Próba cyfryzacji polskiej służby zdrowia może zakończyć się paraliżem gabinetów. Prezes Naczelnej Rady Lekarskiej zaapelował do prezes ZUS o wycofanie się z kontrowersyjnego pomysłu ograniczenia wydawania formularzy zwolnień lekarskich.
Decyzja o tym, by ograniczyć wydawanie lekarzom druków ZUS ZLA - popularnych zwolnień L4 - ma "zachęcić" lekarzy do korzystania z systemu elektronicznego. Zachęta jest jednak bardziej kijem niż marchewką o czym pisaliśmy już na początku lutego. Wówczas lekarzy przyznawali wprost, że cyfrowa rewolucja w gabinetach "nie może się udać". Od 1 lipca bowiem lekarz nie wypisze już nam tradycyjnego papierowego zwolnienia. Będzie musiał skorzystać z systemu internetowego i wystawiać zwolnienia elektroniczne. Problem tkwi w tym, że większość gabinetów nie tylko nie ma dostępu do internetu. Nie ma w nich nawet komputerów.
Głos w sprawie, która bulwersuje środowisko, zabrał prof. Maciej Hamankiewicz, prezes Naczelnej Rady Lekarskiej. Wysłał do prezes ZUS prof. Gertrudy Uścińskiej list. Zaapelował w nim o zniesienie nałożonego limitu oraz "przywrócenie lekarzom możliwości normalnej, niezakłóconej pracy". Przed wprowadzeniem ograniczenia lekarz mógł jednorazowo pobrać z oddziału ZUS 6 bloczków zwolnień. W każdym było po 25 druków. Teraz liczba ta spada. ZUS chce, by w czerwcu lekarz nie dostał żadnego.
Prof. Hamankiewicz wprost stwierdza, że limity nie mają żadnego prawnego uzasadnienia, ponieważ "do lipca tego roku wystawianie zaświadczeń w wersji papierowej jest w pełni dopuszczalne. Próby zmiany tego stanu rzeczy są, w jego ocenie, szkodliwe nie tylko dla lekarzy, ale i pacjentów.
Wprowadzone ograniczenie są tym bardziej absurdalne, że zdecydowano się na nie zimą, gdy "występuje zwiększona liczba przeziębień i zachorowań na grypę". Mniej druków oznacza mniej zwolnień. Zatem lekarz może albo przyjąć mniej pacjentów, albo odesłać część chorych bez dokumentu uprawniające do chorowania w domu.
Prof. Maciej Hamankiewicz nie ma wątpliwości, że zmuszanie lekarzy do cyfrowej rewolucji w gabinetach, może odbić się na stanie zdrowia Polaków. "Lekarzowi, który wystawia znaczną liczbę zaświadczeń, limitowane druki ZUS wystarczają zaledwie na kilka dni pracy, ograniczenie liczby wydawanych przez ZUS druków zaświadczeń może się negatywnie odbić na pacjentach, których stan zdrowia wymaga przerwy w pracy" – podkreślił.