Do tej pory z prawa bycia placówką pocztową otwartą w niedziele korzystały głównie małe sklepiki. Najbardziej znany jest przykład Żabek, z tego statusu korzysta większość placówek tej sieci. Ale teraz po to rozwiązanie sięgnęły nawet supermarkety.
Dzięki temu w każdą niedzielę otwarte jest przynajmniej 15 sklepów Intermarche, 60 sklepów sieci mazowieckiej siec Prim, coraz częściej otwierają się sklepy Lewiatan – to łącznie 3 200 placówek handlowych pod takimi szyldami, jak Delikatesy Centrum, ABC, Mila, Groszek czy Euro Sklep.
Co więcej – możliwości otwarcia sklepu w każdą niedzielę testuje również Biedronka. Sklep w Dobrzycy niedaleko Kalisza jest otwarty w każdy dzień tygodnia.
O lawinowy przyrost "placówek pocztowych" zapytaliśmy Głównego Inspektora Pracy (GIP). Okazuje się, że sklepom w zasadzie nic nie grozi i mogą spokojnie działać. W odpowiedzi przesłanej money.pl, przedstawiciele urzędu GIP powołują się na sądowe rozstrzygnięcia w sprawach dotyczących sklepów działających w niedziele i podpierających się statusem placówki pocztowej.
W otrzymanej korespondencji czytamy, że sprawy dotyczyły placówek różnej wielkości, a sądy jednoznacznie oceniały, że skoro umowy z operatorami sądowymi są, to sklepy mogą działać mimo zakazu handlu.
Dlaczego akurat Główny Inspektor Pracy zajmuje się sprawami sklepów otwieranych w niedziele? Odpowiada za to specyficzna forma przepisów zakazujących handlu w niedziele. De facto jest to bowiem zakaz pracy w handlu, obejmujący większość sklepów, pozostawiający przy okazji sporo wyjątków.
Jednym z nich jest właśnie status placówki pocztowej. Jest on określony w prawie pocztowym. Obowiązująca w Polsce definicja nie określa w żaden sposób wielkości placówki ani jej dodatkowej działalności. Może być to nawet "wyodrębnione i oznaczone przez operatora pocztowego miejsce, w którym można zawrzeć umowę o świadczenie usługi pocztowej lub odebrać przesyłkę pocztową lub kwotę pieniężną określoną w przekazie pocztowym".
Fakt, że już nawet duże sklepy otwierają się jako placówki pocztowe, zauważyli pomysłodawcy zakazu niedzielnego handlu. Obecnie w grze jest pomysł, by w placówkach pocztowych zakazać sprzedaży alkoholu, co nie oznacza, że małe sklepy będą zamknięte. Za ladą może stanąć właściciel (zgodnie z założeniami nowelizacji ustawy).
- Pomysł jest moim zdaniem dobry i skuteczny. Jak sklepy będą dalej utrzymywały status placówek pocztowych, to nie będą mogły sprzedawać alkoholu - i to nie tylko w niedzielę, ale i na co dzień - mówi w rozmowie z money.pl Alfred Bujara z handlowej Solidarności.
Dodaje, że alkohol w sklepie jest elementem przyciągającym klientów, gwarantującym obrót.
Zakaz handlu w niedziele. Jest termin wyroku TK
– Proponujemy, by znowelizować artykuł 14 ustawy o wychowaniu w trzeźwości, zmiana miałaby polegać na dopisaniu, iż nie można sprzedawać alkoholu w placówkach pocztowych. Chyba nigdzie w Europie alkoholu na poczcie nie kupimy, więc nie powinno to budzić jakichś kontrowersji – mówi Alfred Bujara.
Bujara twierdzi, że w tej chwili państwo na głowie inne problemy, ale późną wiosną, być może w maju, "Solidarność" będzie podejmować ten temat. Dodaje, że "S" zwróciła się do prezydenta o inicjatywę ustawodawczą w sprawie ewentualnej zmiany.
– Wiemy, że prawnicy pana prezydenta analizują ten pomysł – mówi.