Marcin Makowski: Co z perspektywy LOT-u zmienia informacja o zniesieniu wiz do USA od 11 listopada? Wpłynie na funkcjonowanie spółki czy jest tylko kolejną szansą lub zagrożeniem dla firmy?
Marcin Fijoł, członek zarządu PLL LOT: LOT od kilkunastu miesięcy pracował nad projektem "Bez wiz do USA". Byliśmy jego inicjatorem, dlatego że widzieliśmy w tym szansę biznesową na dalszy rozwój naszych rentownych połączeń do Stanów Zjednoczonych.
Nasza oferta do USA przez ostatnie 4 lata bardzo urosła. Jeszcze 4 lata temu lataliśmy tylko na JFK w Nowym Jorku i do Chicago. Od 2016 r. zwiększyliśmy liczbę portów po stronie amerykańskiej - otworzyliśmy Newark, Los Angeles i Miami. Pojawiły się też nowe porty po stronie europejskiej – Kraków i Rzeszów w Polsce oraz Budapeszt na Węgrzech. Nie tylko liczba połączeń się zwielokrotniła. Pojawiły się też większe samoloty. Nowy model Boeinga 787 jest o 42 miejsca większy od poprzedniego.
Ale to udało się zrobić bez wiz.
Bardzo uważny obserwator rynku wie, że nasze oferowanie na rynku amerykańskim w 2019 r. w porównaniu do 2018 r. wzrosło o 50 proc. O tyle zwiększyliśmy liczbę foteli na kierunku amerykańskim. Wierzymy w ten rynek, rośniemy na nim i już po informacji o tym, że wizy zostaną zniesione, zauważyliśmy lawinowy przyrost wyszukań połączeń do USA. Od samego początku było dla nas oczywiste, że zniesienie wiz spowoduje większe zainteresowanie lotami na tym kierunku.
A już po ogłoszeniu daty zniesienia wiz LOT planuje wyjść naprzeciw i ogłosić promocję, by zachęcić do pierwszych lotów bez wiz?
Już wyszliśmy naprzeciw i otworzyliśmy nowe połączenie tego samego dnia, którego padła informacja o zniesieniu wiz - to połączenie do San Francisco. Nasze połączenia są atrakcyjne cenowo, bo przecież klienci kierują się swoim interesem ekonomicznym, gdy kupują bilety.
To znaczy, że jednorazowej puli biletów nie będzie?
W tej chwili nie przewidujemy takiej akcji, ale jej nie wykluczam.
Zniesienie wiz to otwarcie rynku nie tylko dla LOT-u. American Airlines już ogłosiły połączenie z Chicago do Krakowa. Nie odpuszczają też planu połączeń z Warszawy. Jaka jest perspektywa LOT-u, który dotychczas na kierunku amerykańskim był monopolistą?
Po pierwsze nie byliśmy monopolistą na kierunku amerykańskim - pasażerowie z Polski mieli więcej możliwości przelotów choćby poprzez hub we Frankfurcie. Dlatego jesteśmy przyzwyczajeni do konkurencji, bo lotnictwo to globalna konkurencja.
My o naszego pasażera konkurujmy ze wszystkimi przewoźnikami z całej Europy, a na kierunkach azjatyckich dołącza konkurencja azjatycka. Konkurencja to chleb powszedni i musimy zaoferować odpowiednią kombinację ceny, rozkładu i dobrego produktu pokładowego. Rozwijamy się rentownie, co roku zwiększamy liczbę pasażerów o 30 proc. i mamy dodatnie wyniki finansów. To pokazuje, że potrafimy wyjść naprzeciw oczekiwaniom.
San Francisco już działa, ale czy w związku ze zniesieniem wiz LOT planuje otwierać kolejne połączenia do USA?
Planowanie siatki połączeń to niezwykle skomplikowane zadanie. Należy zgrać i bardzo dokładnie ocenić potencjały połączenia, sprawdzić dostępność floty. Niewątpliwym elementem blokującym czy utrudniającym jest kwestia przepustowości naszego warszawskiego hubu. Dziś mamy 15 Dreamlinerów, kolejne dwa dołączą w przyszłym roku. Wszyscy widzą, jak w godzinach szczytu zablokowane jest lotnisko Chopina. Musimy wziąć wszystkie te perspektywy pod uwagę.
Ale San Francisco nie jest ostatnim słowem?
Najpierw robimy, a później mówimy. Jak będziemy mieć coś do powiedzenia, to to ogłosimy.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl