Mike Pence stosunkowo rzadko trafia na czołówki serwisów. Tym razem jednak będzie inaczej - to Pence, a nie Trump, przyleci do Warszawy. Prezydent tłumaczy, że musi być na Florydzie, bo nadciąga nad nią groźny huragan.
Kim jest Pence? 60-latek ma wizerunek dość statecznego polityka. Jednak poglądy ma bardzo wyraziste - może nawet bardziej niż sam Trump. Sam zresztą z tego wizerunku żartował, nazywając się "bezkofeinowym Rushem Limbaugh", nawiązując do znanego, ultrakonserwatywnego dziennikarza.
Pence zresztą sam był dziennikarzem. Po skończeniu studiów w 1986 roku pracował jednak krótko jako prawnik, potem został szefem promującego wolny rynek think-tanku State Policy Network.
Pod koniec lat 80. związał się z mediami. Prowadził między innymi lokalne programy radiowe i telewizyjne w stanie Indiana. Promował w nich swoje ultrakonserwatywne poglądy. Dał się między innymi poznać jako przeciwnik "rozszerzania praw" społeczności LGBT czy jako zwolennik surowej polityki imigracyjnej.
Jest też znanym przeciwnikiem aborcji. Wątpi, by zmiany klimatyczne na świecie były w większości dziełem człowieka. Niegdyś stwierdził też, że warto ograniczyć fundusze na walkę z HIV - i przeznaczyć te pieniądze na "leczenie" osób homoseksualnych.
Nie ukrywa również, jak ważna jest dla niego religia. Pence dorastał w rodzinie katolickiej, ale na studiach został ewangelikiem. Pytany o to, czy wierzy w ewolucję, odpowiada: - Wierzę, że to Bóg stworzył życie i całą Ziemię. Jak to zrobił? Mam nadzieję, że pewnego dnia go o to zapytam - powiedział w wywiadzie w 2009 r.
W kwestiach ekonomicznych jest natomiast stanowczym zwolennikiem wolnego rynku. Wielokrotnie wypowiadał się też przychylnie na temat przywrócenia parytetu złota.
- Czas powrócić do rozmowy na temat tego, jaką złoto powinno mieć rolę w polityce monetarnej - przyznał w jednym z wywiadów.
Do wielkiej polityki Pence chciał wejść już pod koniec lat 80. Startował wtedy w wyborach do Izby Reprezentantów z ramienia partii republikańskiej. Mandat udało mu się jednak zdobyć dopiero w 2001 roku. Był kongresmanem jednak tylko do 2013 r. Potem został wybrany na stanowisko gubernatora rodzinnego stanu Indiana. Był nim do 2017 r., gdy został wiceprezydentem USA.
Żona jest najważniejsza
Podobnie jak Donald Trump, Pence mówi, że przywiązuje wielką wagę do wartości konserwatywnych. O ile jednak Trump jest znany z romansów i rozwodów, Pence jest wierny swojej żonie, Karen Pence. Jak ujawnił w 2017 r. dziennik "The Washington Post", Pence nie je nawet posiłków z żadną inną kobietą. Zresztą, wiceprezydent USA generalnie stara się trzymać zasady ewangelickich ultrakonserwatystów, która nakazuje unikania spędzania czasu sam na sam z innymi kobietami.
Wielu komentatorów zresztą często zastanawiało się, jak Pence łączy tak bardzo konserwatywne poglądy z pracą dla Trumpa, który był wielokrotnie oskarżany o rozwiązły styl życia. Co ciekawe, gdy pod koniec lat 90. wyszedł na jaw romans Billa Clintona, był zwolennikiem jego impeachmentu. I to nie tylko dlatego, że Clinton kłamał, że romansu nie było. Pence uważał też, że prezydent "nie ma wystarczających kwalifikacji moralnych", by pozostać na stanowisku.
Gdy jednak kolejne kobiety opowiadały o swoich romansach z Donaldem Trumpem, Pence zwykle na ten temat w ogóle się nie wypowiadał.
Czytaj też: Kursy walut. Chiny i Trump podtrzymują nerwowość
Pence przyleci Air Force Two
Pewne jest więc już, że do Warszawy nie przyleci "Air Force One", czyli samolot z prezydentem USA na pokładzie. Przyleci natomiast Boeing C-32, którym podróżuje zwykle wiceprezydent. Taki samolot ma kryptonim "Air Force Two".
Nie jest pewne natomiast, jakim samochodem będzie się poruszał po Warszawie Pence. Być może będzie to słynna "Bestia" Trumpa, która już wylądowała w polskiej stolicy. Na co dzień jednak Pence jeździ nieco starszą, choć również przedłużoną limuzyną marki Cadillac. Przysługuje mu też pełna obstawa agentów Secret Service.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl