Przez media przetoczyła się sprawa próby nielegalnej eksmisji w Poznaniu. Właściciel nieruchomości, który na licytacji komorniczej kupił mieszkanie wraz z lokatorami, wszedł do lokalu i się zabarykadował. Poprzednia właścicielka, która straciła prawo własności, i jej dwóch synów noc spędzili na klatce schodowej. Za taką akcję mężczyźnie grożą teraz 3 lata więzienia, natomiast kobieta bezkarnie może przebywać w lokalu, co ciągnąć może się nawet kilka lat.
Nie oceniając dramatu kobiety, która przez ogromne zadłużenie traci dach nad głową i wraz z dwójką dzieci nie ma się gdzie podziać, trzeba ukazać też absurd prawny - właściciel nieruchomości, który legalnie i pod sądowym nadzorem nabył mieszkanie wraz z lokatorami, właściwie nie ma nic do gadania w kwestii swojej własności. Kupując nieruchomość, która była poddana licytacji komorniczej, już po przeniesieniu praw własności może domagać się eksmisji lokatorów. Musi jednak zgłosić się do komornika, by ten przeprowadził eksmisję. Z kolei ten musi zwrócić się do gminy o przyznanie lokalu tymczasowego i tu zaczynają się schody. Postępowanie może ciągnąć się długimi latami, a właścicielowi nieruchomości przysługiwała będzie jedynie rekompensata od gminy w wysokości rynkowej kwoty czynszu.
Jak mówi w rozmowie z money.pl Noemi Chudzik, radca prawny z kancelarii Chudzik i Wspólnicy, reprezentującej właścicieli nieruchomości, którzy nabyli mieszkania na licytacji komorniczej, mimo przysądzenia własności nowy właściciel nieruchomości musi przeprowadzić procedurę eksmisyjną. Największym problemem jest brak lokali tymczasowych, które zapewnić musi gmina.
- Gdy dochodzi do licytacji komorniczej, to oznacza, że taki właściciel ma już naprawdę spore długi. Sama licytacja składa się z dwóch etapów - po pierwsze przybicie, czyli ustalenie najwyższej zaoferowanej ceny, a drugi etap następuje już po wpłaceniu pieniędzy przez nowego nabywcę, wtedy dochodzi do przysądzenia własności. To z kolei oznacza, że - w ramach tego przysądzenia - nowy właściciel ma prawo wejścia do nieruchomości. Jednak w tym konkretnie przypadku, właściciel wszedł do nieruchomości, ale jednocześnie nie pozwolił przebywać w lokalu poprzedniej właścicielce. A to już jest niezgodne z prawem, bo nie ma zapisu, który uprawnia nowego właściciela do samowolnej eksmisji - tłumaczy mec. Noemi Chudzik.
Zwykle nabywca takiej nieruchomości, przystępując do licytacji, ma świadomość, że może zmagać się z lokatorami, którzy pozostaną w mieszkaniu do czasu, aż gmina znajdzie lokal tymczasowy i komornik przeprowadzi eksmisję. Zgodnie z art. 999 Kodeksu postępowania cywilnego, "prawomocne postanowienie o przysądzeniu własności jest tytułem wykonawczym do wprowadzenia nabywcy w posiadanie nieruchomości i opróżnienia znajdujących się na tej nieruchomości pomieszczeń bez potrzeby nadania mu klauzuli wykonalności". Jednak, jak wyjaśnia nam mec. Chudzik, problem tkwi w tym, że to komornik musi przeprowadzić postępowanie eksmisyjne, a - niezależnie od tego, czy jest to lokal nabyty z licytacji komorniczej czy też dla przykładu jest to eksmisja związana z wypowiedzeniem umowy najmu - procedura komornicza zawsze przeprowadzana jest tak samo.
- Komornika obowiązują przepisy, które zakładają, że nie można takich osób wyprowadzić na bruk. Gmina musi najpierw wskazać pomieszczenie tymczasowe, do którego zostaną przeniesieni lokatorzy. Takie pomieszczenie może wskazać również nowy właściciel, który najczęściej w takich przypadkach wynajmuje na przykład na miesiąc lokal w hotelu pracowniczym, a komornik nie może odmówić przeniesienia lokatorów do tego lokalu - wyjaśnia mec. Noemi Chudzik.
Jednak w sytuacji z Poznania właściciela nieruchomości poniosły nerwy i brak cierpliwości, poniesie więc odpowiedzialność za naruszenie miru domowego - groźba grzywny i do jednego roku więzienia, a - na podstawie przepisów, które służą do walki z tak zwanymi czyścicielami kamienic - za próbę nielegalnej eksmisji i utrudnianie kobiecie korzystania z zajmowanego lokalu, nowemu właścicielowi grożą już 3 lata więzienia.
Kara grozi też aktywistom, którzy włamali się do nieruchomości, poprzez wycięcie piłami elektrycznymi dziury w drzwiach. Co zrobili na oczach policji i kamer. Właściciel nieruchomości może ich za to zaskarżyć. Z kolei kobieta wraz z dziećmi może spokojnie przebywać w lokalu do czasu, aż nie nastąpi legalna eksmisja. Sama zwróciła się do gminy o wyznaczenie takiego lokalu, z pomocą przyszła też urzędniczka miejska Magdalena Górska, pełnomocnik prezydenta Poznania ds. interwencji lokatorskich. "Uruchomiona została procedura tzw. dodatkowego ujęcia do listy mieszkaniowej Prezydenta na rok 2019. Wszystko musi zostać przeprocedowane zgodnie z Uchwałą Rady Miasta. Nie działa to na pstryknięcie" – informuje urzędniczka.
Co więcej, w internecie uruchomiono nawet zbiórkę pieniędzy dla zadłużonej kobiety, która utrzymuje się z wynagrodzenia równego pensji minimalnej (resztę zabiera komornik) oraz świadczeń, jak choćby 500+ (to nie podlega egzekucji). W trakcie pisania tekstu kwota uzbierana przez internautów przekracza już 11 tys. zł. Zbiórka wciąż trwa, mimo że pierwotnie zakładano uzbieranie 10 tys. zł.
Na koniec zapytaliśmy mec. Noemi Chudzik o klienta-rekordzistę. Przytoczyła przykład właściciela nieruchomości, który czekał na eksmisję lokatora blisko 10 lat. Sprawa dotyczyła dłużnika czynszowego, któremu przysługiwał lokal socjalny. Gmina nie potrafiła go znaleźć przez blisko dekadę.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl