W czerwcu Polacy kupili detaliczne obligacje skarbowe za 1,25 mld zł. To o 40 proc. lepszy wynik niż w maju. Wszystko wskazuje, że lipiec będzie również miesiącem stanowczej odbudowy popytu na papiery oferowane przez ministra finansów. Z danych zebranych przez HRE Investments wynika bowiem, że w lipcu popyt na obligacje jest o około 1/3 wyższy niż miesiąc wcześniej – tak przynajmniej sugerują dane z pierwszej połowy lipca.
Czemu papiery skarbowe zdobywają zainteresowanie Polaków? Po pierwsze wymagają niewiele zachodu – oferta jest rzadko zmieniana, a zasady działania i sposoby zakupu proste. Do tego, choć oprocentowanie nie powala na kolana, to i tak jest ostatnio znacznie lepsze niż to co proponują banki w ramach tradycyjnych lokat.
Trzymiesięczne papiery są oprocentowane na 0,5 proc. w skali roku, a "dwulatki” na 1 proc. w skali roku. Od tych skromnych odsetek trzeba jeszcze zapłacić podatek. Najmniejszą kwotą, którą można przeznaczyć na zakup obligacji jest 100 zł. Oczywiście można zainwestować więcej, ale kwota musi być wielokrotnością 100 zł. Przyjmijmy więc, że inwestujemy 4 000 zł.
Jeżeli kupimy obligacje 3-miesięczne, to po trzech miesiącach na czysto (po opodatkowaniu) zarobimy 4 zł. Jeśli natomiast kupimy obligacje 2-letnie, to za dwa lata na czysto (po opodatkowaniu) otrzymamy 4 065 zł, czyli zarobimy 65 zł.
Jak widać oferta raczej nie rozpieszcza inwestorów. Jak łatwo zauważyć, gdy oprocentowanie skorygujemy o podatek, to w większości przypadków obligacje skarbowe nie pozwalają liczyć na to, że uda się dzięki nim zachować siłę nabywczą oszczędności. Spodziewana inflacja każe sądzić, że przeważnie ceny w sklepach i punktach usługowych będą rosły szybciej niż minister finansów będzie doliczał odsetki do pożyczonego mu kapitału. Przypomnijmy, że cel inflacyjny NBP wynosi 2,5 proc. z możliwością odchylenia do 1 pkt. procentowego w górę lub w dół.
Najmniejszą popularnością cieszą się "trzylatki”. W ich przypadku przez pierwsze 6 miesięcy zostanie nam naliczone 1,1 proc. odsetek, a potem oprocentowanie zależeć będzie od stawki WIBOR 6M. Ta w ciągu najbliższych 3 lat może nie przekroczyć nawet poziomu 0,5 proc. Dlatego istnieje bardzo małe prawdopodobieństwo, że papiery te pozwolą sensownie zarobić.
Jak zauważa Bartosz Turek, analityk z HRE Investments, warte uwagi są za to obligacje indeksowane inflacją, czyli takie, w których oprocentowanie zależy od tempa wzrostu cen w sklepach. Najpopularniejsze są w tej grupie papiery czteroletnie. Dają zarobić 1,3 proc. w pierwszym roku, a potem 0,75 pkt. proc. ponad inflację. Według analityka, biorąc pod uwagę projekcję inflacji NBP oraz cel inflacyjny RPP można z dzisiejszej perspektywy szacować, że papiery te będą oprocentowane w całym horyzoncie inwestycji tylko na około 1,84 proc. w skali roku (po opodatkowaniu).
Zobacz też: Plaża z widokiem na wiatraki? Coraz więcej chętnych do budowania elektrowni na polskim morzu
W przypadku obligacji dziesięcioletnich ten wynik jest trochę wyższy i wynosi prawie 2,6 proc. - takiego przeciętnego oprocentowania po potrąceniu podatku można się dziś spodziewać biorąc pod uwagę to, że w pierwszym roku naliczonych zostanie nam 1,7 proc. odsetek, a potem oprocentowanie będzie wyższe od inflacji o 1 pkt. proc.
Najlepiej oprocentowane są papiery dwunastoletnie. W ich przypadku w pierwszym roku możemy liczyć na 2 proc. odsetek, a potem 1,5 pkt. proc. ponad inflację. W sumie więc z dzisiejszej perspektywy możemy spodziewać się tego, że przez 12 lat skorzystamy z przeciętnego oprocentowania na poziomie około 3,1 proc. w skali roku (po opodatkowaniu). Niestety – jak sama nazwa wskazuje - w te papiery trzeba zainwestować na 12 lat, ale też kupić je mogą tylko beneficjenci programu 500+, i to tylko za kwotę, którą wcześniej otrzymali w ramach tego świadczenia.
Sprzedaż rośnie
Ostatnie miesiące na rynku obligacji skarbowych były bardzo ciekawe. Trzy pierwsze miesiące roku przyniosły bardzo dobre wyniki sprzedaży detalicznych papierów na powtarzalnym poziomie ponad 2 mld zł. miesięcznie.
Potem, gdy pod koniec kwietnia Polacy dowiedzieli się o planowanym od maja cięciu oprocentowania papierów skarbowych, Ministerstwo Finansów zostało zalane zleceniami zakupu obligacji. Sytuacja trwała zaledwie kilka dni, a i tak sprzedaż wystrzeliła i przekroczyła 5,4 mld zł.
Jak można się było spodziewać – w maju wyniki były już znacznie gorsze. Znaleźli się bowiem chętni na papiery warte mniej niż 0,9 mld zł. Czerwiec (z wynikiem na poziomie 1,25 mld zł) pokazał już jednak, że nawet ścięte w maju oprocentowanie staje się coraz bardziej atrakcyjne w obliczu pogarszającej się oferty depozytowej banków. Wszystko wskazuje na to, że dane za lipiec będą jeszcze lepsze, a wartość sprzedanych obligacji detalicznych może znowu być w okolicach 1,5 – 1,7 mld zł, wynika z danych zebranych przez HRE Investments.
Według Bartosza Turka, poprawiające się wyniki sprzedaży obligacji są niestety najlepszym dowodem na to, że rośnie ryzyko kolejnej redukcji oprocentowania detalicznych obligacji skarbowych. Warto więc obserwować komunikaty o planowanych nowych emisjach. Te pojawiają się zawsze pod koniec miesiąca i mówią o tym na jakich warunkach będą sprzedawane papiery nowej emisji.
Masz newsa, zdjęcie, filmik? Wyślij go nam na #dziejesie