Związkowcy niepokoją się, że nowy podatek od handlu, który chce wprowadzić rząd PiS, odbije się na pracownikach. Jak mówi money.pl Piotr Szumlewicz, doradca OPZZ, związkowcy woleliby, by rząd szukał pieniędzy na sfinansowanie obietnic wyborczych nie w sklepach, a w kieszeniach najlepiej zarabiających osób i firm.
Przypomnijmy, ministerstwo finansów zaproponowało trzy stawki podatku, z tą najwyższą 1,9-proc. nałożoną na handel w weekendy i święta. Minister Paweł Szałamacha twierdzi, że podwyżek cen nie ma się co obawiać, bo na rynku jest zbyt duża konkurencja. Producenci żywności obawiają się, że koszt zostanie przerzucony na dostawców sieci handlowych. A związkowcy?
- Potrzebne są nowe podatki dla sfinansowania ważnych potrzeb społecznych, ale sugerowałbym podwyżkę podatków dochodowych dla osób najlepiej zarabiających i firm. Jako OPZZ nie jesteśmy wielkimi wrogami tego podatku, ale mam pewne wątpliwości z nim związane, obawy odnośnie praw pracowniczych - mówi nam Piotr Szumlewicz.
O jakie obawy chodzi? Po pierwsze, czy sklepach szukając oszczędności nie zaczną ciąć zatrudnienia. Po drugie, czy nowy podatek nie odbije na pracownikach pracujących w weekendy. OPZZ postuluje bowiem, by osoby, które pracują w weekendy, zarabiały więcej niż teraz. - Czy wyższe opodatkowanie nie spowoduje że nasze roszczenia płacowe nie będą trudniejsze do realizacji. Hipermarkety będą zaciskać pasa i o podwyżki może być trudniej - analizuje Szumlewicz.