- Bardzo dobry, najwyższy chyba w historii wynik - powiedział Adam Glapiński podczas konferencji prasowej w środę. Prezes NBP ogłosił, że zysk banku centralnego za zeszły rok wyniósł ponad 9 mld zł.
Adam Glapiński zaznaczył, że bank centralny nie pracuje na wynik finansowy. - Nie jesteśmy instytucją, która ma zarabiać, mamy zupełnie inne zadania, ale tak się złożyło, że możemy się takim wynikiem pochwalić i w ten sposób zasilamy budżet państwa - stwierdził. - Czy tak będzie w przyszłym roku, tego nikt nie jest w stanie powiedzieć, to zależy od kursu [walutowego] przede wszystkim - wyjaśnił.
W grudniu zeszłego roku "Puls Biznesu" podał, że w 2017 r. NBP może przekazać rekordowo wysoką dywidendę do budżetu, czyli wyższą niż 8,6 mld zł osiągnięte w 2011 r. Do budżetu trafia 95 proc. zysku NBP. Nieoficjalne informacje o zysku w wysokości 9 mld zł pojawiły się w lutym.
Pytany o komentarz wicepremier Mateusz Morawiecki powiedział wówczas, że zysk z NBP przekazany budżetowi państwa obniży potrzeby pożyczkowe państwa, ale nie wpłynie na poziom deficytu sektora finansów publicznych liczony według metodologii ESA2010. W projekcie ustawy budżetowej na 2017 r. zapisano ok. 627 mln zł z NBP.
Zysk NBP wirtualny, dodruk pieniędzy realny
Przypomnijmy, że zysk NBP nie ma wiele wspólnego z zyskiem, jaki osiąga zwykły bank czy jakakolwiek firma. Zysk banku centralnego jest czysto wirtualny i powstaje wtedy, gdy w danym roku wzrastają kursy dewiz wchodzących w skład rezerw walutowych NBP. Obliczenie zysku jest zwykłą operacją księgową, polegającą na przeliczeniu wartości rezerw walutowych na złote.
Mało tego, w kasie NBP nie pojawiają się żadne środki, które są następnie przekazywane budżetowi, ponieważ bank centralny nie musi sprzedać żadnej ilości waluty, by osiągnąć zysk. Cały wpłacony do budżetu zysk NBP to po prostu dodrukowane przez bank centralny pieniądze.