- Takiej inwestycji jeszcze w Polsce nie było - opowiada money.pl Artur Ratuszyński ze Stowarzyszenia Szczecińskiego Obszaru Metropolitalnego, które prowadzi inwestycję.
Tłumaczy, że szczecińska SKM to nie tylko kolej. To projekt, który ma zupełnie zmienić komunikację w regionie. Wraz z nim powstają bowiem węzły przesiadkowe, nowe parkingi, w tym również takie dla rowerów. Jak tłumaczy Ratuszyński, idea jest taka, żeby zupełnie zmienić system poruszania się po regionie.
Plan był ambitny, ale znalazły się i pieniądze - cała inwestycja ma pochłonąć ok. 700 mln zł. Pomogły gigantyczne dotacje z Unii. Jednak cały projekt mogą teraz pogrzebać polskie opóźnienia.
Pół miliarda może przepaść
- Nie jestem optymistą. Nie zmierza to w dobrą stronę - przyznaje prezydent Szczecina Piotr Krzystek. Jak dodaje, to zdanie podzielają inni zaangażowani w projekt samorządowcy, którzy budują węzły przesiadkowe, parkingi, wiadukty czy infrastrukturę wokół przystanków.
Krzystek zapewnia, że samorządowcy ze swoich zobowiązań się wywiązują. Wskazuje jednak palcem na PKP PLK. To ta państwowa spółka jest odpowiedzialna za budowę torów oraz stacji. Generalnym wykonawcą jest Grupa Trakcja. Na tym odcinku prace przebiegają jednak niezwykle wolno.
Od miesięcy PKP PLK przerzuca się tu odpowiedzialnością z Trakcją za opóźnienia. A czas nagli. Cała inwestycja powinna być rozliczona do końca 2023 roku. Jeśli tak się nie stanie, Unia może zażądać zwrotu półmiliardowej dotacji.
A to byłby najczarniejszy scenariusz. Szczecin oraz okoliczne gminy zostałyby wtedy z całą infrastrukturą do kolei, ale bez samej kolei. Nie wspominając już o konieczności zwrotu gigantycznych środków.
Samorządowcy są coraz bardziej zirytowani. Niedawno Piotr Krzystek zorganizował nawet "okrągły stół" w sprawie SKM - rozmawiali i przedstawiciele gmin, i firmy wykonujące prace.
Światełko w tunelu
Przełomu nie było, choć samorządowcy mówią, że jakieś światło w tunelu jednak jest. Jest nim zaangażowanie strony rządowej, a konkretnie Centrum Unijnych Projektów Transportowych.
- Intencją CUPT jest organizowanie cyklicznych spotkań w sprawie realizacji projektu, podczas których wspólnie poszukiwane będą rozwiązania trudności - przekazuje nad Centrum. Czy to pomoże skierować szczecińską kolej na odpowiedni tor? Ratuszyński nie ukrywa, że ma taką nadzieję. Przedstawiciele samorządów liczą tu na efekt rządowej presji na PKP PLK.
Czy presja wystarczy? Na razie na pytania money.pl nie odpowiedzieli ani przedstawiciele PKP. Prezydent Krzystek publicznie narzekał, że PKP nie chce komentować zarzutów. - Mając na uwadze toczące się rozmowy, spółka powstrzymuje się od udzielania komentarza do czasu ich zakończenia - poinformowała nas natomiast wykonawca prac, czyli Grupa Trakcja.
Wiadomo jednak, że od kwietnia prace na niektórych odcinkach są kontynuowane. To dobra wiadomość, bo przez dłuższy czas, jeśli chodzi o budowy torów czy przystanków, nie działo się właściwie nic.
Postępów w pracach nie widać właściwie wcale
Z nieoficjalnych informacji wiemy, że jednak przedstawiciele PKP PLK mieli zapewniać samorządowców, że jest szansa, by do 2023 r. zrealizować projekt.
Czy ten optymizm jest uzasadniony? Wybraliśmy się na jeden z przystanków planowanej SKM - Szczecin Niebuszewo. Byliśmy już tam we wrześniu 2020 roku, gdy po raz pierwszy pisaliśmy o kłopotach projektu.
Na stacji, która ma być dla projektu kluczowa, nie zmieniło się jednak właściwie nic. Niegotowe są tory, sama stacja jest zniszczona, a na peron ciągle niezwykle trudno się dostać. Nawet tablica z nazwą stacji jest ciągle zardzewiała.
Tym razem jednak w oddali zobaczyliśmy pojedynczych robotników, przymierzających się do prac przy torach.