Mały handel z obawami patrzy w przyszłość. Wszystko przez wizję luzowania obostrzeń dotyczących handlu w niedzielę. Oliwy do ognia dolewali politycy Trzeciej Drogi i PSL. Choć na razie w wyborczym ferworze temat trochę ucichł, ale widmo wciąż wisi nad małym biznesem. Nie tylko TD i Ludowcy zapowiadali zmiany, a także Koalicja Obywatelska w 100 konkretach.
Co dalej z zakazem handlu w niedzielę?
Chodzi o konkret nr 21, który brzmi: "zniesiemy zakaz handlu w niedziele, ale każdy pracownik będzie miał zapewnione dwa wolne weekendy w miesiącu i podwójne wynagrodzenie za pracę w dni wolne". Dotychczas ta obietnica nie została zrealizowana.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Wielu przedsiębiorców, z którymi rozmawialiśmy, wyraża obawy związane z zapowiedziami marszałka Hołowni i możliwymi reakcjami koalicji rządzącej. Jeden z rozmówców, z którymi rozmawiał portal WP Finanse, Tomasz, który prowadzi cztery sklepy na południu Polski, z niepokojem przyjął informacje o planowanych zmianach.
Nie jest to odosobniony przypadek, bo dla wielu przedsiębiorców niedziela to sposób na nadrobienie tygodnie i wypracowanie zysku, a o ten bywa coraz trudniej w przypadku małego handlu.
Mały handel pod ścianą
Mały handel jest w odwrocie. Jak informowały wiadomoscihandlowe.pl, choć w suchych danych sytuacja wygląda tak, że małych sklepów spożywczych jest więcej niż innych, bo 60 tys. (75 proc. wszystkich placówek), to odpowiadają one za 1/3 handlu w kraju.
Według danych NielsienIQ, na które powołuje się portal, w 2023 roku dyskonty odpowiadały za aż 43,7 procent sprzedaży żywności w Polsce pod względem wartości. Dyskonty zanotowały wzrost o 2,2 punktu procentowego w porównaniu z poprzednim rokiem. Po powrocie stawki VAT na żywność małym sklepikom jeszcze trudniej będzie rywalizować o portfele klientów. Dlatego podkreślają, jak ważne są w tym przypadku regulacje ograniczające działalność dużych sklepów w niedzielę. Choć zakaz jest obchodzony, to mimo wszystko nie na masową skalę.
Bez poluzowania zakazu handlu w niedzielę, dyskonty należące do korporacji spychają nie tylko małe sklepy, ale także supermarkety, do defensywy. Wpływ na to mają wojny cenowe. Na ten fakt w rozmowie z WP zwrócił już uwagę Andrzej Gantner z Polskiej Federacji Producentów Żywności Związku Pracodawców.
- Widać, że przewaga konkurencyjna dużych sklepów, polegająca a na efekcie skali, rośnie. Sieci traktują swoje sklepy jako całość, więc w jednym miejscu sobie obniżą, w innym nadrobią. Koszt jednostkowy dużego sklepu w takim wypadku jest znacznie mniejszy niż małego sklepu na jednostkę sprzedaży – mówił WP Gantner.