Po roboczym spotkaniu Donalda Trumpa z chińskim przywódcą Xi Jinpingiem obie strony dały obserwatorom trochę nadziei, mówiąc o wznowieniu negocjacji. Wojna handlowa trwa już blisko rok i zagraża innym gospodarkom. Dlatego tak ważne, by wrócić do rokowań przerwanych w maju.
Na konferencji prasowej po tym spotkaniu prezydent Trump zapowiedział, że na razie nie nałoży kolejnych karnych ceł na chińskie produkty, choć chwilę wcześniej efektownie nimi groził. Co więcej, prezydent USA uzasadnił zmianę frontu faktem, że Pekin zacznie kupować w dużych ilościach produkty spożywcze od amerykańskich producentów.
Co więcej Trump zadeklarował, że pozwoli amerykańskim koncernom nadal zaopatrywać w sprzęt chiński koncern Huawei. Nie wchodził jednak w konkrety i nie wiadomo, czy tym samym Huawei zniknie z czarnej listy podejrzanych firm, które muszą prosić Waszyngton o zgodę na zakupy.
Zobacz: Szef PPL o porcie lotniczym w Modlinie
Jak te deklaracje odczytują chińskie media? Cytowany przez PAP chiński dziennik "China Daily" ocenia, że wznowienie rozmów zwiększa wprawdzie szansę na porozumienie, ale wciąż nie jest pewne, czy zostanie ono zawarte.
W ocenie dziennika różnice między przywódcami i stanowiskami obu państw wciąż są zbyt znaczne i do porozumienia daleko. Z kolei "Global Times", gazeta najczęściej prezentująca oficjalne stanowisko Komunistycznej Partii Chin, zapewnia, że Pekin jest skłonny do współpracy z USA.
Jednak jak przystało na partyjny organ, gazeta zapewnia dalej, że Chinom wojna handlowa nie straszna, bo Pekin "nie zostanie w niej pokonany".
Tymczasem, jak już pisaliśmy w money.pl, konsekwencje chińsko-amerykańskiej wojny handlowej mogą dotknąć nie tylko bezpośrednio zaangażowane w nią strony. Tak też uważa Dai Xianglong, były szef banku centralnego Chin.
W jego ocenie, konsekwencje wojny mogą rozszerzyć się na regiony sąsiadujące z USA i Chinami, a prawdopodobnie i cały świat.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl