W nocy z piątku na sobotę 12-13 lipca w fabryce firmy Aksam w miejscowości Malec wybuchł pożar. Około stu pracowników, którzy byli wówczas w zakładzie, zostało ewakuowanych. Nikt nie został poszkodowany. Ogień objął dwie hale produkcyjne przetwórstwa spożywczego. Dach jednej z nich zawalił się całkowicie, a drugiej - częściowo. Trzecia, największa hala, nie ucierpiała.
Właściciel paluszków Beskidzkich dziękuje za pomoc
Po tym zdarzeniu przedstawiciele firmy szybko zapowiedzieli, że zwolnień nie będzie i że załoga dostanie pełne wynagrodzenie, choć będzie pracować mniej - bo zmniejszyły się moce produkcyjne.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Takie podejście spotkało się z bardzo pozytywnym odzewem w mediach społecznościowych. Ludzie, także ci znani, namawiają do kupowania paluszków "Beskidzkich". Firma już zareagowała.
- Chciałbym Państwu bardzo podziękować za wsparcie w mediach społecznościowych. Jest to dla nas bardzo ważne, w okolicznościach, które się u nas tutaj wydarzyły - mówi w specjalnie nagranym filmie właściciel fabryki i prezes firmy Aksam, Adam Klęczar.
Zwrócił się także do pracowników.
- Będą mieli wypłacane wynagrodzenia terminowo i w stu procentach. Cały czas pracownicy byli z nami i teraz w tych złych chwilach, też musimy być razem - dodał Adam Klęczar.
Przekonuje, że jego zapowiedź nie miała na celu rozgłosu medialnego, chciał tylko uspokoić swoich pracowników.
Pożar strawił hale, ale produkcja paluszków ruszyła
- Z dziewięciu obszarów produkcyjnych sześć spłonęło. Na szczęście ocalała nasza największa hala. Oraz, co niezwykle istotne, serwery. Szacujemy, że w sierpniu, najpóźniej w połowie września, będziemy w stanie utrzymać około 65-70 proc. naszych mocy produkcyjnych pod względem wolumenu - mówił w rozmowie z money.pl Andrzej Rasiński, dyrektor generalny Aksam.
Rozmówca money.pl chwalił też postawę kontrahentów i partnerów biznesowych. - Rozmawiamy już z wieloma dostawcami maszyn. Jesteśmy bardzo pozytywnie nastawieni, ponieważ dużo ludzi dobrej woli deklaruje wsparcie i pomoc. Na przykład firmy, które kiedyś sprzedawały nam maszyny, a które teraz chcemy odzyskać i wyremontować, deklarują, że nas w tym wesprą - mówi Rasiński.