Celnicy w USA ruszyli do pracy w sobotę rano, by pobierać 25-procentowe cła na te sprowadzane z Chin towary, które jeszcze w piątek były oclone stawką dziesięcioprocentową. Tego samego dnia weszły w życie również nowe cła na część importu z USA do Chin.
Co prawda podwyżka ceł w USA obowiązuje od 10 maja, ale nie dotyczy to tych transportów, które opuściły porty jeszcze do tej daty. Miały czas, by dopłynąć do amerykańskich portów i z końcem maja ten termin się im skończył.
W sobotę weszła jednocześnie w życie podwyżka ceł odwetowych w Chinach. Dotyczy ponad połowy spośród 5140 kategorii towarów importowanych z USA do Chin, o dotychczasowej wartości 60 mld dolarów rocznie. Cła rosną z 5-10 do 20-25 proc. Pekin ogłosił to 13 maja.
Zobacz też: Wojna handlowa. "USA mają wiele racji w kontaktach z Chinami"
Jak widać negocjacje zamieniły się w regularną wojnę handlową. Nie widać żadnych sygnałów z obu stron, by rozmowy na wysokim szczeblu miały być kontynuowane.
Powodem wprowadzenia ostatniej podwyżki przez USA miało być "złamanie umowy" przez Chiny. Według Amerykanów Chińczycy chcieli się wycofać z kluczowych zobowiązań, dotyczących kradzieży własności intelektualnej, transferów technologii i rządowych dotacji do przemysłu.
Jednak pomysł na cła w administracji Trumpa powstał głównie z powodu wielkiej nierównowagi handlowej. Chiny m.in. dzięki manipulowaniu kursem juana wysyłały wielkrotnie więcej do USA niż USA do Chin.
Do ceł Waszyngton dorzucił ostatnio sankcje na największego producenta smartfonów na świecie, czyli Huawei. Wpisanie na czarną listę odcięło w praktyce Chińczyków od amerykańskich techologii.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl