W czwartek i piątek zaplanowano rozmowy na wyższych szczeblach w negocjacjach między USA a Chinami. Ale już w poniedziałek wieczorem administracja Donalda Trumpa przesłała do Chin wiadomość, że prezydent USA chce się spotkać w krótkim czasie ("very soon") ze swoim odpowiednikiem w Państwie Środka. Jeszcze tydzień temu Trump zapowiadał, że spotkania w lutym nie będzie.
Termin zakończenia negocjacji mija 1 marca, więc nerwowość na rynkach rośnie. Ewentualne podwyższenie z 10 do 25 proc. ceł na chińskie towary o wartości 200 mld dol. przekieruje strumienie handlowe i dostaw na świecie. Prezydent Trump twierdzi, że nie będzie żadnej umowy, póki nie spotka się z Xi Jinpingiem.
Zobacz też: "Nie kupimy bezpieczeństwa za pieniądze. Trzeba o tym pamiętać"
Doradcy Trumpa wskazują, że rozmowy w tym tygodniu są bardzo ważne, bo chcą w ten sposób zademonstrować wiarygodny postęp zarówno dla prezydenta, jak i rynków finansowych - podał Bloomberg. Tyle że obie strony dopiero rozpoczynają prace nad opracowaniem wspólnego dokumentu i nadal roztrząsają temat, jak umowa miałaby być właściwie egzekwowana?
Wall Street w górę
Rynki przewidują, że termin rozmów (deadline) zostanie przesunięty. Tak czy inaczej, zapowiedzi administracji prezydenta USA potraktowano jako sygnał pozytywny.
Giełda przy Wall Street w poniedziałek na zapowiedzi jeszcze nie mogła zareagować, bo pojawiły się po jej zamknięciu, ale mógł już zareagować rynek kontraktów terminowych. Kontrakty na najważniejsze indeksy Wall Street rosną we wtorek o od 0,6 proc. na S&P500 do 0,7 proc. na Nasdaq.
Pozytywnie reagują też giełdy w Europie. W Warszawie WIG20 zyskuje 0,5 proc. po ponad pół godzinie od otwarcia, a o aż 1,1 proc. w górę idzie niemiecki DAX. Niemcy są szczególnie zainteresowani w tym, żeby Chiny - duży odbiorca ich eksportu - rozwijały się szybko, a ich obywatele się bogacili i kupowali niemieckie samochody.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl