Ministerstwo Rozwoju przygotowało zmiany w prawie, za sprawą których od czerwca 2017 roku pracodawca będzie mógł wysłać zatrudnionemu wypowiedzenie oraz zwolnienie dyscyplinarne za pomocą poczty elektronicznej. Prawnicy mają wątpliwości.
Obecnie wypowiedzenie pracy lub dyscyplinarne zwolnienie musiały być wręczone pracownikowi wyłącznie na piśmie - osobiście do rąk własnych albo w przypadku nieobecności pracownika za pośrednictwem poczty. Pracownicy, spodziewający się zwolnienia, wykorzystywali zwłaszcza tę ostatnią formę do uniemożliwienia skutecznego doręczenia im tego "wilczego biletu". Wystarczył prosty argument - nieobecność w tym czasie pod adresem wskazanym do korespondencji.
Teraz ma się to zmienić. Ministerstwo Rozwoju przekazało do konsultacji społecznych projekt będący efektem prac nad elektronizacją dokumentów i archiwów pracowniczych, który m.in. pozwala pracodawcy pozbyć się pracownika wysyłając mu zwolnienie mailem.
W opinii Stowarzyszenia Agencji Zatrudnienia to dobre rozwiązanie. - Nie chodzi o to, aby zaskakiwać uczciwych i rzetelnych pracowników taką formą wypowiedzenia i komunikacji. Chodzi o to, aby pracodawca miał szansę na działanie w sytuacji, gdy pracownik w sposób celowy unika odbioru dokumentów – tłumaczy dyrektor biura SAZ Karina Knyż-Grzywa.
Czy będzie to jednak zgodne z prawem pracy? Teraz zgodnie z literą prawa zwolnienie, a ściślej rzecz ujmując – oświadczenie o wypowiedzeniu albo rozwiązaniu bez wypowiedzenia umowy o pracę - wymaga zachowania formy pisemnej.
- Wynika to wprost z art. 30 § 3 Kodeksu Pracy – wyjaśnia Marcin Cetnarowicz, radca prawny z kancelarii SSW Spaczyński, Szczepaniak i Wspólnicy. - Projekt nowelizacji przewiduje zmianę tegoż właśnie artykułu poprzez dopuszczenie możliwości złożenia oświadczenia w formie pisemnej lub elektronicznej. Zatem w razie przyjęcia i wejścia w życie powyższej zmiany, nie powstanie problem niezgodności tego rozwiązania z prawem pracy. "Zwolnienie" będzie mogło być skutecznie dokonane w formie pisemnej lub elektronicznej – podkreśla ekspert.
Zwolnić mailem. To budzi wątpliwości
Zwolnienie za pomocą poczty elektronicznej może okazać się znacznie bardziej skomplikowane niż się to z początku wydaje. Wątpliwości wzbudza zarówno skuteczność takiej formy, jak i techniczny aspekt tej sprawy.
O słuszności takiego rozwiązania nie jest przekonana adwokat Katarzyna Krawczyk z kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy. Rodzi się np. pytanie, jak uzyskać pewność, że druga strona zapoznała się treścią takiego dokumentu, czy jakby to powiedzieli prawnicy - oświadczenia woli.
- Działa to w obie strony, które są zobligowane terminami. Zarówno pracodawca, który zwalnia pracownika, jak i pracownik wręczający swoje wypowiedzenie powinni mieć pewność i być w stanie udowodnić, że ich oświadczenia woli zostały w określonym terminie dostarczone drugiej stronie stosunku pracy w taki sposób, że mogła się z nimi zapoznać - podkreśla.
Ale istotne będą również rozwiązania techniczne. - Podczas gdy pracodawcy są zmuszeni do posiadania podpisu elektronicznego, to już pracownicy praktycznie nigdy go nie posiadają. Jak więc uwiarygodnić i potwierdzić tożsamość w tym wypadku? Osoby prywatne nie mają na ogół dostępu do programów instytucji weryfikujących prawdziwość tego typu podpisu – pyta mec. Krawczyk. - Rodzi się również masa wątpliwości o bezpieczeństwo związane z wykorzystaniem skrzynek pocztowych, włamań, wirusów, prób podszycia się itp. - sugeruje ekspertka.
Ale to nie wszystko. Podczas analizy projektu ustawy prawnicy dostrzegli nieścisłości i sprzeczne z prawem sformułowania, które dodatkowo mogą posłużyć zwalnianemu przez maila pracownikowi w sądzie.
- Te wątpliwości poparte niedbałością legislacyjną zapisów dają pole do prób podważania tej formy zwolnienia przed sądem – przekonuje mecenas Katarzyna Krawczyk. Jak tłumaczy, w przypadku paru informacji, które pracodawca jest zobligowany przekazać pracownikowi, autorzy tego projektu zaznaczyli, że informacja w formie elektronicznej nie wymaga opatrzenia kwalifikowanym podpisem elektronicznym. To jest sprzeczne z Kodeksem Cywilnym, który jasno mówi, że forma elektroniczna to dokument, który posiada bezpieczny podpis elektroniczny.
- Oznacza to, że taki dokument w formie elektronicznej nie będzie posiadał podstawowej cechy wymaganej dla formy elektronicznej przez KC. Prawo musi być precyzyjne, aby nie pozostawiać wątpliwości. W przeciwnym wypadku czeka nas masa sporów sądowych, bogatego orzecznictwa Sądu Najwyższego i powszechnego bałaganu prawnego - podkreśla prawniczka kancelarii Chałas i Wspólnicy.
Właściwie zwolnić mailem można by już dziś
Okazuje się jednak, że już w myśl obecnych przepisów zwolnienie pracownika drogą elektroniczną jest możliwe. Jak zauważa Katarzyna Krawczyk, w przypadkach nieregulowanych przez Kodeks Pracy stosuje się Kodeks Cywilny (o ile nie jest sprzeczny z zasadami Prawa Pracy). To tam zapisane jest, że ekwiwalentem formy pisemnej jest forma elektroniczna, czyli opatrywanie oświadczeń woli podpisem elektronicznym.
- Można by twierdzić, że już na podstawie obecnie obowiązujących przepisów istnieje możliwość składania tych oświadczeń woli, których Kodeks Pracy wymaga w formie pisemnej – czyli np. wypowiedzenia, albo zwolnienia dyscyplinarne – również w formie elektronicznej – zauważa adwokat Katarzyna Krawczyk.
Ta możliwość nie jest jednak powszechnie stosowana. Dlaczego? Po pierwsze dlatego, że same zmiany w Kodeksie Cywilnym są dość świeże. Po drugie, choć teoretycznie możliwość prawna jest, żaden przepis nie mówi o takiej możliwości wprost.
- Na podstawie obecnych przepisów można twierdzić, że rozwiązanie stosunku pracy za pośrednictwem formy elektronicznej jest możliwe. Czy pozostaje to sprzeczne z zasadami prawa pracy? To musiałoby zostać dopiero rozstrzygnięte. Rozwiązania Ministerstwa Rozwoju być może wprost usankcjonują taką formę poprzez zapisy obecnego projektu ustawy - podkreśla ekspertka kancelarii prawnej Chałas i Wspólnicy.