Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Mateusz Madejski
Mateusz Madejski
|

Wielka płyta jak apartamentowiec. Ceny sięgają nawet 17,5 tys. zł za metr

177
Podziel się:

W ostatnich dekadach Polacy chcieli raczej uciekać z wielkich osiedli wybudowanych w czasach PRL. Z analizy money.pl wynika jednak, że dziś takie mieszkania znów cieszą się popularnością. Chętnych nie brakuje, a ceny mogą dorównywać prestiżowym apartamentowcom.

Wielka płyta jak apartamentowiec. Ceny sięgają nawet 17,5 tys. zł za metr
Warszawskie osiedle z czasów PRL. Za metr kw. trzeba tu dziś zapłacić ok. 12 tys. zł (PAP)

Czy Polacy wracają do PRL-owskich osiedli zbudowanych najczęściej z wielkiej płyty? Z analizy Cenatorium i UrbanOne dla money.pl wynika, że owszem - mieszkania nie mają problemu ze znalezieniem nabywców. A na najbardziej rozpoznawalnym warszawskim osiedlu zbudowanym w tej technologii są mieszkania warte więcej niż średnia rynkowa w stolicy.

Mowa o osiedlu Za Żelazną Bramą, które zostało wybudowane w latach 60. i 70. XX wieku. W 2020 roku sprzedano tam niemal 50 mieszkań, a średnia cena wyniosła 12,1 tys. zł za metr kwadratowy. Rekordowe było 47-metrowe mieszkanie przy ul. Siennej, które sprzedano za 825 tys. zł - 17,5 tys. zł za metr.

Było też 63-metrowe mieszkanie na tym osiedlu, które w 2020 r. kupiono za ponad milion zł - wynika z analizy Cenatorium.

Jak kształtują się dziś ceny na innych znanych osiedlach z czasów PRL? Dumą Gdańska był zbudowany w latach 70. Falowiec. Liczący 860 metrów długości jest do dziś najdłuższym blokiem w Polsce. Chętnych, by tam zamieszkać, nie brakuje. W 2020 r. sprzedano tam 62 lokale - średnia cena metra wyniosła ponad 8,2 tys. zł, choć zdarzały się mieszkania, w których metr kosztował ponad 13 tys. zł.

Wielka płyta (czasem) na wagę złota

Popularnością cieszy się też gdańska Zaspa, która za PRL była znana jako miejsce zamieszkania Lecha Wałęsy. Dziś średnia cena metra kwadratowego zbliża się tam do 9 tys. zł. Najdroższe, ponad 100-metrowe mieszkanie, sprzedano tam w 2020 r. za ok. 950 tys. zł.

Sporo osób kupuje mieszkania na Osiedlu Tysiąclecia, znanym z kilku charakterystycznych bloków kształtem przypominających kolby kukurydzy. W zeszłym roku na osiedlu kupiono ok. 130 lokali za średnią cenę 5,9 tys. zł za metr. To znacznie mniej niż wynosi średnia cena lokalu w tym mieście (na koniec 2020 r. było to ok. 7,5 tys.).

Stosunkowo niedrogim osiedlem jest Śródmiejska Dzielnica Mieszkaniowa w Łodzi ze średnią ceną prawie 4,8 tys. zł za metr kwadratowy. Również osiedla z wielkiej płyty w Poznaniu, Wrocławiu czy Lublinie są nieco tańsze niż rynkowa średnia w tych miastach.

- Nie dziwi to, że mieszkania w osiedlach z czasów PRL są relatywnie drogie zwłaszcza w Warszawie. W stolicy dojazd do centrum z przedmieść zajmuje najwięcej czasu, więc za lokum w centrum klienci są w stanie zapłacić najwięcej - komentuje Marek Wielgo, analityk z firmy GetHome.

Wszędzie jednak na mieszkania w PRL-owskich blokach jest popyt. - Na pewno wielka płyta jest pożądana - mówi money.pl Bartosz Turek z HRE Investments. Jednocześnie zaznacza, że ceny takich mieszkań są zazwyczaj niższe niż nowych.

A co z rekordowymi cenami z Warszawy? - Nie jest tajemnicą, że w największych miastach bardzo liczy się lokalizacja i to tym tłumaczyłbym wysokie ceny np. Za Żelazną Bramą w Warszawie. Jednak jeśli weźmiemy pod uwagę nowe mieszkania w podobnych lokalizacjach, to ceny w kilkudziesięcioletnich blokach będą oczywiście znacznie niższe - mówi Marek Wielgo.

Alternatywa dla patodeweloperki?

Wielka płyta miała złą prasę w latach 90. Narzekano na tłok, szarzyznę i kiepską jakość wykonania. Jednak ostatnio takie mieszkania są coraz częściej przedstawiane jako alternatywa dla nowego budownictwa. Sporo nowych projektów w dużych miastach internauci określają w końcu mianem patodeweloperki.

Nowe osiedla są budowane gęsto, mają niewielkie place zabaw, a na dodatek są zwykle zlokalizowane z dala od centrum. Czyli inaczej niż wielkie projekty z czasów PRL. - Atutem jest faktycznie bliskość szkół, przychodni czy sklepów - mówi Marek Wielgo.

Bartosz Turek uważa, że stare osiedla mają także tę przewagę, że na stosunkowo małym metrażu jest sporo pokoi.

Zobacz także: Kalisz o obostrzeniach w szkołach. "Są bezsensowne. Nikt mnie nie przekonał, że źle myślę"

Marek Wielgo zaznacza jednak, że sporym mankamentem jest brak wystarczającej liczby miejsc parkingowych. - To się raczej nie zmieni. Nie wyobrażam sobie, żeby można było robić podkopy pod starymi osiedlami, by robić tam parkingi podziemne - dodaje Bartosz Turek.

Czy zakup mieszkania w wielkiej płycie to opłacalna inwestycja w perspektywie 10 czy 20 lat? Bartosz Turek mówi, że jest sporo niewiadomych. Trudno bowiem powiedzieć, czy takie bloki doczekają się wielkich remontów. Jeśli tak będzie, to można oczekiwać sporego wzrostu czynszów. Jeśli natomiast takich inwestycji nie będzie, mogą sporo rosnąć np. koszty ogrzewania.

Pytanie też, jak długo kluczowa dla klientów będzie lokalizacja. W erze pracy zdalnej nabywcom może już tak bardzo nie zależeć na mieszkaniu blisko centrum.

Jak jednak mówią deweloperzy, na razie jeszcze takiej tendencji nie widać. - Nie obserwujemy tu żadnych zmian. Nasi klienci są zainteresowani dobrymi lokalizacjami, liczy się dla nich wygodny dojazd, zwłaszcza transportem publicznym - mówił niedawno money.pl Jarosław Szanajca, prezes Dom Development.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(177)
WYRÓŻNIONE
Jezioro przen...
4 lata temu
Dobre budynki to budowano w latach 50 i 60.Pózniej już Wielka Płyta albo wieżowce z klitkami.Znam mieszkania z lat 55 - 2 piękne pokoje,kuchnia kwadratowa z oknem i nawet 2 balkony.Nigdy nikt już nie planował takich sensownych mieszkań w blokach.Znam wszystkie bo sama mieszkałam na osiedlu z lat 90 jak pałacyki.Marnotrawstwo metrażu na przedpokoje.Architekci z tamtych lat powojennych to byli ludzie wykształceni i geniusze.Nie było studiów weekendowych za pieniądze.Architektami byli zdolni ludzie.
majster
4 lata temu
Te żelbety przeżyją nie jedną developerke.
helupiarz
4 lata temu
stare bloki i stare osiedla planowane jeszcze za czasow PRL sa z zalozenia duzo przyjazniejszymi miejscami do zamieszkania, bo nie budowal ich prywatny inwestor, ktorego celem jest maksymalizacja zysku kosztem humanitarnych warunkow, wtedy w interesie wladzy bylo tworzenie relatywnie sensownych miejsc do zycia, mieszkalem w wielu starych blokach i jedynym mankamentem byl moze brzydki wyglad, jesli chodzi o techniczne problemy i bylejakosc, to w nowym budownictwie naogladalem sie tego DUZO wiecej, nowe budownictwo ma w pierwszej kolejnosci ladnie wygladac, reszta jest mniej wazna - naturalny efekt kapitalizmu
NAJNOWSZE KOMENTARZE (177)
SilesiaMAN
2 lata temu
Własnie patrze na operat szacunkowy mieszkania na 100leci w Katowicach. rzeczoznawca wycenił na 4 tys. W necie oczywiście ceny od 6 koła wzwyw. Ludzie powariowali, jesli myśla, że ktoś im to kupi po ich cenach. TRANSAKCJI NA RYNKU PRAWIE ZERO
awoś
3 lata temu
Przeciez to nie tylko kwestia wielkiej plyty, ale duzych miast. Nawet na starym blokowisku ceny sa ogromne! Lepiej zamiast mieszkać w obskurnym bloku z prlu, kupic coś poza miastem. Ja tak zrobiłem i jestem bardzo zadowolony. Mieszkam w 60m mieszkaniu w Piasecznie na osiedlu dom marzeń. Mam przestornne mieszkanie, nowoczesne osiedle, a mieszkanie kosztowało mniej niż w Warszawie w zapyziałym bloku z lat 60 XX w.
liberał
4 lata temu
Niewątpliwym atutem prlowskich osiedli jest dbałość o odległości między budynkami i nasłonecznienie. Tzw. przemiany ustrojowe doprowadziły do patologii 4 m odległości niezależnie czy budynek ma 1 czy 15 kondygnacji. I o dziwo to się nie zmienia. W efekcie tego mamy do czynienia nie tylko z pato developerką (pokoje w 100% bez słońca) ale i pato urbanistyką.
Agnieszka Ter...
4 lata temu
zdjęcie główne nieadekwatne do tytułu, bo warszawskie osiedle Za Żelazną Bramą to konstrukcja monolityczna żelbetowa a nie wielka płyta !
najemca
4 lata temu
Mieszkałem w wielu miejscach w Warszawie i zdecydowanie najlepszy jest MDM. Olbrzymie, ciche, piękne mieszkania, w samym centrum. Widać, że budowniczowie budowali je dla siebie. Potem w kolejności "fajności": przedwojenne bloki na Ochocie, Muranów i Mariensztat, kamienica na Pradze i w Śródmieściu, "stara" Saska Kępa, kilka domków na linii otwockiej (Anin, Radość etc), dopiero po tym wielka płyta, głównie na Ursynowie i Saskiej Kępie, powojenny budynek przy Świętokrzyskiej z widokiem na Pałac Kultury. Długo, długo nic i nowe "apartamentowce" od dewelopera gdzieś na Bemowie, Tarchominie, Białołęce - dno. Zaliczyłem też klitę na tym osiedlu "Za Żelazną Bramą". Nigdy więcej a już na pewno bym tego nie kupił, tym bardziej za taką cenę.
...
Następna strona