Gerhard Schröder stał na czele niemieckiego rządu w latach 1998-2005, a dziś pracuje dla rosyjskich spółek energetycznych Nord Stream 1 i 2 oraz w spółce naftowej Rosnieft, w której jest przewodniczącym rady nadzorczej. Co więcej, ma objąć też stanowisko w radzie nadzorczej Gazpromu.
Schröder już nie czynny polityk, ale nadal członek partii
Wciąż pozostaje przy tym członkiem partii SPD, a z tym wiąże się finansowe wsparcie. Na utrzymanie swojego biura Schröder dostaje np. 407 tys. euro z kieszeni niemieckich podatników. Przed laty niemieckie media podawały, że były polityk otrzymuje też w ramach emerytury państwowej 6,5 tys. euro miesięcznie, czyli ok. 31 tys. zł.
To wszystko – w obliczu rosyjskiej napaści na Ukrainę – zdecydowanie nie podoba się Niemcom. Najpopularniejszy niemiecki dziennik "Bild" informuje, że według najnowszych badań opinii publicznej większość Niemców chce usunięcia byłego kanclerza z SPD.
Niemcy za usunięciem Schrödera z partii i odebraniem emerytury
Wyniki badania nie pozostawiają wątpliwości – aż 74 proc. wszystkich badanych i aż 82 proc. wyborców SPD uważa, że Schröder powinien zostać usunięty z partii. A jeśli były kanclerz nie zrezygnuje z najwyższych stanowisk w rosyjskich firmach państwowych, to 75 proc. Niemców poparłoby nawet pozbawienie go kanclerskiej emerytury.
Wielu czynnych niemieckich polityków uważa, że Schröder powinien odejść z rosyjskich firm, wśród nich jest obecny kanclerz Niemiec Olaf Scholz. Przewodniczący SPD publicznie wezwał nawet Schrödera do rezygnacji ze stanowisk w rosyjskich koncernach. Na początku marca natomiast w proteście przeciw utrzymywaniu przez niego bliskich relacji z Putinem nawet po napaści Rosji na Ukrainę odeszli wszyscy pracownicy biura Schrödera w Bundestagu.