Serwis Sahara Reporters poruszył problem we wrześniu 2021 roku, powołując się na relacje anonimowych rozmówców. Osoby te chciały aplikować o wizę w polskiej ambasadzie w Abudży.
Jak czytamy, żeby to zrobić, trzeba było umówić się na spotkanie, korzystając ze specjalnego serwisu rezerwacyjnego. W serwisie co dwa tygodnie pojawiały się nowe terminy, na które można się było zapisywać. Jednak kiedy nadchodził dzień składania wniosków, wolne terminy natychmiast się zapełniały. Ludzie czekali miesiącami - bezskutecznie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według rozmówcy serwisu Sahara Reporters problem dotyczył wielu osób. Jedna z nich stwierdziła, że zapyta o to osobiście w ambasadzie. Na miejscu miało się rzekomo okazać, że istnieje sposób na umówienie spotkania - trzeba za to zapłacić "agentowi" 250 tysięcy nair, czyli niecałe 1,4 tysiąca złotych przy dzisiejszym kursie.
- Sposób, w jaki działa system rezerwacyjny, dał niektórym pracownikom ambasady wiele okazji, by wyłudzić pieniądze od osób starających się o wizę - stwierdził anonimowy rozmówca Sahara Reporters.
Poprosiliśmy ambasadę w Abudży o komentarz. Odpowiedź opublikujemy, gdy tylko ją dostaniemy.
Wirtualna Polska zwracała w czwartek uwagę na zdjęcia z Google Street View sprzed dwóch lat. Widać było na nich olbrzymie kolejki do ambasady polskiej w Abudży.
Trwa śledztwo ws. afery wizowej
Przypomnijmy, że od kilku tygodni głośno jest o tak zwanej aferze wizowej, dotyczącej sprowadzania do Polski imigrantów z korupcją w tle, w którą miał być zamieszany wiceszef MSZ Piotr Wawrzyk. Prokuratura Krajowa podała, że prowadzi w tej sprawie śledztwo wraz z Centralnym Biurem Antykorupcyjnym. Dotyczy ono nieprawidłowości przy składaniu wniosków o wydanie kilkuset wiz w ciągu półtora roku.
Śledczy zaznaczyli, że zatwierdzona została mniej niż połowa tych wniosków. Nieprawidłowości, które bada prokuratura z CBA, dotyczą placówek dyplomatycznych Polski w: Hongkongu, Tajwanie, Indiach, Arabii Saudyjskiej, Singapurze, Filipinach, Katarze oraz Zjednoczonych Emiratach Arabskich.
31 sierpnia premier Mateusz Morawiecki odwołał Piotra Wawrzyka z funkcji sekretarza stanu w Ministerstwie Spraw Zagranicznych. Resort twierdzi oficjalnie, że dymisja wiceministra, który odpowiedzialny był za sprawy konsularne i wizowe, wynika z "braku satysfakcjonującej współpracy". Media i opozycja twierdzą jednak, że to pokłosie wspomnianej afery.
Jak ujawnił dziennikarz WP Patryk Słowik, powołując się na nieoficjalne źródła, kierownictwo MSZ musiało od dawna wiedzieć o wizowej korupcji. Z kolei Onet podał, że Wawrzyk miał pomagać swoim współpracownikom stworzyć nielegalny kanał przerzutu imigrantów z Azji i Afryki przez Europę do Stanów Zjednoczonych.