- Sytuacja cały czas jest tam niespokojna. W związku z tym kontaktowałem się z premierem Wielkiej Brytanii Borisem Johnsonem i prezydentem Francji Emmanuelem Macronem, żeby szybko pomóc polskim przedsiębiorcom - powiedział premier Mateusz Morawiecki.
Jak dodał, chodzi o pomoc w transporcie, ale przede wszystkim "chodzi o ludzi". - Otrzymałem zapewnienie, że szybko wdrożona akcja testowa powinna rozładować korek, który tam się pojawił. Dziś uruchamiany jest już drugi wielki parking, na pierwszym czeka już kilka tysięcy tirów. Ten drugi powstaje, by upłynnić ten ruch - podkreślił.
- Sytuacja nieco się poprawia, ale tylko nieco, w związku z czym nasze interwencje trwają. Cały czas ponaglamy, bo uważamy, że jest to środek nadmiarowy. Można ten korek rozładować inaczej, można ten proces przeprowadzić lepiej. Jesteśmy tutaj niestety uzależnieni od naszych partnerów francuskich - powiedział Morawiecki.
- To też pokazuje, jak poważną sprawą jest brexit i brak uzgodnienia w kwestiach granicznych. Chcemy utrzymać płynny ruch graniczny i mamy nadzieję, że do tego dojdzie - stwierdził.
Granica zamknięta
W niedzielę Francja nagle zamknęła granicę z Wielką Brytanią ze względu na strach przed nową mutacją koronawirusa. Przez tę decyzję w hrabstwie Kent utknęły tysiące ciężarówek, w tym setki tych z Polski.
Towar się psuje, klienci się niecierpliwią, a media donoszą o pierwszych przepychankach. We wtorek pojawiła się nadzieja, że kierowcy jednak zdążą wrócić do domu na święta. Francja zgodziła się na wpuszczenie ciężarówek, pod warunkiem, że ich kierowcy będą mieli negatywny wynik testu.
Z informacji money.pl wynika, że na promy w kierunku kontynentalnej Europy wjechały już pojedyncze ciężarówki. Kiedy ruszą kolejne? Kierowcy mówią, że w najczarniejszych scenariuszach nie ruszą do domów nawet do końca roku.