Straty są ogromne i nie wiadomo, kiedy – i czy w ogóle – uda się je odrobić. Mali organizatorzy koncertów boją się, że nie podniosą się po kłopotach, jakie sprawił im koronawirus. Więksi straty liczą nawet w milionach złotych. Część otwarcie mówi nawet o zamknięciu interesu – donosi portal "Dziennik.pl".
Rynek koncertowy w Polsce praktycznie zamarł. Niemal wszystkie koncerty organizowane w najbliższych dniach, a nawet tygodniach, zostały odwołane. Dotyczy to zarówno niewielkich koncertów w domach kultury i klubach, jak i wielkich imprez na stadionach. Organizatorzy profilaktycznie odwołują imprezy zaplanowane na kwiecień, a nawet na maj. A to właśnie wiosna – kiedy tradycyjnie odbywają się juwenalia – jest najlepszym czasem dla muzyków.
Sytuacja artystów jest dramatyczna, bo koncerty to dla lwiej części jedyna forma zarobku w ciągu roku. Na zyski ze sprzedaży płyt i/lub innych kontraktów liczyć mogą nieliczni.
Grafiki w dobrych klubach są zajęte często nawet do dwóch lat do przodu. Najlepsi menadżerowie i organizatorzy często już wiedzą, gdzie zagrają wiosną 2022 roku. Jednak taki luksus dotyczy firm/marek/artystów uznanych, obecnych na rynku często od dekad. Nowi muszą czekać na to, że otworzy się czasowe okienko, liczyć na to, że ktoś odwoła koncert, bo jest w studiu lub wycisza działalność na jakiś czas – wylicza "Dziennik".
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl