Jak wskazuje brytyjski serwis, dozbrajanie Ukrainy przez premiera Borisa Johnsona jest ogromną zmianą w stosunku do pierwszej dekady XXI wieku. Wtedy ówczesny premier Tony Blair umizgiwał się do rosyjskiego prezydenta Władimira Putina, królowa gościła go w Pałacu Buckingham, a kraje zachodnie wierzyły, że upadek muru berlińskiego zakończył zimną wojnę.
W tym czasie rząd Blaira skupiał uwagę na walce z terroryzmem, a nie na zagrożeniu ze strony potencjalnie wrogich państw, jak Rosja. Brytyjskie ministerstwo spraw zagranicznych koncentrowało się z kolei na "agendzie dobrobytu", kładąc nacisk na promocję handlu i inwestycje zagraniczne. Elementem tych ostatnich były pieniądze, które rosyjscy oligarchowie i firmy transferowali przez Londyn - przypomina "FT".
Dodaje, że nawet ministerstwo obrony myślało o innych sprawach. "Ogólna postawa wobec Rosji była taka: zimna wojna się skończyła, wygraliśmy, idziemy dalej" - powiedział Carl Scott, attaché obrony Wielkiej Brytanii w Moskwie w latach 2011-2016.
Dalsza część tekstu pod materiałem wideo
Wielka Brytania odpuściła Rosję
Rozłożenie priorytetów pokazuje bardzo dobrze fakt, jak mało czasu brytyjskie agencje wywiadowcze poświęcały Rosji - wskazuje "FT". W 2009 r. MI5, czyli kontrwywiad, przeznaczył tylko 3 proc. zasobów na zagrożenia związane z Rosją, podczas gdy w 2000 r. była to jedna piąta - wynika z danych parlamentarnej komisji ds. wywiadu i bezpieczeństwa. GCHQ, która zajmuje się wywiadem elektronicznym, w 2006 r. przeznaczyła 4 proc. środków na kraje byłego bloku sowieckiego, natomiast w czasach zimnej wojny było to 70 proc. Zmniejszyła się również aktywność wywiadu zagranicznego.
"Nastąpiło prawdziwe wyniszczenie brytyjskiej wiedzy na temat Rosji, ponieważ nie postrzegano jej jako problemu. Ponadto brytyjscy politycy nie zdawali sobie sprawy, jak bardzo różnią się od swoich rosyjskich odpowiedników, którzy są pracownikami wywiadu, a nie politykami w zachodnim rozumieniu tego słowa" - powiedział "FT" doradca brytyjskiego resortu obrony, który woli zachować anonimowość.
Bolesne przebudzenie
Wielka Brytania zaczęła rewidować swoją politykę po tym, jak w 2014 r. Rosja zajęła Krym i w 2015 r. zaczęła operacje wojskowe w Syrii, ale nadal nie przestała podtrzymywać kontaktów z Rosją - pisze "FT", przypominając wizytę Johnsona jako szefa MSZ w Moskwie w 2017 r. Dopiero próba otrucia podwójnego agenta Siergieja Skripala w Salisbury w 2018 r. sprawiła, że brytyjscy politycy, w tym ówczesna premier Theresa May, dostrzegli pełną skalę zagrożenia ze strony Moskwy - dodaje gazeta.
"Rozpoczął się gwałtowny proces tracenia złudzeń. Moskwa ma tak chuligańską mentalność, że nie zdawała sobie sprawy, jak strategicznie alienujące było to działanie" - powiedział Alex Younger, były szef wywiadu MI6.
Ale nawet po ataku na Skripala Wielka Brytania nie przyjęła stanowiska jawnie wrogiego wobec Rosji. "Dużej części rządu zajęło sporo czasu uświadomienie sobie, że rosyjscy technokraci i ekonomiści, z którymi spędzali czas na rozmowach, nie rządzą krajem" - powiedział serwisowi jeden z wysokich rangą brytyjskich dyplomatów.
Jeszcze w lipcu 2020 r. parlamentarna komisja ds. wywiadu i bezpieczeństwa krytykowała rząd za "spuszczanie oka z Rosji". Dopiero w marcu 2021 r. w rządowym zintegrowanym przeglądzie bezpieczeństwa uznano Rosję za "poważne bezpośrednie zagrożenie dla Wielkiej Brytanii"
Jak wskazuje "FT", istotnym czynnikiem wpływającym na to, że Wielka Brytania zmieniła swoją postawę wobec Rosji, jest jej członkostwo w sojuszu wywiadowczym Pięciorga Oczu - w skład którego wchodzą też USA, Kanada, Australia i Nowa Zelandia. Oznacza to, że Londyn miał dostęp do informacji, których brakowało Francji czy Niemcom na temat funkcjonowania kręgu władzy i mentalności KGB w ekipie Putina.
Rosyjska agresja na Ukrainę doprowadziła również do innej zmiany w Wielkiej Brytanii. Rząd Borisa Johnsona jest gotowy poprzeć plan budowy pierwszej od 35 lat nowej głębinowej kopalni węgla - podał dziennik "The Daily Telegraph"