Niektóre nadmorskie samorządy chwalą się rekordowym dla turystyki ruchem od drugiej połowy lipca do końca września. Branża przyznaje, że udało się odrobić nieco strat z wiosny, ale to za mało, by optymistycznie patrzeć na najbliższe miesiące. Pandemia zaatakowała ze zdwojoną siłą, hotelarze boją się, że nie dotrwają do wiosny. Liczą na wsparcie władz.
Co do rekordowego sezonu, w przypadku Świnoujścia widać odwilż, pokazują to kwoty wpływów z opłaty uzdrowiskowej. Dane za sierpień i wrzesień są lepsze od 2019 roku, jednak drastycznie niskie wpływy z poprzednich miesięcy, w tym typowo wakacyjnego lipca, sprawiają, że rok do roku do kasy miasta wpłynęło (dane za czerwiec-wrzesień) ponad 815 tys. zł mniej niż przed rokiem.
Dużo gorzej jest w Kołobrzegu. Sezon był kiepski, by nie powiedzieć fatalny. Przez pierwszych 9 miesięcy tego roku do kasy tego miasta wpłynęło aż 3,5 mln zł mniej niż przed rokiem.
- To potężna wyrwa, nie do nadrobienia. Nigdy bym się nie odważyła powiedzieć, że był to dobry sezon – przyznaje w rozmowie z money.pl Anna Mieczkowska, prezydent Kołobrzegu.
"Dwa miesiące nie załatwiają sprawy"
Dlatego obawy branży turystycznej są uzasadnione. - Dwa miesiące nie załatwiają tego, co było pół roku wcześniej. Właściwie dopiero w drugiej połowie lipca ruch turystyczny zaczął wyglądać optymistycznie. Statystyki niestety nie oddają rzeczywistości – przekonuje Mariusz Ławro, prezes Regionalnego Stowarzyszenia Turystyczno-Uzdrowiskowego, a także szef sanatorium "Posejdon" w Kołobrzegu.
Jego zdaniem ponownie potrzeba tarcz, które rząd wprowadzał wiosną i latem. - Przede wszystkim chodzi o ratowanie miejsc pracy - to kwestia składek ZUS-owskich czy ulg podatkowych, VAT-owskich, które pozwolą stymulować rynek. Oby przetrwać do wiosny - mówi Mariusz Ławro.
Od samorządu oczekuje przede wszystkim odroczenia podatku od nieruchomości, a także pomocy ze strony spółek komunalnych, które odroczą lub rozłożą płatności za wodę, ogrzewanie, prąd czy wywóz odpadów.
- Będziemy mieli problem z płynnością finansową, dlatego należy wypracować system wzajemnego, lokalnego wsparcia władz samorządowych i branży turystycznej – podsumowuje Mariusz Ławro.
Samorządy twierdzą, że wspierają
- Wprowadziliśmy pakiet pomocowy, odstąpiliśmy od dochodzenia należności cywilno-prawnych, przez kwiecień i maj nie naliczaliśmy dzierżaw, znieśliśmy opłatę prolongacyjną, a opłatę targową zmniejszyliśmy do 1 gr. Podatek od nieruchomości odraczamy każdemu przedsiębiorcy, u którego istnieje ryzyko utraty płynności finansowej - odpowiada prezydent Kołobrzegu Anna Mieczkowska.
Jak dodaje Mieczkowska, mimo budżetowej wyrwy miasto przygotowało pakiet pomocowy.
- Nie ma drugiego takiego miasta, które aż tak daleko poszło, jeśli chodzi o pomoc. Pozbawiliśmy się w ten sposób dochodów, ale niewyciągnięcie dłoni do przedsiębiorców mogło oznaczać, że ci przedsiębiorcy nie daliby sobie rady - twierdzi szefowa kołobrzeskiego ratusza.
Lokalni przedsiębiorcy w rozmowie z money.pl przypominają, że Regionalna Izba Obrachunkowa stwierdziła nieważność uchwały kołobrzeskiej rady miasta wprowadzającej pakiet pomocowy, o którym wspomina pani prezydent.
Czytaj także: Gowin zapowiada pomoc kolejnym branżom
Janusz Żmurkiewicz, prezydent Świnoujścia, uważa, że branża turystyczna dostała spore wsparcie, głównie z rządowych tarczy antykryzysowych.
- Ci, którzy nie zwalniali pracowników, dostali wsparcie z rządowej tarczy. Ci, którzy zwolnili, ponieśli konsekwencje, bo nie otrzymali wsparcia z Polskiego Funduszu Rozwoju. Branża w Świnoujściu dostała z PFR-u 63,6 mln zł - wylicza.
Kwota jednak dotyczy całej branży, w tym nie tylko hoteli, ale i restauracji czy nawet kantorów. Sam Żmurkewicz przyznaje, że największa pomoc skupiła się na najmniejszych podmiotach.
Pretensje mają jednak przedstawiciele dużych biznesów. Twierdzą, że to właśnie one przez lata budowały wizerunek Świnoujścia, a dotychczas nie otrzymały wsparcia i zostały wykluczone z głównej tarczy. Pod nazwiskiem przedsiębiorcy nie chcą jednak się wypowiadać.
Prezydent Świnoujścia natomiast wskazuje, na co biznes mógł liczyć od samorządu. - W przypadku podatku od nieruchomości, nie umarzaliśmy go, ale odraczaliśmy, takie zresztą było oczekiwanie zdecydowanej większości. Myśmy na to poszli, odroczyliśmy podatek do momentu, gdy wróciła działalność - tłumaczy.
- Podjąłem też decyzję, by dwie miejskie spółki, które dostarczają do hoteli ciepło oraz wodę i odbierają ścieki, na wniosek zainteresowanych odraczały płatności – dodaje.
Tu znowu wkraczają przedsiębiorcy. Część z nich skarży się w rozmowie z money.pl, że miejskie spółki niby odraczały terminy płatności, ale jednocześnie naliczały odsetki.
Sezon dobry czy niedobry?
Choć w dłuższej skali wpływy z turystyki w Świnoujściu i Kołobrzegu spadły, to jednak od sierpnia widać było wyraźne ożywienie. - Najlepszym miernikiem jest wpływ opłaty uzdrowiskowej. W tym roku w sierpniu i wrześniu wpływy były wyższe niż w 2019. Stwierdziliśmy też znacznie większą liczbę turystów jednodniowych, których nie widać w tej opłacie - podkreśla Żmurkewicz.
- Ta różnica pokazuje, że sezon rzeczywiście był dobry, dopisała też pogoda. Jednak kompleksowa ocena całego roku dopiero przed nami, na miejscu prezydenta bym się wstrzymała w ocenie sytuacji – powiedziała w rozmowie z money.pl Joanna Agatowska, dyrektor sanatorium Energetyk oraz radna Świnoujścia.
Zdaniem Agatowskiej ważny jest tu przede wszystkim aspekt psychologiczny. - Jest panika, ludzie są wystraszeni, trzeba to opanować. Druga kwestia to końcówka tego roku. W sezonie nadrobiono tylko stracone miesiące, jak kwiecień czy maj, ale mamy jeszcze drugie półrocze, a sytuacja jest bardzo niepewna - podkreśla.
Czytaj również: Emilewicz rozdała pracownikom nagrody. W ostatnim dniu pracy
Stąd też apel branży do władz, nie tylko samorządowych, ale i krajowych. - Prośba jest dokładanie taka sama jak w kwietniu - o dialog. Musimy współpracować, działać razem, również w kontekście problemów finansowych – przekonuje świnoujska radna.
- Do końca roku są trzy miesiące, później jeszcze najpewniej trudny początek nowego roku. Nikt nie jest w stanie przewidzieć, co się wydarzy. Nie oczekujemy jałmużny, my chcemy po prostu pracować i zarobić na podatki dla miasta, a więc i dla państwa oraz na utrzymanie pracowników - podsumowuje Joanna Agatowska.
Jakie były wakacje Polaków?
Co o minionym sezonie mówią dane serwisu nocowanie.pl, który oferuje noclegi w Polsce?
"W okresie od czerwca do sierpnia 2020 naszą stronę odwiedziło blisko 8 milionów użytkowników, te wyniki są lepsze niż dotyczące analogicznego okresu w roku 2019 – wtedy z portalu skorzystało około 7 milionów użytkowników. Tak duże zainteresowanie turystów potwierdziło nasze wcześniejsze obserwacje. Już na początku czerwca prognozowaliśmy, że wakacje 2020 będą rekordowe" - podkreśla Kamila Miciuła z Nocowanie.pl.
Jak dodaje, wśród popularnych kierunków nie widać dużej zmiany w stosunku do ubiegłego roku. Pomiędzy czerwcem a sierpniem 2020 województwami najchętniej wybieranymi na wakacje były zachodniopomorskie i pomorskie (zebrały po 24 proc. wszystkich zapytań kierowanych przez turystów), oraz małopolskie (18 proc.). Na czwartym miejscu uplasowało się dolnośląskie (10 proc.).
W zachodniej części Pomorza niezmiennie najpopularniejszymi kurortami są Mielno, Sarbinowo, Pobierowo oraz Kołobrzeg – o noclegi w tych miastach turyści pytają najczęściej. Natomiast w województwie pomorskim najchętniej wybierane są Władysławowo, Łeba, Krynica Morska, Karwia i Jastarnia.
"W tym roku turyści z dużym niepokojem czekali na wakacje. Wiele osób obawiało się bowiem wzrostu cen noclegów. Większość właścicieli obiektów noclegowych (56 proc.) pozostało przy stałych stawkach, a prawie 24 proc. obniżyło swoje ceny. Średnia cena noclegu na wybrzeżu, które cieszy się bardzo dużym zainteresowaniem turystów, nie odbiega od ubiegłorocznej – nadal wynosi nieco ponad 50 złotych" - wnika z danych nocowanie.pl.