Nagranie pochodzi z marca 2019 roku. Brytyjski parlament gorąco wtedy debatował na temat brexitu. Tymczasem media publikowały filmik, przedstawiający przechodzącego przez ulicę mężczyznę w kolorowym swetrze. Mężczyzna jest zaczepiany przez dziennikarzy i przechodniów. Jeden z nich bardzo chce porozmawiać o brexicie.
- Może kupię panu kawę? - ucina dyskusję mężczyzna w swetrze. Radzi też przechodniom, by uważali - przecież przechodzą po ruchliwej londyńskiej ulicy.
Mężczyzna w swetrze to John Bercow, spiker Izby Gmin. To stanowisko można porównać do naszego marszałka Sejmu. Bercow po pracy porusza się zwykle bez ochrony i unika służbowych limuzyn. Ponoć czasem, by omijać korki, wybiera po prostu londyńskie metro.
Z polskiej perspektywy może to dziwić - w końcu o naszych szefach parlamentarych izb ciągle pisze prasa, prześcigając się w informowaniu o ich luksusach. Nie jest jednak tak, że rola brytyjskiego spikera jest w ogóle pozbawiona przywilejów. Bercow ma na przykład służbowe mieszkanie tuż przy brytyjskim parlamencie. Przez pewien czas zresztą było o nim głośno na Wyspach - gdy okazało się, że Bercow na początku swojej kadencji kazał odnowić apartament. Kosztowało to podatników 45 tys. funtów, a więc około 210 tys. zł.
Po dekadzie urzędowania spikera niezależne organizacje przyjrzały się jego wydatkom. Wyszło, że przez ten okres Bercow wydał 250 tys. funtów na podróże (ok. 1,1 mln zł).
Brytyjskiego spikera można czasem zobaczyć na londyńskich ulicach
Najwięcej poszło na podróże lotnicze. Ale spiker ujawnił też, ile wydał na podróże autem z kierowcą oraz na taksówki. Okazało się na przykład, że brytyjski podatnik zapłacił 23 funty na podróż Bercowa na londyńską premierę serialu "House of Cards". Nawet jego przeciwnicy polityczni podkreślali jednak, że nie było żadnych wątpliwości, że te wszystkie podróże są powiązane z pełnieniem funkcji przez spikera.
Wydatki Bercowa na podróże więc pewnie nie robią takiego wrażenia, ale jego pensja już tak. W tej chwili może on liczyć na 152 tys. funtów pensji rocznie. W przeliczeniu to ponad 711 tys. zł rocznie, a więc więcej niż zarabia brytyjski premier. I oczywiście zdecydowanie więcej niż polski marszałek Sejmu. Ten może liczyć rocznie na ok. 220-230 tys. zł - łącznie z dietami poselskimi.
Czytaj też: Elżbieta Witek nowym marszałkiem. Zyska przywileje, prezenty, pensję. Plus mieszkanie do dyspozycji
Niemcy. Afera mieszkaniowa? "Nie pamiętam żadnej"
O to, czy w Niemczech szefowie parlamentu bywają krytykowani za wydawanie publicznych pieniędzy, pytam dziennikarza dużej niemieckiej gazety.
- Afera mieszkaniowa taka jak w Polsce? Nie pamiętam. Chyba trzeba by było sięgać do czasów Gerharda Schrödera, a ten zakończył urzędowanie w 2005 roku - słyszę.
Dziennikarz przypomina jednak, że dziesięć lat temu sporo kontrowersji było wokół byłego już prezydenta kraju Christiana Wulffa. Podróżował on prywatnie samolotem do USA i okazało się, że zamienił za darmo swój bilet z klasy ekonomicznej na klasę biznes. Prokuratura wszczęła w tej sprawie dochodzenie, ale zostało ono umorzone. Wulff jednak w 2012 r. pożegnał się ze stanowiskiem - po tym, jak wyciekły informacje o jego wątpliwych pożyczkach.
A co z przewodniczącym niemieckiego Bundestagu, Wolfgangiem Schäuble, pytam? - Nie pamiętam żadnego skandalu z nim w roli głównej. Jeśli chodzi o mieszkanie, to nawet nie wiem, gdzie on mieszka. W Niemczech sporą wagę przywiązuje się do prywatności. Każdy oczywiście wie, gdzie mieszka kanclerz Merkel, jej mieszkanie można oglądać nawet z okien kolejki miejskiej. Wiadomo też oczywiście, gdzie mieszka prezydent, bo to znany pałac. Ale inni politycy? To ludzi mniej interesuje - opowiada mi dziennikarz.
Wolfgang Schäuble
Dodaje jednak, że Wolfgang Schäuble porusza się służbowym samochodem z kierowcą. Nie tylko ze względu na pełnioną funkcję, ale również ze względu na niepełnosprawność. W 1990 r. polityk został postrzelony i od tego czasu porusza się na wózku inwalidzkim.
Ile zarabia Schäuble? Miesięcznie 18,6 tys. euro, a więc nieco ponad 80 tys. zł. Rocznie to niemal milion zł, a więc kilka razy więcej niż jego polski odpowiednik. Jego majątek jest szacowany natomiast na ok. 4 mln euro.
USA. 860 tys. zł pensji i 1 tys. dol. na samochód
Mniej niż Wolfgang Schäuble zarabia też Nancy Pelosi, spiker Izby Reprezentantów USA - 223 tys. dolarów, a więc ok. 860 tys. zł. To trzecia najwyższa pensja w amerykańskiej administracji - zaraz po prezydencie i wiceprezydencie.
Pelosi może korzystać też ze służbowego samochodu, zresztą jak każdy członek Kongresu. Zarówno senatorzy, jak i członkowie Izby Reprezentantów mogą liczyć na 1 tys. dol. miesięcznie na wynajem auta. Większość z nich decyduje się na amerykańskie pojazdy, na przykład na SUV-y marki Chevrolet Suburban.
Nancy Pelosi
Pelosi nie ma jednak swojego samolotu, jak prezydent czy wiceprezydent. Może jednak korzystać z rządowej floty amerykańskich sił powietrznych, ale tylko przy okazji oficjalnych podróży.
Korzystanie z państwowych samolotów przez szefów parlamentów to zresztą spora rzadkość w większości krajów. W Czechach czy we Włoszech z takich odrzutowców korzystają głównie prezydenci oraz premierzy, czasem również najważniejsi ministrowie. Zdarza się też, że samoloty dla VIP-ów przewożą koronowane głowy - tak jest na przykład w Danii czy w Holandii.
Czytaj też: Marszałek, a skromny. Niemiecka premier landu przyjechała kawalkadą BMW, on wybrał škodę
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl