- Wkurza mnie to, że władza wykorzystuje pieniądze do budowania społeczeństwa po swojemu, w którym nie ma miejsca dla osób, które nie chcą zakładać rodzin. Masz dzieci, dostajesz 500 plus. Masz żonę, możesz liczyć na wsparcie przy kupnie mieszkania. Ja na nic się nie łapię. Myślę, że jest dużo takich osób jak ja – powiedział money.pl Jakub Wątor, manager w naszej korporacji. Można go uznać za głos pokolenia?
Ten rząd zapisze się w historii dzięki programowi 500 plus, przełomowemu projektowi, który miał sprawić, że będzie nas więcej, a ubóstwo zmaleje. Z danych Ministerstwa Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej wynika, że świadczenie wychowawcze pobiera 3,55 mln dzieci wychowywanych w 2,33 mln rodzin (dane na konie grudnia 2018 roku). Na tym się nie skończy.
Od lipca 500 plus będzie przyznawane na każde dziecko w rodzinie. W połowie maja prezydent podpisał ustawę w tej sprawie. Według szacunków resortu pracy po zmianach z programu skorzysta niemal 7 mln dzieci. - Program nie jest kosztem, nie jest wydatkiem, ale jest inwestycją. Inwestycją w polskie dzieci - komentowała podczas podpisania nowelizacji ustawy była premier Beata Szydło.
Obejrzyj: Drogi program Rodzina 500 plus. "Dlatego rząd szuka dochodów wszędzie"
Rząd jednak pomyślał, policzył i stwierdził, że ma jeszcze co nieco do rozdania. Efekt? 500 plus na dorosłe dzieci. - Wiemy, że okres od osiemnastego roku życia też jest wymagający dla rodzin. Są różne rozwiązania – stwierdził lakonicznie w Radiu Zet wiceminister Stanisław Szwed.
Nie ma jeszcze szczegółów. W money.pl pisaliśmy o prawdopodobnych wariantach tego prezentu od rządu. Jeden z nich dotyczy osób od 18 do 26 roku życia. Takich ludzi jest teraz w kraju nieco ponad 3,7 mln. A więc łącznie ponad 10 mln dzieci (zarówno młodszych, jak i starszych) mogłoby liczyć na wsparcie od rządu.
Gdy zsumujemy ich z 10. milionami osób, do których popłynęły 13. emerytury, okazuje się, że połowa Polaków mogła liczyć na jakąś formę bonusu od państwa. A co z drugą połową? Jest tam grupa, która powoli traci cierpliwość. To 30-letni, bezdzietni single, którzy czują, że państwo o nich zapomniało.
Zdani na siebie
Jakub przyznaje, że obejdzie się bez 500 plus od państwa. Jednak chętnie skorzystałby z jakiejś formy wsparcia przy wynajmie nieruchomości. – Mieszkań brakuje, a ich właściciele szaleją z cenami. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby wprowadzono np. górną stawkę za metr kwadratowy. Dzięki temu miałbym poczucie bezpieczeństwa - mówi.
Według GUS-u, osób w wieku od 25 do 34 lat może być w Polsce nawet 5,5 mln. Co druga osoba w tej grupie wiekowej jest aktywna zawodowo. Średnie zarobki wynoszą 4 tys. zł brutto. Do tego zaledwie 4,7 proc. osób w wieku od 18 do 44 lat (wiek produkcyjny mobilny) korzysta z pomocy społecznej.
Politycy nie doceniają
- Młodzi ludzie oczekują od państwa innego rodzaju pomocy niż grupy społeczne, które w ostatnim czasie stały się beneficjentami programów socjalnych. Osoby w wieku 25-29 lat liczą na ułatwienia w prowadzeniu firmy, zwiększenia kwoty wolnej od podatku czy wparcie w zdobyciu własnego mieszkania. Niestety młodzi to grupa społeczna, o którą politykom nie opłaca się walczyć. Są zbyt nieprzewidywalni i często zmieniają preferencje wyborcze, więc inwestowanie dużego nakładu środków w tę grupę jest z politycznego punktu widzenia po prostu nieopłacalne – komentuje Katarzyny Siemienkiewicz, ekspert Pracodawców RP.
I wyjaśnia: - Młodzi powinni mieć większe wsparcie rządzących podejmowaniu przedsiębiorczych i kreatywnych działań. Większość z nich po prostu oczekuje, żeby państwo "nie przeszkadzało" – nie ustanawiało takich norm prawnych i obciążeń publicznych, którym nie mogliby sprostać. Osoby młode są niedoceniane, a przecież bez ich pracy i danin, które z jej tytułu odprowadzają, niemożliwe byłoby finansowanie szerokiego zaplecza socjalnego.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl