- W Izbie Gmin dzialy sie cuda - komentuje środowe głosowanie Włodzimierz Cimoszewicz. - Teoretycznie rząd popierał rozwiązanie wykluczające twardy brexit, ale zostawiające furtkę. Przyjęto jednak poprawkę posłanki Spelman jednoznacznie odrzucającą wystąpienie z Unii bez umowy.
Tuż przed końcowym głosowaniem rezolucji z przyjętą poprawką Teresa May zarządziła partyjną dyscyplinę głosowania. Okazało sie jednak, że duża grupa torysów, w tym aż 14 członków gabinetu, zlekceważyła to i w rezultacie przyjęto uchwałę wykluczająca twardy brexit.
- Bezpośrednią konsekwencją mogą być rezygnacje ministrów, a nawet upadek rządu - ocenia były premier i minister spraw zagranicznych. - Wielka Brytania najpewniej poprosi o przesunięcie brexitu o kilka tygodni, jednak to niczego nie rozwiąże.
Zdaniem Cimoszewicza UE najprawdopodobniej zgodzi się na przesunięcie terminu wyjścia Wielkiej Brytanii, bo nie chce wziąć na siebie odpowiedzialności za twardy brexit. Nowe negocjacje są jednak wykluczone.
- Za kilka tygodni problem powróci - ocenia Cimoszewicz. - Bardzo możliwe, że skończy się to ponownym referendum. Wielką niewiadomą jest w tej sytuacji udział Wielkiej Brytanii w eurowyborach (które odbędą się w maju). Obserwujemy rozgardiasz, jakiego w Londynie nie było od bardzo dawna - mówi.
W środę wieczorem Izba Gmin większością głosów zdecydowała, że wystąpienie z UE bez umowy, czyli tzw. twardy brexit, nie może być brany pod uwagę.
Wynik głosowania można podsumować: "no deal - no way" (bez umowy - nie ma mowy). Theresa May potwierdziła również czwartkowe głosowanie w sprawie opóźnienia brexitu.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl