Pomysł z Paryża
Jak Łukasz Maciejski, politolog i fotoedytor z kilkuletnim stażem w warszawskich mediach, został "Soap Kingiem"? Wszystko zaczęło się dobrych kilka lat temu, a może i jeszcze wcześniej. Rodzina Maciejskich z Białegostoku ma żyłkę do interesów. Rodzice współwłaściciela Mydlanych Wypieków od zawsze mieli swój biznes. A to z odzieżą damską z Włoch i Francji, a to artystyczną kwiaciarnię... – Warunek do tego, by czymś się zająć, był jeden – to musiało być ładne – zdradza Łukasz.
W sklepie z odzieżą pojawiały się modele, których w Polsce lat 80. i 90. próżno było szukać na półkach, a w kwiaciarni przedmioty do wyposażania wnętrz i... oczko z wodospadem.
– Dzieci z całej okolicy przybiegały, by to zobaczyć – wspomina Łukasz.
Podczas jednego z wyjazdów po towar w Paryżu rodzina natknęła się na mydlarnię.
– To było niesamowite miejsce, dla nas Polaków zupełnie obce, a jednocześnie niezwykle interesujące. Obraz tej mydlarni wracał do mnie przez długi czas – wspomina Dorota Maciejska.
Gdy przyszedł czas na nowy biznes, Maciejscy przypomnieli sobie o mydlarni. W domu w miejscowości Fasty koło Białegostoku wygospodarowali dwa pomieszczenia na pracownię.
Niejadalny tort
Tak jak przed laty, teraz znów_ _chodziło o stworzenie czegoś pięknego, a że wszyscy w rodzinie mają zdolności artystyczne, wiadomo było, że kształtem, formą i kolorystyką wytwarzanych ręcznie mydeł zaskoczą.
– Życie nie składa się tylko z praktycznych rozwiązań. Idąc tym tropem, chcieliśmy robić coś, co będzie nie tylko ładnie wyglądało, ale też pozwoli puścić do klienta oko, wywołać uśmiech na jego twarzy – przyznaje Karolina Jaroszek, prywatnie narzeczona Łukasza Maciejskiego.
Rodzina skończyła kursy, szkolenia i warsztaty z zakresu wiedzy o kosmetykach, a także postarała się o badania i certyfikaty dla konkretnych produktów.
To, co ich wyróżnia, to mydła w kształcie tortów, muffinów, gofrów z bitą śmietaną i owocami, wafli czy rogali. Stąd nazwa Mydlane Wypieki.
– Na targach mamy bezpośredni kontakt z klientami. Wielu z nich jest zdziwionych tym, co widzą, wielu podchodzi do stoiska z myślą, że to cukiernia – śmieje się Karolina Jaroszek. Klienci to nie tylko kobiety, ale też mężczyźni, którzy chętnie sięgają po mydła dla siebie i na prezent. Mydła są też szczególnie popularne wśród firm, które obdarowują nimi pracowników i kontrahentów.
Wszystko sprawdzone na własnej skórze
Początkowo Karolina i Łukasz pracowali na etacie w Warszawie, a w weekendy jeździli do pracowni w Białymstoku i na targi w całym kraju. Pierwsze mydła trafiły więc do kolegów z pracy. Później zdecydowali się na sprzedaż internetową.
– Nasze produkty bardzo się spodobały, nikt nie wierzył, że robimy to ręcznie. Z czasem klientów zaczęło przybywać, obowiązków związanych z prowadzeniem działalności też. Wtedy zdecydowaliśmy się przenieść się do Białegostoku – tłumaczy Łukasz.
W firmie produkt powstaje od początku do końca: od receptury, modelu i formy, po projekty etykiet i opakowań. Wytwory z Mydlanych Wypieków mają bowiem nie tylko wyglądać, ale przede wszystkim działać.
– Zaczęliśmy eksperymentować ze składnikami. Skutecznie, bo klienci są zadowoleni z jakości, którą oferujemy. Często zdarza się, że jednego dnia przychodzą po produkt, a po wypróbowaniu go, wracają po kolejny – mówi Łukasz Maciejski. Może dlatego, że do sprzedaży trafia tylko to, co Maciejscy wcześniej sprawdzili na własnej skórze.
W sieci zapachu nie poczujesz
Dziś na półce w Mydlanych Wypiekach znajdziemy nie tylko mydła, ale także oparte na naturalnych składnikach peelingi cukrowe, masła do ciała, musy do kąpieli czy naturalne oleje. Firma dostarcza swoje produkty do kilku mydlarni w Polsce. Pojawiła się też druga – przeznaczona na zagraniczne rynki – linia – Sin for Skin.
– Nasze kosmetyki będą dostępne w Belgii i Holandii, a później – kto wie – może uda się zaistnieć i w innych krajach – zapowiada Dorota Maciejska.
Maciejskim marzy się też salon pokazowy. – Internet ma jedną podstawową wadę. Nie pozwala poczuć zapachu – śmieje się Łukasz.
Mydlane Wypieki to rodzinny biznes, co ma swoje plusy i minusy. Pozytyw to na pewno możliwość wypuszczania krótkich serii i niemal natychmiastowego reagowania na potrzeby klientów. Samo dochodzenie do decyzji w gronie najbliższych łatwe już jednak nie jest. Co do jednego rodzina jest zgodna. – Mamy pomysły na kolejne produkty. Dziś stawiamy wszystko na tę jedną kartę – zapewnia Łukasz.
Partnerem artykułu jest Alior Bank