Nastroje w europejskich instytucjach finansowych są coraz bardziej napięte w związku z nadchodzącymi wyborami w Stanach Zjednoczonych. Bankierzy centralni otwarcie przyznają, że potencjalny powrót Donalda Trumpa do władzy może znacząco skomplikować walkę z inflacją bez doprowadzenia do załamania gospodarczego - donosi Bloomberg. Szczególny niepokój budzą deklaracje byłego prezydenta dotyczące wprowadzenia ceł w wysokości do 20 proc. na import z państw sojuszniczych oraz aż 60 proc. na towary z Chin.
Ekonomiści z holenderskiego banku ABN Amro przeprowadzili szczegółową analizę skutków ewentualnej wojny handlowej. Ich wyliczenia pokazują, że wprowadzenie już 10-procentowej taryfy celnej mogłoby zmniejszyć eksport ze strefy euro do USA o jedną trzecią. Całkowity wpływ na gospodarkę europejską szacowany jest na spadek PKB o 1,5 punktu procentowego w okresie trzech lat. To skala porównywalna ze skutkami niedawnego kryzysu energetycznego.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Bruksela nie da się zaskoczyć
W przeciwieństwie do roku 2018, gdy cła na stal i aluminium z UE zaskoczyły europejskich urzędników, tym razem Bruksela ma przygotowany szczegółowy plan działania. Komisja Europejska powołała specjalną grupę zadaniową, ulokowaną w Sekretariacie Generalnym, w samym centrum unijnej administracji. Choć oficjalnie zespół przygotowuje scenariusze zarówno na wygraną demokratów, jak i republikanów, to nieoficjalnie nazywany jest "zespołem ds. Trumpa".
Wysokiej rangi europejscy dyplomaci, wypowiadający się anonimowo dla Politico, podkreślają determinację UE. "uderzymy szybko i mocno" deklaruje jeden z nich, opisując unijny plan awaryjny na wypadek wojny handlowej. Strategia zakłada, że im bardziej zdecydowana będzie reakcja Europy, tym szybciej Trump zostanie zmuszony do podjęcia rzeczywistych negocjacji. Alternatywą byłaby długotrwała spirala wzajemnych działań odwetowych.
Przemysł motoryzacyjny na pierwszej linii
Szczególne zaniepokojenie europejskich liderów i przedsiębiorców budzi obsesja Trumpa i jego otoczenia na punkcie niemieckiego przemysłu motoryzacyjnego. Eksport samochodów do USA stanowi kluczowy element europejskiej gospodarki. Stany Zjednoczone są największym importerem niemieckich aut, wyprzedzając pod względem wartości nawet Chiny.
Problem jest o tyle poważny, że przemysł motoryzacyjny jest głęboko zintegrowany w całej Unii. Koncerny takie jak Volkswagen, BMW czy Daimler posiadają fabryki w Wielkiej Brytanii, Hiszpanii, Polsce, Belgii, Czechach, na Węgrzech i w Rumunii. Części do produkcji samochodów dostarczane są przez sieć poddostawców ze wszystkich krajów UE. Ewentualne cła uderzyłyby więc nie tylko w niemiecką gospodarkę, ale w całą europejską sieć produkcyjną.
Prezes Europejskiego Banku Centralnego, Christine Lagarde, nie kryje obaw przed takim scenariuszem. Podczas ostatniej konferencji prasowej podkreśliła, że wszelkie ograniczenia i niepewność w handlu międzynarodowym mają kluczowe znaczenie dla europejskiej gospodarki. Bank już w styczniu rozpoczął analizy potencjalnych skutków nowych ceł, zapraszając na lipcowe spotkanie w Sintrze głównego ekonomistę Goldman Sachs, Jana Hatziusa, by przedstawił szczegółową analizę możliwych scenariuszy.
Erik Thedeen, szef szwedzkiego banku centralnego Riksbank, zwraca uwagę na podwójne zagrożenie. "Znaczące bariery handlowe mogą wpłynąć zarówno na inflację, jak i na wzrost gospodarczy" - stwierdził w rozmowie z Bloomberg News. Szczególnie niepokojące jest to dla krajów takich jak Szwecja, których gospodarki są silnie uzależnione od handlu międzynarodowego.
Obecna sytuacja gospodarcza Europy jest znacznie trudniejsza niż w 2017 roku, gdy Trump po raz pierwszy objął urząd. Niemcy stoją w obliczu drugiego z rzędu roku spowolnienia gospodarczego, a francuskie firmy i gospodarstwa domowe muszą zmierzyć się z pakietem cięć wydatków i podwyżek podatków o wartości około 60 miliardów euro. Najnowsze badania nastrojów w biznesie były na tyle niepokojące, że EBC przyśpieszył plany obniżki stóp procentowych.
Analitycy z Berenberg Bank podkreślają, że samo ryzyko nowych ceł może negatywnie wpłynąć na klimat biznesowy. Holger Schmieding, główny ekonomista banku, przewiduje, że niepewność prawdopodobnie ograniczy inwestycje i opóźni ożywienie konsumpcji gospodarstw domowych. Joachim Nagel, prezes niemieckiego Bundesbanku, wskazuje dodatkowo na ryzyko związane z umocnieniem dolara, które mogłoby podnieść koszty importowanych towarów.