Od soboty 8 sierpnia w 19 powiatach w Polsce wróciły ostrzejsze przepisy związane z pandemią koronawirusa. 10 powiatów to tzw. czerwone strefy, gdzie restrykcje są najbardziej zaostrzone. Wśród nich jest powiat wieluński i sam Wieluń.
Byliśmy na miejscu i spytaliśmy mieszkańców, co sądzą o sytuacji, w której nagle zostali postawieni. Większość pokornie stosuje się do zasad znanych z początku pandemii koronawirusa w Polsce. Jednak widzą pewien problem i brak konsekwencji władz krajowych, które wprowadzają owe zasady.
- Wszystko przez to, że w jednym zakładzie pracy powstało nowe ognisko koronawirusa i przeprowadzono testy. Gdyby taka sama sytuacja dotyczyła innego miasta, pewnie też musiałoby stać się czerwoną strefą - powiedział nam pan Marcin, którego spotkaliśmy w jednym z restauracyjnych ogródków.
- Stosuję się do obostrzeń, ale uważam, że są one bez sensu. Między powiatami można spokojnie podróżować. Określanie jednej strefy czerwoną w sytuacji, gdy pandemia jest w całym kraju, jest działaniem na wyrost i niepotrzebnym – dodaje.
O swój biznes boi się pani Renata, która prowadzi stoisko na lokalnym bazarku. Sprzedaje warzywa i owoce. - Najbardziej drżymy o to, że zamkną nam targowiska. Co wtedy zrobimy z warzywami i owocami? Przecież pójdą do wyrzucenia, na zgnicie. Szkoda tych produktów. Co więcej, nasza praca jest pracą sezonową. Jak teraz nie zarobimy, to nie będziemy mieli pieniędzy na resztę roku – powiedziała.
Nieco innego zdania jest pani Grażyna, która stoisko obok prowadzi podobny interes. Jej zdaniem nowe obostrzenia nie wpłyną akurat na ich pracę. - Klienci przychodzą, nawet wolą zajrzeć do nas, bo to jest otwarta przestrzeń. Ci, którzy i tak nosili maseczki, mimo że można było ich nie nosić na otwartej przestrzeni, cieszą się z powrotu obostrzeń – stwierdziła.
Jej zdaniem po prostu trzeba stosować się do wprowadzanych obostrzeń i liczyć na to, że koronawirus nie będzie się rozprzestrzeniał.
A właśnie tego obawiają się zarówno mieszkańcy, jak i przyjezdni. – Jestem spoza Wielunia. Nie ma problemu, by przyjechać z innego powiatu i do innego powiatu wyjechać. A to ryzyko roznoszenia wirusa. Jest w tym pewien brak konsekwencji – powiedziała nam pani Anna, spotkana na rynku w Wieluniu.
Nowe ognisko
Podjeżdżamy do fabryki Wielton, gdzie pojawiło się ognisko koronawirusa. COVID-19 wykryto u 50 pracowników. Od poniedziałku zakład przestaje działać, ale jest to związane wyłącznie z przerwą techniczną. W weekend w firmie wykonanych zostanie łącznie 1200 testów. Sfinansował je wojewoda łódzki, po staraniach lokalnych władz wieluńskich. Przed zakładem zbierają się pracownicy.
- Badania mieliśmy umówione na godz. 13. Powiedzieli nam, że jest opóźnienie i musimy czekać do 16. Najważniejsze, to by wynik wyszedł negatywny. Inni pracownicy, z poprzedniej tury, są już w środku i czekają na swoje badanie, wszyscy oczywiście w dwumetrowych odstępach, ale kolejki są długie - powiedział nam pan Adam, jeden z pracowników firmy.
"Czerwone powiaty" to również ograniczenia w zgromadzeniach. Idziemy na plebanię miejscowego kościoła. Proboszcz jednak wyjechał, a wikariusz przez okno zapewnia, że stosują się do zasad. Ale wiele do powiedzenia o powrocie obostrzeń nie ma.
Martwią się nieco spotkani blisko kościoła wierni. Starsze małżeństwo – Zenon i Jadwiga – mówią, że ucieszyli się z powrotu do uczestnictwa we mszach, jednak przyjmują obecny stan rzeczy i, stosując się do obostrzeń, wolą nie ryzykować i nabożeństwa będą oglądać w telewizji.
To również spore utrudnienie dla weselników. Z dnia na dzień zostali postawieni pod ścianą, jeszcze kilka dni wcześniej można było organizować wesela na 150 osób, teraz może wziąć w nich udział zaledwie 50.
W ten weekend nowożeńcy liczą jednak na pobłażliwe traktowanie. Usłyszeliśmy od młodej pary szykującej się do ślubu, że nie wyobrażają sobie, by odwoływać któregokolwiek z zaproszonych gości. - Przyjeżdża do nas rodzina i znajomi z różnych stron kraju, sami na co dzień mieszkamy we Wrocławiu. Z domem weselnym umówiliśmy się tak, że możemy ugościć wszystkich 120 gości. Na właścicieli sali te informacje też spadły jak grom z jasnego nieba – mówią.
- Mamy do dyspozycji spory ogród. W jednym momencie i tak w tym samym miejscu nie będzie przebywać więcej niż 50 osób. Poprosiliśmy jedynie gości, by mieli maseczki. Mamy nadzieję, że zabawy nie przerwie nam policja, ale wierzymy, że w pierwszy weekend obostrzeń będą na to patrzeć łaskawszym okiem – dodają.
Czerwony powiat
W całym powiecie wieluńskim mieszka 78 tys. osób. W samym Wieluniu widać zdyscyplinowanych mieszkańców. Wszyscy chodzą w maseczkach i starają się zachować dystans społeczny, bardzo na serio przyjęli nowe obostrzenia.
Ale na obrzeżach miasta czy w okolicznych wisach, które również należą do powiatu, widać już nieco rozluźnienia. Tu mieszkańcy jakby nie słyszeli o powrocie obostrzeń, nie noszą maseczek, nie zachowują dystansu.
Faktem jest, że nie wszyscy słyszeli o powrocie obostrzeń. Nawet na rynku w Wieluniu jeden z mieszkańców, starszy pan, który miał na sobie maseczkę, to od nas dowiedział się, że jego miasto zostało wpisane do "czerwonej strefy".
- Nie wiedziałem, że wprowadzono taką strefę. Jednak zawsze noszę maseczkę, stosuję się do zasad, o których mówią ministrowie. Tak powinien robić każdy. Strefa czerwona czy żółta, mnie to nie interesuje, zasad powinniśmy przestrzegać wszędzie – powiedział nam pan Jan.
W sumie 19 powiatów zostało ponownie objętych obostrzeniami. "Czerwone" powiaty to: ostrzeszowski, nowosądecki, wieluński, pszczyński, rybnicki i wodzisławski, a także Nowy Sącz, Ruda Śląska oraz Rybnik. "Żółte" powiaty: wieruszowski, jarosławski, kępiński, przemyski, cieszyński, pińczowski, oświęcimski oraz Przemyśl, Jastrzębie Zdrój, Żory.
Nowe obostrzenia dotykają niemal 2 mln Polaków.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl