Równowartość 4,6 mld dol. zarobił od lipca do września koreański gigant elektroniczny. To prawie o jedną trzecią mniej niż w tym samym okresie rok temu i o 36 proc. niższy zysk od tego, uzyskanego w drugim kwartale tego roku.
Najgorzej jest w segmencie mobilnym, gdzie spadek wyniósł aż 96 proc. w porównaniu z zeszłym rokiem i niespełna 98 proc. z drugim kwartałem. Producent sam przyznaje, że jest to spowodowane wycofaniem ze sprzedaży telefonu Galaxy Note 7, który z powodu wady fabrycznej nie tylko się przegrzewał, ale też wybuchał klientom w rękach.
Na smartfonach i tabletach Samsung zarobił "zaledwie" 100 miliardów wonów, czyli równowartość 88 mln dol. Rok temu urządzenia mobilne przyniosły producentowi ponad 2 mld, a w drugim kwartale 2016 roku - 3,8 mld dol. zysku.
Wpadka z wybuchającym smartfonem nie pogrążyła jednak całkowicie giganta, który nadrobił te straty w innych obszarach swojej działalności. Samsung sprzedał w trzecim kwartale urządzenia o łącznej wartości 47,82 biliona wonów, czyli ok. 42 mld dol. Zysk wyniósł ok. 4,6 mld dol., co po opodatkowaniu oznaczało zaledwie 17-proc. spadek w porównaniu z ubiegłym rokiem.
W opublikowanym przy okazji prezentacji wyników komunikacie prasowym, koreański producent liczy, że w czwartym kwartale sprzedaż, w tym również segment urządzeń mobilnych, "odbije" przynajmniej do poziomów z końcówki ubiegłego roku. Ma w tym pomóc "zadowalająca sprzedaż modeli Galaxy S7 i S7 edge".
Nie da się jednak zaprzeczyć, że głównym źródłem słabych wyników jest właśnie problem z modelem Note 7. Na początku września Samsung ogłosił globalny program wycofywania 2,5 mln urządzeń, które ze względu na wadliwe baterie mogły stanowić niebezpieczeństwo dla ich użytkowników. Nowe miały pochodzić od innego dostawcy i po zaledwie dwóch miesiącach zastąpić stare urządzenia, ale szybko okazało się, że są z nimi te same problemy.
Jak donosił Bloomberg, usterka mogła wynikać z pośpiechu producenta, który koniecznie chciał wprowadzić nowe modele na rynek przed największym konkurentem - amerykańskim Apple.
Do decyzji o wycofaniu smartfona z rynku przyczynili się również najwięksi przewoźnicy w Stanach Zjednoczonych i Australii. Wprowadzili oni zakaz korzystania z Note 7 po tym, jak na pokładzie samolotu jednej z sieci lotniczych zapaliło się urządzenie pochodzące z rzekomo bezpiecznej i "poprawionej" serii.