Państwa członkowskie nie osiągnęły jednomyślności w kwestii wieloletniego budżetu Unii Europejskiej. W Polsce najważniejszą sprawą było wprowadzenie mechanizmu uwarunkowania funduszy europejskich od praworządności. Podczas poniedziałkowego posiedzenia przyjęto rozporządzenie, któremu sprzeciwiły się Polska i Węgry.
W tle walki o budżet na arenie europejskiej toczy się jednak równocześnie inna batalia. Chodzi o fundusze dla tak zwanych krajów południa. Jak pisze "Rzeczpospolita", spór dotyczy subwencji.
Bogate kraje, nazywane czasem czterema skąpcami - Holandia, Austria, Szwecja i Dania opowiadają się za zmniejszeniem pieniędzy dla pogrążonych w trudnej sytuacji Hiszpanii, Włoch, Portugalii czy Grecji.
Pierwszy akt tej batalii rozegrał się latem, kiedy holenderski premier Mark Rutte odmawiał uruchomienia proponowanego przez Niemcy i Francję Funduszu Odbudowy, chyba że w zamian za prawo wglądu Hagi w reformy strukturalne, jakie mieliby przeprowadzić kraje, które będą jego beneficjentami.
Jak przypomina "Rz", Holandia w końcu uległa pod presją Angeli Merkel, ale w zamian za ograniczenie do 390 mld euro wielkości darowizn z programu nazwanego Next Generation EU oraz dodatkowych 360 mld euro preferencyjnych kredytów.
Teraz jednak sprawa wypłat wraca. "Czterej skąpcy" chcą bowiem, aby ten fundusz został uruchomiony jak najpóźniej lub w ogóle do tego nie doszło - przekonują źródła "Rzeczpospolitej". To dlatego poza kulisami toczą się negocjacje.
Dziennik otwartym pozostawia pytanie, czy może to doprowadzić do sojuszu krajów południa Europy z Warszawą i Budapesztem dla wypracowania kompromisowej formuły budżetu.