Blef czy realne niebezpieczeństwo? Groźby Putina odnośnie użycia broni jądrowej, które pojawiają się ostatnio coraz częściej w kontekście wojny w Ukrainie, sprowadzają się właśnie do tego pytania. I chociaż trudno jednoznacznie na nie odpowiedzieć, większość głosów mówi o tym zagrożeniu jako elemencie gry prowadzonej przez rosyjskiego dyktatora z krajami zachodnimi.
– To kryzys większy od kubańskiego, ale groźba użycia broni jądrowej przez Rosję to głównie element szantażu – uważa dr Jacek Bartosiak, ekspert Strategy & Future ds. geopolityki i strategii polityczno-wojskowej. – Wydaje mi się, że Rosjanie rozważają użycie taktycznej broni jądrowej po to, by zmusić politycznie świat Zachodu do powstrzymania działań armii ukraińskiej, by uniknąć klęski na froncie w wojnie konwencjonalnej.
Podobnego zdania jest Krzysztof Wojczal, ekspert ds. polityki bezpieczeństwa i geopolityki, autor książki "Trzecia Dekada", który dodaje, że użycie broni jądrowej przez Putina zamknęłoby mu definitywnie drzwi do jakichkolwiek negocjacji.
– Zawarcie układu z atomowym bandytą byłoby samobójstwem politycznym – podkreśla Wojczal. – Z perspektywy Rosji jej najważniejsze polityczne narzędzie to szantaż, w tym ten militarny. Użycie broni jądrowej byłoby przyznaniem, że rosyjska armia jest słaba i przegrała ze słabszym przeciwnikiem na Ukrainie. Użycie atomu pokazałby, że król jest nagi. To podważyłoby kompletnie pozycję Putina nawet w oczach jego potencjalnych partnerów, takich jak Chiny, Indie czy Iran.
W grę wchodzi jednak również inne, nie tak bezpośrednie zagrożenie, związane np. z wykorzystaniem zajętej na Ukrainie elektrowni atomowej. Putin nie raz już udowodnił, że potrafi przeprowadzić ofensywę propagandową, która pozwoliłaby mu wypierać się ewentualnego sprawstwa.
Jak zauważają eksperci, pewną przeciwwagą dla szantażu Rosji mogłaby być obecność na polskim terenie amerykańskiej broni nuklearnej, co jednak nie jest działaniem, którego można by było spodziewać się w najbliższym czasie. To, co możemy więc zrobić, to rozbudowa wojsk konwencjonalnych.
Kluczowy sojusznik – do czasu?
Rosyjska agresja na Ukrainę zupełnie zmieniła układ sił i obraz świata, w tym znaczenie Polski jako strategicznego partnera NATO. Staliśmy się kluczowym państwem dla działań Sojuszu, którego celem jest wsparcie ukraińskiej armii i najistotniejszym sojusznikiem USA w regionie.
Eksperci zwracają jednak uwagę na fakt, że interesem Amerykanów jest osłabienie Rosji i jej neutralizacja na arenie międzynarodowej. I do tego potrzebują silnej Polski, będą więc wspierać nas w działaniach antyrosyjskich. Problemem jest jednak to, co się stanie, kiedy (jeśli w ogóle) cel zostanie osiągnięty i Rosja pozostanie na placu boju jako państwo słabe i podzielone, również na skutek odłączania się dawnych radzieckich republik, a nawet – czego nie da się wykluczyć – wojny domowej.
– Jeśli Rosja przegra na Ukrainie, przestanie być zagrożeniem dla NATO. To może spowodować, że USA zrezygnują z obecności w naszym regionie, a więzi NATO osłabną – uważa Krzysztof Wojczal. – Polska powinna dążyć do osiągnięcia potencjału stabilizowania swojego sąsiedztwa. Musimy przygotować się do pełnienia roli gwaranta bezpieczeństwa dla państw położonych na wschód od nas. Do tego potrzebujemy armii z prawdziwego zdarzenia.
– Powinniśmy zbudować silne Wojsko Polskie, które będzie czynnikiem gry o równowagę w regionie, wraz z kompleksem rozpoznawczo-uderzeniowym, i upewnić się, że Rosjanie przegrywają tę wojnę i następuje upadek państwa rosyjskiego, a Ukraina odzyskuje Krym i Donbas i odnosi sukces – dodaje Jacek Bartosiak. – Wraz z Ukrainą powinniśmy budować nową przestrzeń gospodarczą, oczywiście w ramach Unii Europejskiej, być może nawet w ramach NATO, z nowym punktem ciężkości Europy na wschodzie kontynentu. I upewnić się, że Rosjanie nie wrócą do imperialnej gry.
Potrzebna strategia, nie ruchy ad hoc
Jeszcze przed rosyjskim atakiem na Ukrainę wydatki na polską armię zaczęły wzrastać. W przyszłorocznym budżecie przeznaczono na ten cel 2,4 proc. PKB (zamiast planowanych wcześniej 2,2 proc.). Docelowy poziom to 5 proc. PKB. W 2022 r. budżet obrony narodowej to ok. 58 mld zł, w przyszłym roku będzie to już ok. 98 mld zł. Rok 2023 to też pieniądze z Funduszu Wsparcia Sił Zbrojnych, na który składać się będą środki z obligacji emitowanych przez Bank Gospodarstwa Krajowego. To dodatkowe 30–40 mld zł, za które ma zostać zakupiony sprzęt z zagranicy.
Rosną wydatki na uzbrojenie, rośnie też uposażenie żołnierzy (7,8 proc. waloryzacji na przyszły rok). W planach jest dodatkowa rekrutacja na poziomie 20 tys. nowych żołnierzy (nie licząc WOT).
Zdaniem ekspertów zwiększanie budżetu armii jest dobrym krokiem, jednak to nie wystarczy do realizacji celów, o których pisaliśmy wyżej.
– Potrzebujemy po kolei: wielkiej strategii, czyli jak widzimy swoje miejsce w świecie i regionie. Następnie strategii rywalizacyjnej wobec rywala, jakim jest Rosja – mówi Jacek Bartosiak. – Taka strategia dotyczy nie tylko wojska, ale wielu kwestii: dyplomatycznych, gospodarczych, przepływów ludności, towarów, energetyki. W tym aspekcie zbyt wiele decyzji podejmowanych jest ad casum.
Pozytywnie decyzje finansowe ocenia też Krzysztof Wojczal, ale on również mówi o konieczności szerszego spojrzenia na polskie cele i metody ich osiągnięcia.
– Siły Zbrojne RP powinny być narzędziem politycznym władz z Warszawy i stanowić jeden z filarów naszej dyplomacji prowadzonej w regionie. Powinniśmy mieć zdolność do wysłania części wojsk do sojuszników przy założeniu, że nie osłabimy równocześnie potencjału niezbędnego do obrony naszego własnego terytorium. I tu pojawia się potrzeba zbudowania balansu uwzględniającego fakt, że liczebność sił również ma znaczenie – wyjaśnia ekspert.
I dodaje: – Jeśli jednak sytuacja geopolityczna Polski stanie się jeszcze bardziej niepewna, to powinniśmy zaakceptować cięcia na niektórych płaszczyznach po to, by zwiększyć wysiłek w zakresie obronności. Wybór jest prosty: albo zbudujemy własną silną armię, albo będziemy utrzymywać cudzą, co zazwyczaj wiąże się z dużo większymi kosztami.
Fakty, wnioski, opinie
Strategia Polski w kontekście konfliktu w Ukrainie i jego oddziaływania na inne regiony to jeden z głównych tematów debat dotyczących obronności i geopolityki podczas konferencji Krynica Forum 2022, która odbędzie się w dniach 19–21 października w Krynicy-Zdroju. W ramach ścieżki "Bezpieczeństwo i Geopolityka" poruszone zostaną tematy dotyczące obecnej sytuacji geostrategicznej Polski, wskazań dla polskich Sił Zbrojnych wynikających z doświadczeń ukraińskich, przyszłości regionu po zakończeniu wojny i znaczenia NATO w czasie konfliktu i po nim.
Jedną z najbardziej wyczekiwanych debat jest spotkanie Jacka Bartosiaka z Krzysztofem Wojczalem, zatytułowane: "Agresja Rosji na Ukrainę i wnioski dla Polski. Debata nad ANW". Rozpocznie się ono pierwszego dnia Forum, czyli 19 października o godz. 21 na scenie 2 w Sali Balowej Starego Domu Zdrojowego.
Inicjatorem konferencji jest Instytut Kościuszki, od ośmiu lat organizujący jedną z najbardziej wpływowych konferencji poświęconych politykom publicznym. Więcej informacji oraz link do rejestracji można znaleźć na stronie www.krynicaforum.pl.
Materiał powstał przy współpracy z Krynica Forum.