Minister rodziny i pracy Elżbieta Rafalska pytana o możliwe podwyżki płac pracowników ZUS zapewniła, że chciałaby podnieść pensje wszystkim w Zakładzie, ale w tym roku nie ma na to większych środków. Zapewniła, że będzie myślała o tym w przyszłym roku.
- Jesteśmy w trakcie roku budżetowego. Spełnienie takich oczekiwań, o których mówią pracownicy - 700 zł w ciągu jednego roku - jest absolutnie niemożliwe i nie ma takich prawnych i finansowych możliwości, bo obowiązuje nas ustawa budżetowa - powiedziała w poniedziałek Rafalska. - Możemy dyskutować tylko o kolejnym roku - zaznaczyła.
Minister zapewniła, że zna problemy związane z wynagrodzeniami, które pojawiły się, gdy nie waloryzowano płac w budżetówce i ZUS przez wszystkie lata rządów poprzedniej koalicji.
- Ja też zwracam na to uwagę. Wiem, że te wynagrodzenia od lat są niskie. To jest znany problem, choć niejedyny ze zgłaszanych wcześniej. Były zarzuty związków zawodowych dotyczące procedur, zarządzania procesowego, mobbingu, wielu innych wewnętrznych problemów - podkreśliła minister. - One ustały, przestały się pojawiać pisma do resortu w tych sprawach i to już jest cenne - oceniła.
Od zmiany rządu są podwyżki płac pracowników ZUS - średnio na poziomie 150 zł brutto dla każdego - mówiła. - Po tych siedmiu czy ośmiu latach są dwa lata, w których rządzimy - w których były podwyżki po 150 zł - zaznaczyła Rafalska.
Minister przypomniała, że szansą na poprawę zarobków w ZUS jest obniżenie wieku emerytalnego - wiąże się to co prawda z dodatkową pracą, ale nie oznacza, że będzie to praca za darmo. - Wiem, że pracownicy będą dodatkowo obciążeni, ale też będą w związku z tym nadgodziny, różne inne formy zachęt - premie i nagrody. W tej sytuacji motyw finansowy będzie też istotnie motywujący do pracy - przypomniała.
Zapewniła, że będzie myślała o dalszej podwyżce wynagrodzeń w ZUS w 2018 r. - Znam sprawę, te wynagrodzenia naprawdę powinny być wyższe, tym bardziej że średnia wieku w ZUS też nie jest niska. To są osoby, które mają długoletni staż pracy i ciągle tak mało zarabiają - mówiła minister.
Zaznaczyła jednak, że jednorazowa podwyżka w wysokości 700 zł w przyszłym roku "nie wchodzi w grę". - Może to mało negocjacyjne stanowisko, ale uczciwie stawiające sytuację - powiedziała szefowa resortu.
Przypomniała, że decyzje co do przyszłego roku nie zostały jeszcze podjęte. - To jeszcze nie jest ten etap, że mamy zatwierdzony plan finansowy Zakładu Ubezpieczeń Społecznych czy plan finansowy Funduszu Ubezpieczeń Społecznych - zaznaczyła pytana o przyszły rok.
- Ja chciałabym, żeby ludzie w Polsce generalnie zarabiali dużo więcej, a cóż dopiero w instytucjach, które w jakimś stopniu mi podlegają, które nadzoruję. Chętnie płaciłabym tym wszystkim osobom wyższe wynagrodzenia, ale to trzeba ważyć - podkreśliła.
- Pani prezes Uścińska już poprzednio wydreptywała swoje ścieżki w Ministerstwie Finansów, a potem występowała do mnie, bo wiedziała, że zawsze tę zgodę oczywiście dostanie - mówiła minister.
Prezes ZUS prof. Gertruda Uścińska powiedziała, że oprócz podwyżki 150 zł brutto średnio na osobę, o której rozdziale ma nadzieję zdecydować wspólnie ze związkami zawodowymi, jest po wewnętrznych rozmowach i rekomenduje szefom oddziałów ZUS podwyższenie minimalnej płacy w firmie.
Poinformowała, że zarząd ZUS zdecydował już takim o podniesieniu wynagrodzeń najmniej zarabiającym - otrzymującym do tej pory minimalne ustawowe wynagrodzenie za pracę. Chodzi o kilkaset osób w firmie - powiedziała.
Rafalska zaznaczyła, że nie można akceptować sytuacji, gdy minimalne wynagrodzenie otrzymują ludzie, od których wymaga się sporych kompetencji, którzy mają już jakieś doświadczenie. - Jeśli w takich przypadkach mówimy o wynagrodzeniu na poziomie minimalnego - 2 tys. zł brutto - to nie jest to sytuacja, którą ja mogę akceptować. To minimalne wynagrodzenia jest dopuszczalne tam, gdzie są niskie kwalifikacje, ktoś dopiero zaczyna pracę, krótko ją wykonuje - mówiła minister.
- Przypominam jednak, że to jest stan przez nas zastany. Nie da się w ciągu roku, dwóch nadrobić i uporządkować tego, o co wystarczająco nie dbano, albo co zepsuto przez tyle lat - podkreśliła Rafalska.
W ZUS trwa spór zbiorowy, który jest na etapie mediacji. Związki domagają się m.in. 700 zł podwyżki brutto. Zarząd zapewnia o podwyżce 150 zł.