Uciekając od naszpikowanych chemią warzyw dostępnych w sklepach, coraz częściej zakładamy własne ogródki. Robimy to też, gdy chcemy mieć wokół domu zieloną oazę, a nie betonową przestrzeń. To droga w stronę bardziej ekologicznego życia. Okazuje się jednak, że własny ogródek może nie być tak zrównoważony, jak nam się wydaje.
Torf nie idzie w parze z ekologią
Światło na tę kwestię rzuciła Marta Jermaczek-Sitak, ekolożka i botaniczka, która zaapelowała, by nie kupować sadzonek roślin sprzedawanych masowo np. w marketach budowlano-ogrodniczych. Dlaczego?
– Bo uprawa sadzonek to wyłącznie torf, ogromne ilości torfu wydobywanego z mokradeł, których mamy coraz mniej, a które są jednym z kluczowych elementów prawidłowego krążenia węgla i wody na naszej planecie, nie wspominając o ich ważnej roli w ochronie bioróżnorodności – wyjaśnia money.pl przyrodniczka.
Jak przypomina Marta Jermaczek-Sitak, nie chodzi tylko o niekupowanie torfu, ale też roślin, bo wszystkie są w torfie uprawiane. – Substrat torfowy szybko się zużywa i każda szklarnia potrzebuje go wciąż na nowo. Producenci roślin zamawiają go w dziesiątkach tysięcy litrów. Całe tiry torfu na produkcję kwiatków i tujek – podkreśla.
Nie jest w tej opinii osamotniona. Poza tym nie tylko torf może niweczyć nasze ekologiczne plany. – Używanie w ogrodnictwie torfu, poprzez osuszanie mokradeł, niszczenie cennych zbiorowisk roślinnych i emisją gazów cieplarnianych, jest dużym problemem. Jednak warto też zwrócić uwagę na niszczenie skał – mówi Małgorzata Piszczek, botaniczka, architektka krajobrazu, aktywistka na rzecz przyrody i klimatu.
- Rozbieranie gór po to, żeby w ogrodach powstały często przewymiarowane i niepotrzebne nawierzchnie lub wątpliwej urody kaskady, mielenie skał na żwir służący do ściółkowania rabat, transport granitu z Ukrainy czy Chin, przerabianie wapieni na beton. W ten sposób znikają z krajobrazu wzniesienia i związane z nimi cenne zbiorowiska roślinne w Sudetach, Górach Świętokrzyskich czy na Ponidziu – dodaje Małgorzata Piszczek.
Czas wrócić do tego, co było
Przypomina, że gleba w ogrodach często nie jest traktowana tak, jak na to zasługuje, czyli jak żywa struktura. – Podczas budowy wywozi się ją lub degraduje. W ogrodach jest często przykrywana agrowłókniną, co szkodzi roślinom, zabija bytujące w niej bezkręgowce i mikroorganizmy i zanieczyszcza otoczenie mikroplastikiem – dodaje botaniczka.
Jak więc uczynić ogród ekologicznym? Marta Jermaczek-Sitak radzi, by nauczyć się rozmnażać rośliny. – Warto rozejrzeć się po okolicy, może rosną w pobliżu jeszcze stare odmiany, od lat nauczone żyć w danym miejscu? Można poprosić sąsiada, babcię, teściową o szczepkę, wykopać cebulki z porzuconych ogródków. Warto też docenić urok roślin dzikich – radzi.
Jak mówi, czas wrócić do tego, jak uprawiali ogrody nasi dziadkowie i nasze babcie. – Moja babcia nigdy nie kupiła żadnej rośliny. A miała ogromne ogródy kwiatowe i warzywny oraz sad. Nasiona też kupowała rzadko, raczej zbierała własne. Podejrzewam, że dziadek kupił sadzonki malin i porzeczek przy zakładaniu hektarowej plantacji, ale potem rosły kilkadziesiąt lat – mówi Marta Jermaczek-Sitak.
W ekologicznym ogrodzie rosną rodzime rośliny
Małgorzata Piszczek przypomina też, by pamiętać, że w naszych ogrodach nie jesteśmy sami. – To także przestrzeń dla dzikich roślin i zwierząt, pełnoprawnych mieszkańców Ziemi. W różny sposób "pomagają" nam one uprawiać ogród, kontrolując warunki w nim np. stan gleby, wilgotność powietrza i regulując populacje tzw. szkodników - przypomina. Jej zdaniem ogród powinien zapewnić miejsce dla dzikiej przyrody. Sterylizowanie przestrzeni z przyrody, jak opryski przeciw komarom i kleszczom zabijające wszystkie bezkręgowce, a pośrednio lub bezpośrednio ptaki, ssaki, ryby i płazy, nie jest eko.
Ile to kosztuje?
Korzystając z tego, co dała natura, nie używając torfu i skupiając się na roślinach, które już rosną na danym terenie, można mieć nie tylko ekologiczny, ale i ekonomiczny ogród. Urządzenie ogródka, w zależności od jego wielkości i zamysłu, to koszt od 500 zł w górę. Wydawane kwoty potrafią sięgać nawet kilkudziesięciu tysięcy złotych. Sam projekt ogrodu do 500 mkw może pochłonąć 2 tys. zł.
Według szacunków Euromonitor International w 2019 roku globalny rynek ogrodniczy osiągnął wartość 82 mld euro. Danych na temat wartości rynku w Polsce nie ma. Pewne jest, że rośnie. Polacy budują coraz więcej domów, a wokół nich chcą mieć modne, zielone oazy.