Jak czytamy, eksperci obawiają się, że ewentualne problemy z obsługą pociągów na trasie Chiny–Europa mogą przekierować tranzyt poza Polskę. Dziennik podaje, że coraz większą konkurencją dla Polski jest rosyjski obwód kaliningradzki, którego udział w obsłudze przeładunków towarów wzrósł z 3 proc. w 2019 aż do 13 proc. w I połowie 2021 r.
Dodatkowo powstaje terminal w Kownie i planowana jest linia szerokotorowa z Koszyc do Wiednia. "Węgry walczą o przekierowanie do siebie tranzytu m.in. poprzez rewitalizację przejścia granicznego Záhony przy granicy z Ukrainą, konkurencyjnego dla polskich Małaszewicz koło Terespola" - podaje dziennik.
Kryzys na granicy. Jedwabny Szlak umyka Polsce
"Rz" wyjaśnia, że obecnie większość pociągów jadących z Chin do Europy Zachodniej przekracza granicę w Małaszewiczach. Możliwości przeładunkowe tego największego kolejowego suchego portu w kraju się jednak wyczerpują.
Dlatego kosztem 3 mld zł planowana jest rozbudowa. "W założeniach terminal w Małaszewiczach miałby się stać największym i najnowocześniejszym hubem przeładunkowym w Europie działającym w ramach Jedwabnego Szlaku. Monopolizowałby obsługę wymiany handlowej pomiędzy Chinami a Europą" - pisze gazeta.
Problem w relacjach z Białorusią sprawia jednak, że przyszłość pozycji Małaszewicz staje pod znakiem zapytania. A chodzi o wielkie pieniądze. "Jak szacował Centre for Economics and Business Research, na realizacji projektu Nowego Jedwabnego Szlaku PKB Polski może zyskać nawet 48 mld dolarów" - zauważa "Rzeczpospolita".