W piątek prezydent Donald Trump podpisał dokument o włączeniu Polski do programu ruchu bezwizowego.
Polacy będą mogli wyjechać do Stanów Zjednoczonych w celach turystycznych lub biznesowych na 90 dni bez potrzeby wcześniejszego uzyskania wizy.
Kiedy? Najprawdopodobniej pod koniec roku, bo tyle potrwają formalności - poinformowała we wtorek ambasador USA, Georgette Mosbacher.
Wizy nadal będą obowiązywać w przypadku studentów czy osób, które wybierają się do USA na dłużej.
Brak wiz dla turystów nie oznacza jednak, że na teren USA wjedzie każdy, kto ma na to ochotę. Teraz osoba wyjeżdżająca do Stanów Zjednoczonych musi zapłacić 160 dolarów i uzyskać promesę wizy. Na tym etapie urzędnicy konsulatu częściowo weryfikują tego, kto się o nią ubiega.
Jednak ostateczną decyzję o tym, kogo wpuścić, już na amerykańskim lotnisku podejmują odpowiednie służby. I to się nie zmieni. Z wizą czy bez, kto nie spodoba się urzędnikowi, wraca do Polski najbliższym możliwym transportem.
Kto nie wjedzie do USA?
O bezwizowej podróży do USA mogą zapomnieć osoby, które po 1 marca 2011 roku wyjeżdżały do Korei Północnej, Iranu, Iraku, Libii, Somalii, Sudanu, Syrii lub Jemenu.
Ruch bezwizowy częściowo zdejmuje z konsulatów odpowiedzialność za to, kto wjeżdża na teren USA. Wcześniej każdy, kto chciał podróżować przez ocean, był weryfikowany, zanim otrzymał wizę.
Weryfikacji każdego, kto wjeżdża na teren Stanów Zjednoczonych i tak dokonują jednak służby graniczne i każdy, kto chce tam wjechać, musi przejść rozmowę z urzędnikiem do spraw imigracji.
Może się zdarzyć, że polski turysta, choć objęty programem ruchu bezwizowego, zostanie zatrzymany na granicy.
- To jest tak naprawdę zniesienie promesy wizy, którą wydawały konsulaty, bo sama wiza jest wydawana na granicy - tłumaczy Roman Rewald, członek Rady Dyrektorów Amerykańskiej Izby Handlowej. - Jeżeli się okaże, że ktoś wjeżdża w celach innych niż turystyczne, może zostać cofnięty. Jeśli się okaże, że ktoś jedzie jako turysta, a chce pracować, zostanie aresztowany na granicy, zamknięty w celi na noc i wsadzony w najbliższy samolot do Polski.
Cała władza w rękach urzędnika
O tym, czy ktoś uzyska prawo wjazdu na teren USA, decyduje wyłącznie urzędnik kontroli granicznej (Customs and Border Protection).
Kontrola bywa bardzo drobiazgowa. Przeszukiwane są bagaże, sprawdzane telefony komórkowe, a samo przesłuchanie na granicy potrafi trwać kilka godzin.
W czasie kontroli urzędniczy sprawdzają przede wszystkim faktyczny cel podróży. Jeśli mają podejrzenie, że ktoś przyjeżdża z zamiarem zostania w USA na stałe, lub podjęcia pracy, nie wpuszczą go na teren Stanów Zjednoczonych.
W latach 2010 - 2016 na granicy zatrzymano w sumie 5523 polskich obywateli, którzy podróżowali do USA z wizami turystycznymi.
Wśród zatrzymanych był m.in. polski kompozytor Piotr Pałka. Muzyk był zaproszony na koncert, na którym orkiestra wykonywała jego utwory.
Po 5-godzinnym przesłuchaniu, pomimo pisemnego zaproszenia, nie został wpuszczony na teren USA. Jak twierdzili oficerowie CBP, przyjechał do pracy. Po 15-godzinnym oczekiwaniu na samolot powrotny wrócił do Polski.
Nie zawsze jednak kontakt z oficerami kontroli granicznej wiąże się z wielogodzinnym przesłuchaniem.
- Urzędnik zadał mi tylko jedno pytanie: "po co panu ta wiza?" - opowiada pan Sebastian, nasz czytelnik, który przechodził kontrolę graniczną w zeszłym roku. - Jakby sam był zdziwiony tym, że one jeszcze obowiązują. Więcej pytań zadawano mi w konsulacie, ale one też nie były jakoś bardzo drobiazgowe. Pytano, gdzie będę, jak długo, czy mam już wykupiony nocleg etc.
Kto zapłaci za powrót?
Turysta zatrzymany na granicy musi wrócić do kraju najbliższym możliwym transportem. Na własny koszt.
- Wszyscy obcokrajowcy zamierzający wjechać do USA powinni posiadać przy sobie gotówkę lub kartę kredytową i to nawet wtedy, gdy mają zaproszenie. Pieniądze te pozwolą zawróconemu z amerykańskiej granicy na, w miarę spokojny, powrót do domu - radzi w rozmowie z Polish Daily News Melissa Maraj, rzeczniczka prasowa CBP.
W razie odmowy wjazdu na teren USA, zatrzymany ma prawo skontaktować się z konsulatem. Konsul nie ma jednak wpływu na decyzję urzędu imigracyjnego. Jedyne co może zrobić, to pokryć koszt powrotu do kraju najtańszym środkiem transportu.
Warunek - po powrocie do kraju cała kwota musi zostać zwrócona.
"Należy pamiętać, że udzielenie pomocy finansowej przez konsula ograniczone jest do wyjątkowych sytuacji. W zdecydowanej większości państw istnieje możliwość transferu pieniędzy za granicę drogą bankową, np. poprzez firmy świadczące płatne usługi transferu pieniędzy za granicę" - informuje na swojej stronie Konsulat Generalny Rzeczypospolitej Polskiej w Chicago.
Osoby zatrzymane, które nie zgadzają się z decyzją CBD, mają prawo domagać się kopii akt swojej sprawy. Mogą też złożyć pisemną skargę na adres amerykańskiego urzędu w Waszyngtonie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl