W czwartek późnym wieczorem zarząd JSW poinformował o odstąpieniu od zamiaru zwolnienia dziewięciu związkowych liderów za nielegalny - według spółki - styczniowy strajk w kopalni Budryk. Mimo tego odstępstwa związki domagają się by w dalszych rozmowach nie brał udziału prezes spółki Jarosław Zagórowski.
Sprawa rezygnacji ze zwolnienia związkowców z Budryka była jednym z dwóch głównych, formułowanych w czwartek postulatów związków JSW. Drugim było odwołanie z funkcji Zagórowskiego. Do tego nie doszło. _ W wyniku takiego stanowiska my strajku przerwać nie możemy i na pewno nie przerwiemy. Na pewno też nie dojdzie do jego złagodzenia _ - zapowiedział wiceprzewodniczący Solidarności w JSW Roman Brudziński.
Na zakończenie obrad zarząd i rada nadzorcza podpisały się pod wspólnym oświadczeniem. Znalazło się w nim m.in. stwierdzenie, że _ w obecnej sytuacji konieczne jest podjęcie rozmów między pracodawcą a stroną społeczną _. W rozmowach takich - wynika z oświadczenia - mieliby wziąć udział wspólnie wybrany mediator oraz obserwator z rady nadzorczej. Rozmowy miałyby dotyczyć _ pozostałych kwestii spornych _.
_ Z chwilą podjęcia rozmów między stronami zarząd wycofa wniosek cywilny o zabezpieczenie, skierowany do Sądu Okręgowego w Gliwicach oraz wniosek złożony w trybie art. 36 ustawy o związkach zawodowych _ - głosi fragment oświadczenia. Ta kwestia, jak wyjaśnił Myrczek, dotyczy kwestii legalności strajku w JSW. Wcześniej w czwartek zarząd stwierdził, że strajk jest _ nielegalny w rozumieniu Ustawy o rozwiązywaniu sporów zbiorowych _ - związki nie wyczerpały bowiem ustawowych procedur.
Rada i zarząd zdecydowały również o odstąpieniu od _ zasad przyznawania posiłków profilaktycznych, będących przedmiotem sporu zbiorowego _. Zarząd JSW przypominał wcześniej, że trwający w spółce spór dotyczył zabrania posiłków profilaktycznych pracownikom powierzchni, którzy nie pracują w warunkach szczególnie szkodliwych i nie są narażeni na ubytek energetyczny. Spółka wywodziła jako jedną z przyczyn nielegalności trwającego strajku, że poprzedzające go referendum nie dotyczyło przedmiotu sporu.
_ Chcemy rozmawiać ze stroną społeczną, chcemy by pomógł nam w tym mediator, będzie też przedstawiciel rady nadzorczej _ - mówił po zakończeniu wieczornych obrad Zagórowski. Dodał, że oświadczenie zostało przekazane stronie związkowej. _ Czekamy na odpowiedź strony społecznej _ - zaznaczył prezes JSW.
Wiceszef Solidarności w JSW powiedział w czwartek wieczorem, że Międzyzwiązkowy Komitet Protestacyjno-Strajkowy JSW _ ze zrozumieniem _ przyjął stanowisko rady i zarządu spółki. W swoim wieczornym oświadczeniu związkowcy napisali, że są gotowi przystąpić do zaproponowanych rozmów - z udziałem mediatora - przy obecności przedstawicieli: rady nadzorczej, ministerstwa skarbu oraz przedstawicieli Międzyzwiązkowego Regionalnego Komitetu Protestacyjno-Strajkowego
_ Jedynym warunkiem rozpoczęcia tych rozmów jest nieuczestniczenie w nich prezesa (...) Jarosława Zagórowskiego, który ponosi całkowitą odpowiedzialność za obecną sytuację ekonomiczno-społeczną w JSW SA _ - napisano w oświadczeniu Komitetu.
_ My od rozmów nie uciekamy, stawiamy ten jeden, jedyny warunek: mówiliśmy to głośno, że z tym człowiekiem (prezesem Zagórowskim - PAP) już rozmawiać nie będziemy. Jest pozostałych czterech członków zarządu - z nimi możemy prowadzić w obecności mediatora i członka rady nadzorczej jakiekolwiek rozmowy. Posługujemy się jednakowym językiem, czyli polskim, więc może dojdziemy do czegoś _ - uznał Brudziński.
Pytany o dalszą formę strajku związkowiec wskazał, że w najbliższym czasie raczej ona się nie zmieni. _ Zobaczymy, jak ewentualnie te rozmowy _ - zasygnalizował. Odnosząc się do udziału w nich mediatora podał, że w tym kontekście padły m.in. nazwiska Marka Kempskiego lub Longina Komołowskiego. _ Jest taka wola, my ją przyjmujemy za dobrą monetę _ - uznał Brudziński.
Przed popołudniowym spotkaniem rady nadzorczej JSW z zarządem spółki rada rozmawiała z delegacją związków. Jeszcze przed zakończeniem wieczornych rozmów związkowcy informowali, że przede wszystkim domagają się rezygnacji z planów zwolnienia związkowych liderów z Budryka oraz odwołania Zagórowskiego. Jak akcentowali, te dwie kwestie miałyby być _ jedynym efektem _ posiedzenia RN i zarządu spółki, _ który mógłby zmienić obraz trwającego strajku _.
Czego jeszcze żądają związkowcy
Od środy w spółce trwa bezterminowy strajk polegający na wstrzymaniu wydobycia. Związki sformułowały pięć postulatów. Domagają się m.in. rezygnacji z planów zwolnienia dziewięciu liderów związkowych za nielegalny - według JSW - styczniowy strajk w Budryku. Chcą odwołania zarządu, któremu zarzucają nieudolność, i powołania nowego. Protestujący oczekują też wycofania decyzji o wypowiedzeniu trzech porozumień zbiorowych obowiązujących w spółce.
Pierwsze, z 2011 roku, dotyczy deputatu węglowego, czyli części wynagrodzenia wypłacanej w naturze. W tym wypadku chodzi o ilość ton węgla wypłacanej każdemu pracownikowi. Jak informuje *Money.pl *Katarzyna Jabłońska-Bajer z Jastrzębskiej Spółki Węglowej, w 2011 roku ta ilość ton została podniesiona z 6,8 do 8 ton. - _ Odejście od tego porozumienia nie oznaczy, że wracamy do wcześniejszej ilości. Teraz trzeba będzie ją ustalić od nowa _ - tłumaczy.
Drugie wypowiedziane przez spółkę porozumienie dotyczy ustalonego w 2012 roku wzrostu płac. - _ Zapewniono wówczas, że od 2013 roku przez trzy kolejne lata pensja będzie rosła o poziom inflacji. Tak stało się w latach ubiegłych, w tym roku jednak do podwyżki nie dojdzie _ - dodała Jabłońska-Bajer. - _ Właściwie mogłoby do niej nie dojść i tak, ponieważ w tym roku poziom inflacji jest prognozowany na poziomie zera _.
JSW od dawna zapowiadała zmiany
Już w maju 2014 roku w rozmowie z Money.pl prezes JSW Mirosław Zagórowski zapowiadał konieczność przeprowadzenia programu naprawczego w jego spółce.
_ - Albo dokonamy zmian systemowych, albo doprowadzimy do trwałej utraty miejsc pracy i tu próba ochrony pracowników przez system porozumień wypracowany przez związki zawodowe nic nie da, bo zabraknie płatnika tych wszystkich przywilejów _ - mówił wtedy Zagórowski. W jego ocenie jeszcze dużo trzeba zrobić, żeby górniczy związkowcy dostrzegli, że w relacjach między pracodawcą a pracownikiem coś trzeba zmienić. Uznał też, że układ zbiorowy sprzed 24 lat w obecnej sytuacji gospodarczej to skansen.
Polskie górnictwo na skraju upadku
Niemal całe polskie górnictwo znalazło się w stanie bliskim upadłości - sama Kompania Węglowa, dla której niedawno uchwalony został plan naprawczy, wygenerowała w 2013 roku 699 mln zł straty netto. W 2014 sytuacja była jeszcze gorsza. Zakłady należące do Kompanii przyniosły w sumie 821 mln zł strat.
Plan naprawczy dla KW zakłada sprzedaż nowej zawiązanej przez Węglokoks spółce celowej 9 z 14 kopalń Kompanii. Z pozostałych jedną ma kupić Węglokoks (Piekary), a kolejne cztery mają być zlikwidowane przez Spółkę Restrukturyzacji Kopalń (SRK).
Według zarządu KW, dalsze wydobycie w czterech kopalniach, które zostaną przeniesione do SRK jest ekonomicznie nieuzasadnione. W 2014 roku zakłady te przyniosły w sumie 821 mln zł strat. Tylko w Kompanii Węglowej, koszt wydobycia tony węgla o blisko 70 złotych przewyższa przychody z jego sprzedaży. W całej branży na różnica sięga średnio 30 złotych.
Przychody sektora ze sprzedaży węgla w całym sektorze w porównaniu z analogicznym okresem 2013 r. spadły o ponad 16 proc., wydobycie spadło o blisko 7 proc., sprzedaż o 10 proc., a eksport o blisko 30 proc. Tymczasem zapasy na hałdach i zwałach wyniosły 8,4 mln ton.
Górnicy zarabiają za dużo?
Górnik za swoją pracę dostaje na rękę średnio 4,4 tysiące złotych czyli od ok. 5,7 do ponad 6 tysięcy brutto. Może też liczyć na wiele dodatków. Raz w roku - w grudniu - otrzymuje Barbórkę, czyli równowartość jednej pensji wyliczanej na podstawie ostatnich 12 miesięcy oraz czternastą pensję, czyli nagrodę wypłacaną w lutym, będąca równowartością średniej pensji danego górnika w poprzednim roku.
Górnik pobiera emeryturę średnio przez 20 lat, a składki opłaca co najwyżej przez 25 lat. Na swoje przyszłe świadczenie odprowadza tylko niecałe 20 proc. swojej pensji. W efekcie około 70 procent świadczenia górniczego jest finansowana z podatków.
Pensje najlepiej wykwalifikowanych górników pracujących pod ziemią w Kompanii Węglowej z podziałem na najkrótszy i najdłuższy staż | ||||
---|---|---|---|---|
z najkrótszym stażem | z najdłuższym stażem | |||
Źródło: Money.pl na podstawie danych Sekcji Krajowej Górnictwa Węgla Kamiennego NSZZ Solidarność. | ||||
z jednym dzieckiem | z dwójką dzieci | z jednym dzieckiem | z dwójką dzieci | |
roczna wypłata | 29736,0 | 29736,0 | 29736,0 | 29736,0 |
dodatek gwarantowany | 10836,0 | 10836,0 | 10836,0 | 10836,0 |
dodatek za zagrożenie | 5292,0 | 5292,0 | 5292,0 | 5292,0 |
stawka górnika | 9072,0 | 9072,0 | 12700,8 | 12700,8 |
barbórka | 4578,0 | 4578,0 | 4880,0 | 4880,0 |
czternasta pensja | 4578,0 | 4578,0 | 4880,0 | 4880,0 |
ołówkowe | 500,0 | 1000,0 | 500,0 | 1000,0 |
deputat węglowy | 4640,0 | 4640,0 | 4640,0 | 4640,0 |
średnia miesięczna pensja | 5769,3 | 5811,0 | 6122,0 | 6163,6 |
Oprócz tego, we wrześniu, pracownicy dostają ołówkowe. Około 500 zł na dziecko i tak zwane deputaty węglowe, czyli 8 ton węgla rocznie. Zamiast opału, może to być ekwiwalent pieniężny. Teraz cena tony węgla waha się od 500 do 600 zł za tonę.
Czytaj więcej w Money.pl