Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jakub Ceglarz
Jakub Ceglarz
|

Żelazna dama ze srebrnymi ustami. Taka była Zyta Gilowska

147
Podziel się:

"Żelazna dama polskich finansów" podejmowała decyzje, przy których blednie nawet dzisiejszy program Rodzina 500+. Wspominamy Zytę Gilowską, byłą wicepremier i minister finansów, zmarłą w kwietniu tego roku.

Żelazna dama ze srebrnymi ustami. Taka była Zyta Gilowska
(PAP/Radek Pietruszka)

Zwolenniczka wolnego rynku i zmniejszania obciążeń podatkowych, a do tego jedna z najbardziej wyrazistych kobiet w polskiej polityce. Zdaniem ekspertów, to w dużej mierze dzięki jej reformom nasz kraj suchą stopą przebrnął przez światowy kryzys gospodarczy. "Żelazna dama polskich finansów" podejmowała decyzje, przy których blednie nawet dzisiejszy program Rodzina 500+. Wspominamy Zytę Gilowską, byłą wicepremier i minister finansów, zmarłą w kwietniu tego roku.

- Przydepnijcie w końcu gardło swej rewolucyjnej pieśni i zamiast na okrągło śpiewać: "dać, dać, dać", zacznijcie powtarzać: "szukać oszczędności, likwidować bałagan, ograniczyć marnotrawstwo" - grzmiała Zyta Gilowska z sejmowej mównicy w kierunku Grzegorza Kołodki. Było to w 2002 r., gdy on był ministrem finansów, a ona szeregową posłanką Platformy Obywatelskiej. To jednak wcale nie oznaczało, że Gilowska była przeciwniczką "dawania" pieniędzy Polakom. Wręcz odwrotnie. Pokazała to kilka lat później.

Do rządu PiS, który w październiku 2005 r. wygrał wybory parlamentarne, weszła po dwóch miesiącach. Stanowisko zajmowała, z krótką przerwą, przez niecałe dwa lata, ale to wystarczyło, żeby przeprowadzić kilka odważnych reform.

Najgłośniejsza była decyzja o znacznym ścięciu składki rentowej, płaconej od wynagrodzenia pracownika. Gilowska obniżyła ją z 13 proc. najpierw do 10, a po kilku miesiącach do 6 proc. Zmiany weszły w życie w 2008 r. - Siedem punktów procentowych to jest bardzo dużo. Skoro każdy punkt kosztuje prawie 3 mld zł, to w sumie daje ponad 20 mld zł. Na to pójdą owoce wzrostu gospodarczego w 2006-2007 roku, żeby obniżyć koszty pracy o finalnie prawie 20 proc. - wyjaśniała wówczas Gilowska.

A 20 mld zł rocznie to niemal równowartość tego, co dziś kosztuje program "Rodzina 500+". Wtedy dla sektora finansów publicznych była to kwota relatywnie wyższa niż obecnie. Dla porównania - niespełna 10 lat temu dochody budżetowe ledwo sięgały 280 mld zł. Dziś jest to już ponad 300 mld zł. Wygospodarowanie 20 mld zł było nie lada wyczynem.

Gilowska jednak niejednokrotnie pokazywała, że nie obawia się reform, o ile ma je dobrze skalkulowane. To zresztą było zmorą wszystkich posiedzeń Rady Ministrów. Legendy głosiły, że ministrowie wcale nie bali się szefa rządu (początkowo Kazimierza Marcinkiewicza, a później Jarosława Kaczyńskiego)
, tylko właśnie polskiej "Margaret Thatcher" - "żelaznej damy", jak mawiał o niej Marcinkiewicz. Bez ogródek potrafiła najpierw zapytać "ile ten pomysł będzie kosztować", po czym skwitować, że w budżecie i tak nie ma na to pieniędzy.

Znalazły się za to na drugą z kluczowych reform, przeprowadzonych przez resort Gilowskiej. Od 2009 r. Polacy płacili podatki nie według trzech, a dwóch stawek podatkowych. 19, 30 i 40 proc. zostały zastąpione przez 18 i 32 proc.

W 2009 r. zmianie uległy też progi dochodowe i z trzech przedziałów zostały tylko dwa, z kwotą graniczną 85 528 zł. Skutek? Niższe podatki zapłacili nie tylko najbiedniejsi. Najbardziej zyskali bogaci, którzy zamiast dotychczasowych 40 proc., musieli oddać zaledwie 32 proc. swoich zarobków. Do budżetu wypłynęło w ten sposób mniej o prawie 8,5 mld zł, które pozostały w kieszeniach Polaków.

Nie sposób odnieść wrażenia, że to odwrotność tego, co aktualnie rozważa gabinet Beaty Szydło przy okazji wprowadzenia jednolitego podatku. A Gilowska od zawsze była przeciwniczką podnoszenia danin.

- Trzy lata temu ostrzegałam, że rząd, jak Czerwony Kapturek, beztrosko bieży przez ciemny las. Może rządzący nie mieli świadomości, jakie wyzwania przed nimi stoją. Najpierw byli beztroscy, potem chaotyczni, następnie rozrzutni. Na końcu sięgnęli do pieniędzy na emerytury oraz podnieśli podatki. Wbrew temu, co sami twierdzą, nie działali ani roztropnie, ani konsekwentnie. Liczyli, że przeczekają trudne czasy - mówiła w wywiadzie dla "Uważam Rze" jesienią 2011 r., krytykując rządy Donalda Tuska.

Tego samego Tuska, z którym zakładała Platformę Obywatelską i do którego zwracała się na wyborczej konwencji per...

"Donald, bracie!"

Później tłumaczyła się z tych słów. - Wielokrotnie wypominano mi, że powiedziałam "Donald, bracie". Przecież na początku dziejów Kain zabił Abla. Brata. Czy ktoś ma pretensje do Abla, że dał się zabić? - pytała na łamach "Polska The Times", nawiązując do stylu, w jakim pozbyto się jej z Platformy Obywatelskiej.

Poszło o rzekomy nepotyzm Gilowskiej, która miała zatrudnić synową w biurze poselskim, a ekspertyzy prawne zlecać synowi. Tłumaczyła się, że syn po prostu ożenił się z jej pracownicą, ale miejsca w PO dla jednej ze współzałożycielek już nie było.

Ubolewała nad tym m.in. Hanna Gronkiewicz-Waltz. - Żal mi, że Zyty Gilowskiej nie ma już w Platformie Obywatelskiej, bo mi się bardzo dobrze z Zytą pracowało, bo myśmy były "Zyta i Hania od sprzątania" - mówiła obecna prezydent Warszawy w Polskim Radiu.

Ekonomistkę przygarnęło Prawo i Sprawiedliwość, mianując w styczniu 2006 r. ministrem finansów i wicepremierem, choć sama Gilowska do partii nigdy się nie zapisała. Jednak i w PiS nie miała lekko. Po tym, jak rzecznik interesu publicznego zarzucił jej kłamstwo lustracyjne, Gilowska na krótko została zdymisjonowana.

"Jestem zdumiona, że takie świstki były w stanie doprowadzić do zamachu stanu!" - tak Gilowska skomentowała zawartość swojej teczki w IPN, w której znalazły się rzekome dowody na jej współpracę z SB.

Historia ta zbiegła się w czasie z przejęciem teki premiera przez Jarosława Kaczyńskiego, który widział oczyszczoną już z zarzutów Gilowską w swoim rządzie, dlatego we wrześniu powróciła na zajmowane wcześniej stanowisko.

Słynęła z ciętego języka, a opowieści, jak ta o Kainie i Ablu, nie były wyjątkiem. Za jedną z nich otrzymała nawet w 2002 r. "Srebrne Usta", nagrodę przyznawaną przez Polskie Radio. "Pan premier Kołodko niestety nie przedstawił projektów ustaw, tylko wygłosił homilię. Natomiast mam wątpliwości, w jakim obrządku ta homilia. (...) Odpowiedział, że on wygłosi jeszcze niejedną homilię i żebym się przyzwyczaiła, ale o obrządku mowy nie było. Innymi słowy, obawiam się, że to jest Kościół jednoosobowy, a ja jestem członkiem Kościoła powszechnego i mnie tego rodzaju homilie nie interesują" - powiedziała podczas jednej z sejmowych debat.

Po dymisji rządu Kaczyńskiego Gilowska powoli wycofywała się z życia publicznego, zrzekając się uzyskanego w wyborach mandatu poselskiego. W 2010 r., z rekomendacji PiS, została jeszcze wybrana członkiem Rady Polityki Pieniężnej, ale zrezygnowała z urzędu po trzech latach z powodu problemów zdrowotnych.

Chorowała na serce. Według opowieści jej współpracowników, to właśnie z tego powodu przez wiele lat nie nosiła przy sobie telefonu komórkowego. Bała się, że może zakłócić działanie rozrusznika.

Zmarła 5 kwietnia 2016 r. w wieku 66 lat, została pochowana na cmentarzu w Świdniku. Prezydent Duda pośmiertnie odznaczył ją Orderem Odrodzenia Polski.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(147)
WYRÓŻNIONE
zzcx
8 lat temu
Zyta Gilowska była najlepszym ministrem finansów w historii Polski. Była wielką Polką dlatego troszczyła się o Polaków.
obserwator
8 lat temu
2005 rok był przełomowym w dziejach polskiej polityki. Wg sondaży PO mialo przewage nad PIS i nikt z tego nie robił problemu bo i tak wszyscy byli gotowi na koalicje POPIS. Problem sie rozpoczął kiedy jakimś cudem PIS zajął pierwsze miejsce i Donald Tusk nie potrfił tego zaakceptować. Pokłosie urażonej dumy Donalda odczuwamy do dzisiaj...
Mac
8 lat temu
Najlepsza decyzja, to ta o wprowadzeniu akcyzy na olej opałowy. Cena w ciągu paru dni skoczyła z 1,7 zł za litr, do ponad 3,3 zł za litr. Naprawdę fachowiec jak cały styropian, specjalizujący się w wyciąganiu pieniędzy z kieszeni Polaków.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (147)
tak sobie czy...
8 lat temu
a ja ją lubiłem, mówiła z sensem i bardzo logicznie, z zwłaszcza o ekonomi, szkoda że w polityce jest coraz mniej takich osób... bo przez to kraj wpadnie w duże kłopoty, już kiedyś królowie dali przywilej gdzie obiecywali stały podatek, jak to się skończyło? chronicznym osłabieniem kraju, a finalnie rozbiorami, dlatego ważne jest by wydatki nie przekraczały dochodów
marcin1
8 lat temu
żelazna dama była jedna......to tak jakby porównać pływanie 5latka z mistrzem świata w pływaniu. Zresztą wiedza autora jest porażająco niska. w większości podatków obniżki nie dają efektów - bałagan z niejasnością zostaje ten sam a interpretacja zawsze "w zależności". Najlepszym rozwiązaniem jest likwidacja kompletna danego podatku i lekkie podniesienie innego dla wyrównania. Lepiej 3 podatki jasne i proste w obsłudze - wyższe, niz 70 różnorakich i krętych jak jelita wieloryba-zawsze jakieś "g" tam się znajdzie!
AQQ
8 lat temu
Nie zrobiła nic ! Zmniejszenie składki ZUS o 0,8 % to śmieszne a nie wielkie ! Same bzdety !
Zbyszek
8 lat temu
To jakis absurd ! Wierutne klamstwo ! Kiedy zyla suchej nitki na niej nie zostawialiscie a dzis twierdzicie o niej ,, zelazna dama ,, ... Klamcy jestescie . To csle towarzystwo PO, SLD, PSL. To bsnda zlodziei i oszustow !
szkoda
8 lat temu
Z całą sympatią do tej Pani ale czy zmniejszyła znacząco opodatkowanie? Zus i koszty uzyskania przychodu? Czy zmniejszyła biurokrację która pożera nasze podatki? Miła kobieta wzbudzająca sympatię i tyle. Czemu w Rumunii mogli zdjąć ponad 100 podatków a tu nie mogą? Czemu nie zrozumieją, że podnosząc tylko podatki powiększa się szarą strefę wpędzając obywateli w trzeci świat? Nie lepiej mieć z każdego trochę niż z nielicznych wiele?? Nie lepiej zmniejszyć koszty pracy i skasować umowy śmieciowe? Jak koszta będą niskie to większość zapłaci a tak to szkoda gadać ..
...
Następna strona