Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Krzysztof Janoś
Krzysztof Janoś
|
aktualizacja

Właściciel zieleniaka odpowiada na hejt. "Sprzedając wczesną fasolkę po 40 zł za kg, nie zarabiam kokosów"

53
Podziel się:

- Jeśli ktoś uważa, że wokół warzyw i owoców zorganizowała się jakaś zamknięta grupa dbająca tylko o swoje interesy, może śmiało założyć firmę, wynająć bądź kupić busa i spróbować tej pracy - mówi Łukasz, właściciel zieleniaka z Wrocławia.

Łukasz dba o jakość swojego towaru. Za to trzeba jednak zapłacić
Łukasz dba o jakość swojego towaru. Za to trzeba jednak zapłacić (Archiwum prywatne)

- Zabolało mnie oskarżenie o naplucie w twarz rolnikom. A to zupełnie nie o to chodziło. Ja chcę pokazać, że wysokie ceny nie są winą handlowców. To wypadkowa wielu elementów, a sprzedając wczesną fasolkę po 40 zł za kg, nie zarabiam kokosów - mówi Łukasz, właściciel zieleniaka z Wrocławia.

Łukasz z żoną Dianą od 5 lat prowadzi zieleniak. Co roku chcą zrezygnować. Praca zaczyna się o 2 w nocy, kończy o 19, a ludzie ciągle narzekają na ceny. Ceny, na które sprzedawcy nie mają wpływu.

Zobacz także: Obejrzyj także: Bon turystyczny 500 plus. Rzecznik rządu Piotr Mueller z apelem do Senatu

- Warzywa są drogie, bo np. brakuje ich przez słabe zbiory albo są to pierwsze plony. Tu działają prawa rynku. Nie chciwi handlowcy - mówił podczas naszego pierwszego spotkania Łukasz. To właśnie pod tym tekstem pojawiły się komentarze, na które chce odpowiedzieć Łukasz.

Marża na cebuli

- Ostatnio widziałem porównanie cen w warzywniakach, Biedronce i sieci Carrefour. Problem w tym, że zestawiono arbuza bezpestkowego z warzywniaka za 9,5 zł za kg, w hurcie wtedy za ok. 7 zł, z najsłabszym pestkowym z sieciówki za 4,9 zł, w hurcie za ok 2-2,5 zł. Nie można porównywać cen bez sprawdzenia jakości - mówi Łukasz.

Przedsiębiorca nie zgadza się też z zarzutami dotyczącymi marż i swoich zarobków.

- Wiele było w komentarzach zarzutów, że pośrednicy w handlu zieleniną mają na wszystkim między 100 a 300 proc. marży. To mit. Słyszałem, że były takie czasy, ale do nich nikt nie chce wracać - mówi Łukasz.

Jak przyznaje, zdarza się, że na niektórych towarach czasami jest wysoka marża. Z reguły dotyczy to warzyw, które są bardzo tanie, jak np. cebula.

- Gdybyśmy dorzucili do niej tylko 30 proc. marży, okaże się, że klient podczas zakupu, biorąc np. trzy cebule, płaci 50 groszy, a zarobek nie przekracza ceny odpadu i opakowania, które zgodnie z ustawą o opłacie recyklingowej i BDO ze względów higienicznych leży po naszej stronie - mówi właściciel zieleniaka.

O kosztach prowadzenia zieleniaka i rzeczywistych zyskach na drogich nawet owocach i warzywach przeczytasz tu.

Parasolki

Handlowiec odpiera również zarzuty o sprzedaż poza systemem podatkowym, czyli bez paragonów. - Duże sieci nie zapłacą podatków bo mają zastęp prawników i księgowych więc przeniosą zyski do raju podatkowego. Kupując na bazarach i pod parasolkami, warto zwrócić uwagę czy sprzedający ma kasę fiskalną czy zalegalizowaną wagę - mówi Łukasz.

Jak argumentuje, w normalnym zieleniaku zawsze jest paragon, można płacić kartą, otrzymać fakturę.

- Do korzystania z takich sklepów zachęcam, jest tam na pewno trochę drożej, ale wynika to z faktu legalności działalności na warunkach ustalanych przez państwo. Jak mają dobrze działać szpitale czy szkoły? Jak mają rosnąć emerytury i pensje, kiedy kupujemy u ludzi, którzy nie płacą podatków? - pyta retorycznie Łukasz.

Różnica w cenach, jak dowodzi, wynika też bardzo często z dbałości o najwyższą jakość.

- Kiedyś dyrektor brytyjskiej sieci marketów powiedział, że do krajów Europy Wschodniej trafiają owoce i warzywa drugiej kategorii, co wywołało niemały skandal. Osobiście uważam, że nie powinno się karać ludzi za mówienie prawdy. Sklepy kupują towar, który wybierają klienci. Jeśli w markecie sprzedają się tylko pomarańcze drugiego gatunku, bo "promocja", to market innych nie przywiezie - mówi właściciel zieleniaka.

Ręka rynku

Nasz rozmówca uważa, że nie da się zrozumieć specyfiki tego zawodu bez wiedzy o tym, co dzieje się na giełdzie, gdzie zaopatrują się handlujący warzywami i owocami.

- Tu wieczorami zjeżdżają się rolnicy, a w nocy przyjeżdżają handlowcy. Jeśli ktoś nie wierzy w niewidzialną rękę rynku, powinien spędzić tu dwa dni z ołówkiem i kartką. Miałby namacalne dowody - mówi Łukasz.

W sobotę cena młodych polskich ziemniaków spadła drastycznie ze względu na sporą podaż do poziomu ok. 1,2 zł za kg. Jednak w poniedziałek cena wzrosła do ok. 3,5 zł. Wszystko przez deszcz i brak możliwości nakopania świeżych.

- Często też brakuje jakiegoś towaru i jeżeli przez cały tydzień kalafior kosztuje 5 zł, a nagle w sobotę jest tylko jeden rolnik z kalafiorem i każe płacić po 7 zł, to ja muszę go kupić - mówi Łukasz.

Jak wyjaśnia, supermarketom łatwiej wybaczamy braki towarów. - Kiedy jednak wchodzimy do warzywniaka i nie ma kalafiora, myślimy: "co za dziadostwo" - mówi przedsiębiorca.

Mafia warzywna?

Brak towaru na rynku jest też często bardziej dotkliwy. Taką sytuację obserwowaliśmy rok temu z pietruszką, kiedy kosztowała blisko 30 zł za kg. W tym roku rolnicy zebrali więcej i kosztuje 6 zł.

- Jeśli ktoś uważa, że wokół warzyw i owoców zorganizowała się jakaś zamknięta grupa dbająca tylko o swoje interesy, może śmiało założyć firmę, wynająć bądź kupić busa i spróbować pracy handlarza - mówi Łukasz.

Zastrzega jednak, że to ciężka praca. W ciągu dnia trzeba kupić i załadować towar, naszykować zamówienia, a w nocy stać na giełdzie i sprzedawać.

- Bardzo często w deszczu, upale bądź mrozie, dopijając 18. kawę w ciągu dnia, i jutro od nowa. Nie ma urlopów, chorobowych i limitów godzin, kto zazdrości, niech spróbuje, szczerze życzę powodzenia - mówi Łukasz.

Właściciel zieleniaka proponuje, by narzekając następnym razem na ceny i pośredników, pomyśleć, jak ciężka jest praca handlarza i rolnika.

- Nie użalam się. Mamy swobodę gospodarczą, każdy robi to, co sam sobie wybrał i na pewno są też trudniejsze zawody. Chodzi tylko o docenienie ogromu pracy prostych ludzi, którzy walczą o przetrwanie, dostarczając nam codziennie żywność - mówi.

Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(53)
WYRÓŻNIONE
Fen
5 lata temu
Niby portal biznesowy a wypisuje głupoty mamy początek sezonu fasolka w zakupie na targ piaście kosztuje 24 zł do tego 8% podatku VAT który trzeba zapłacić uwzględnić że z takiego z kilograma za 10 zł możesz wyrzucić towaru po ciągu dnia może być zaledwie pięciu klientów na tą fasolkę gdzie to złoty interes
Helka
5 lata temu
Przecież nie musimy jeść fasolki na początku sezonu po 40pln. Poczekajmy na pełnie sezonu, to kupimy po 8-10 i się najemy.
Jagoda
5 lata temu
Ja też mam warzywniak i wiem jak to wygląda pracuję po 16 godz na dobę kokosow się nie dorobilam A jak komuś za drogo w warzywniaku za towar 1klasy to może iść do biedronki po odpad od towaru pełnowartościowego
NAJNOWSZE KOMENTARZE (53)
sprzedawca z ...
3 lata temu
myślę że już niedługo ani warzywniaków nie będzie ani tej ledwo się trzymającej giełdy bo markety poradzą sobie doskonale bez polskiej giełdy i o to im tylko chodzi żeby nie było polskich odmian warzyw i owoców ani nas....
raf
5 lata temu
Albo prowadzi się biznes i żyje z tego godziwie ( i nie narzeka) albo zamyka się biznes i idzie do pracy na etacie ( której jeszcze nie brakuje) i nie narzeka...
Cya
5 lata temu
Na głodnego nie wygląda, więc chyba jednak hajs się zgadza
Biznesmen
5 lata temu
Dobrze gada, w każdej branży jak chcesz się uczciwie dorobić to masz orze....a wy się ludzie na głowę leczcie
Hhh
5 lata temu
Przedsiębiorcy to już się nauczyli ciągle narzekać jak im ciężko że biznes mało opłacalny itp... mają zwolnienia z ZUS pożyczki bez zwrotu i dalej ciężko
...
Następna strona