Roman Giertych w weekend zrzucił prawdziwą "bombę". Najpierw opisał, dlaczego jego zdaniem został zatrzymany w przededniu posiedzenia aresztowego wobec Leszka Czarneckiego.
Adwokat i obrońca właściciela m.in. Getin Banku utrzymuje, że miał na tym posiedzeniu ujawnić wiele informacji, które mogłyby uderzyć w obóz rządzący i środowisko szeroko rozumianej Zjednoczonej Prawicy.
Chodzi o propozycję, którą Czarneckiemu we wrześniu miał złożyć - jak informowała "Gazeta Wyborcza" - m.in. Adam Hofman. To były rzecznik partii Jarosława Kaczyńskiego, dziś działający w biznesie i właściciel agencji konsultingowej R4S
Propozycja - zdaniem Giertycha - brzmiała jasno: Czarnecki miał zatrudnić w swoim banku Michała Krupińskiego. To były prezes m.in. banku Pekao S.A. oraz postać bardzo mocno kojarzona z PiS, przede wszystkim ze Zbigniewem Ziobrą. Co w zamian? Dobre słowo u ministra sprawiedliwości, który - zdaniem Giertycha - ma stać za problemami banków Czarneckiego. Chodzi tu m.in. o konsekwencja sprzedawania przez banki milionera obligacji piramidy finansowej GetBack.
I choć Hofman dementował, jakoby takie propozycje składał, to wygląda na to, że do rozmów rzeczywiście doszło. Giertych w niedzielę wieczorem opublikował nagranie jednej z nich na swoim profilu na Facebooku. Miała się odbyć w Monako we wrześniu tego roku. Można jej posłuchać poniżej:
Podczas rozmowy słychać, jak Adam Hofman przekonuje Czarneckiego, że to właśnie Michał Krupiński może przekonać polityków PiS, by bardziej przychylnie spojrzeli na milionera w kontekście toczących się przeciwko niemu spraw.
Co ciekawe, wszystko miało się dziać niemal 2 lata po wybuchu tzw. afery KNF. To wtedy Leszek Czarnecki uderzył w PiS publikując nagrania, na których miał otrzymać propozycję korupcyjną od ówczesnego szefa Komisji Nadzoru Finansowego Marka Chrzanowskiego.
W efekcie Chrzanowski najpierw stracił stanowisko, a później trafił nawet do aresztu. W aferze przewijały się również nazwiska m.in. Zdzisława Sokala czy Adama Glapińskiego, czyli bliskich współpracowników odpowiednio Andrzeja Dudy i Jarosława Kaczyńskiego.
Mimo takiego uderzenia w wizerunek partii rządzącej, PiS nadal miał robić "podchody" pod Leszka Czarneckiego. Tak przynajmniej twierdzi Giertych, który reprezentuje interesy milionera przed sądem.
Po co to wszystko? Roman Giertych opisuje jeszcze jeden plan, nad którym mieli myśleć rządzący. W skrócie: Czarnecki miał przejąć TVN24 od koncernu Discovery. Byłoby to o tyle realne, że postać milionera nie budziłaby wielkich wątpliwości wśród osób decyzyjnych w amerykańskim koncernie. Później jednak Czarnecki miałby odsprzedać kanał spółkom Skarbu Państwa. Oczywiście z odpowiednim zyskiem.
Czy rzeczywiście tak było? Giertych zapewnia, że jego klient dysponuje nagraniami. On sam zaś chce, żeby w tej sprawie powołano komisję śledczą.
"Apeluję więc do wszystkich sił opozycyjnych oraz do pana wicepremiera Jarosława Gowina, który według mojej wiedzy nie ma nic wspólnego z tą sprawą, o powołanie przez Sejm RP niezależnej Komisji Śledczej, złożonej w większości z posłów opozycji. Takiej Komisji Śledczej jesteśmy gotowi przedstawić dowody złożonej oferty, przedstawić nazwiska osób ją przedkładających, podać wszystkie okoliczności proponowanej transakcji" - napisał Giertych.