcy mogą nawet liczyć na podwyżki pensji.
Poniedziałkowa "Rzeczpospolita" informuje, że Ministerstwo Finansów sprawdziło, kto obecnie zyskuje na śmieciówkach. W sumie to grupa 4,7 mln osób, które dzięki temu się utrzymują lub dorabiają. Są to więc zarówno studenci stojący o wykładach za barem, jak i sprzątaczki, ochroniarze, czy też twórcy (np. dziennikarze, architekci, pracownicy reklamy).
Pracodawcy oferują im dzieło lub umowę-zlecenie, bo tak jest taniej. Nie muszą płacić im za darmowy urlop czy martwić się zwolnieniem lekarskim. Poza tym oszczędzają na samej pensji, bo etat obłożony ubezpieczeniem chorobowym, rentowym oraz emerytalnym oznacza, że aby dać pracownikowi na rękę 1500 zł, wystarczy na umowie o dzieło zapłacić 1650 zł brutto. W przypadku etatu pracodawca musiałby wydać nawet 2500 zł. Rachunek jest więc prosty.
Rząd mówi jednak dość. Powód? Wiele osób na śmieciówkach nie zbiera na emeryturę, nie płaci na NFZ, nie wpłaca pieniędzy na ubezpieczenia rentowe. Cierpi na tym ZUS, który ma tracić nawet kilka miliardów złotych rocznie. Kwota jest astronomiczna.
Pomysł jest więc taki, żeby zrównać oskładkowanie wszystkich umów. Szczegółów jeszcze nie znamy, ale w skrócie chodzi o to, by niezależnie jaką formę zatrudnienia wybierzemy, płacilibyśmy tyle samo. A to oznacza tylko jedno - obniżkę pensji wypłacanej do ręki dla każdego zatrudnionego na śmieciówce.
Z naszych wyliczeń wynika, że najgorzej mają osoby pracujące na umowie o dzieło z 50 proc. kosztami uzyskania przychodów - w skrócie twórcy. Jeśli dotąd na rękę dostawali 4,5 tys. zł, to po zmianach mogą otrzymać wynagrodzenie niższe nawet o 900 zł. Po kieszeni dostaną też studenci - oni korzystają z możliwości nieopłacania składek. Żak stojący za barem na umowie-zleceniu zamiast ok. 2,6 tys. zł otrzyma tylko 2,2 tys. zł.
O ile zmniejszy się twoja pensja po jej oskładkowaniu? | ||||
---|---|---|---|---|
Kwota brutto | Zlecenie | Zlecenie student/Dzieło | Dzieło autorskie | |
1000 zł | _ Obecnie _ | 749 zł | 856 zł | 910 zł |
1000 zł | _ Po zmianach _ | 728 zł | 728 zł | 728 zł |
3000 zł | _ Obecnie _ | 2 246 zł | 2 568 zł | 2 730 zł |
3000 zł | _ Po zmianach _ | 2 184 zł | 2 184 zł | 2 184 zł |
5000 zł | _ Obecnie _ | 3 743 zł | 4 280 zł | 4 550 zł |
5000 zł | _ Po zmianach _ | 3 639 zł | 3 639 zł | 3 639 zł |
obliczenia własne money.pl |
Podobnie będzie z osobą, która pracuje na etacie lub otrzymuje rentę czy emeryturę, a dodatkowo sobie dorabia. U nich także wynagrodzenie może spaść o nawet kilkaset złotych miesięcznie. Najmniej stracić mogą osoby, których głównym źródłem utrzymania jest pensja z umowy-zlecenie. W tym przypadku dojdzie im tylko składka na ubezpieczenie chorobowe. Na konto dostaną kilkadziesiąt złotych mniej.
Trzeba pamiętać, że to tylko wstępne szacunki opracowane na podstawie medialnych wypowiedzi przedstawicieli ZUS oraz Ministerstwa Finansów. Kwoty to wyliczenie wynikające z założenia, że każda umowa jest identyczna jeśli chodzi o kwestie podatkowe. Możliwe, że w rzeczywistości rząd przyjmie inne rozwiązanie. Ewentualnie np. zmniejszy niektóre ze składek. Wówczas nieco mniej stracą ludzie na śmieciówkach, ale zyskać będą mogli etatowcy.
Trzeba też pamiętać, że jeśli ktoś zatrudniony na umowie o dzieło zacznie opłacać składki, to te będą na niego pracować. Architekt czy dziennikarz zaczną odkładać na emeryturę pieniądze, które w przyszłości znowu do nich trafią. Dziś można się obawiać, że za kilkadziesiąt lat będziemy mieć armię osób bez prawa do emerytury. Pieniądze od państwa i tak dostaną, ale w formie pomocy socjalnej.
Uczciwiej jest więc żeby wszyscy płacili po równo. Choć dla wielu taka nagła zmiana może być dotkliwa.